1793-06-20     1876-07-15

Aleksander Fredro

Najwybitniejszy polski komediopisarz, ale także poeta i pamiętnikarz.

Najwybitniejszy polski komediopisarz, ale także poeta i pamiętnikarz. Z romantycznych pisarzy to właśnie Fredro najsilniej zaistniał w języku potocznym, a jego wpływ jest aktualny po dziś, choć nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. "Gwałtu, co się dzieje", "wielki człowiek do małych interesów", "wolnoć Tomku w swoim domku" czy też "nich się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba" - to cytaty z jego utworów.

Twórczość Fredry, o wyraźnie realistycznym charakterze, rozwijała się niezależnie od współczesnych mu prądów literackich. Obok obserwacji życia duże znaczenie miało dla jej kształtu obcowanie Fredry z paryskimi teatrami podczas obu pobytów we Francji, a także ze sceną lwowską, w repertuarze której obok dramatów Szekspira i Schillera znajdowały się także sztuki: Moliera, Marivaux, zaś z początkiem lat trzydziestych postoświeceniowe komedie, opery i wodewile.

Wierzę w mądrość odwieczną, w Jéj święte zamiary,
Wierzę, że tak być musi całą siłą wiary,
Ale dziś w ludziach tyle złości widzę,
Że jako człowiek sam sobą się brzydzę

Aleksander Fredro, „Wierzę w mądrość”


Od awanturnika do szanowanego obywatela

Aleksander hrabia Fredro - komediopisarz, bajkopisarz, pamiętnikarz, poeta - urodził się 20 czerwca 1793 w Surochowie niedaleko Przemyśla, w zamożnej rodzinie szlacheckiej. Zmarł 15 lipca 1876 we Lwowie.

Żył jak na owe czasy długo, bo 82 lata, a jak na polskiego pisarza w wieku XIX - zamożnie i wygodnie. Młodość miał bujną. Nauki pobierał domowe, ale niezbyt głębokie i niezbyt długo, bo jako 16-letni chłopak wstąpił do armii napoleońskiej Księstwa Warszawskiego i wędrował z nią przez 6 lat - aż do upadku Cesarstwa.

Walczył pod Dreznem i Lipskiem, uczestniczył w tragicznej wyprawie pod Moskwę, chorował na tyfus, z rosyjskiej niewoli zbiegł w przebraniu wieśniaka.

Pełnił funkcję oficera ordynansowego sztabu generalnego, dosłużył się rangi kapitana. Za zasługi wojenne został odznaczony złotym krzyżem Virtuti Militari i Krzyżem Legii Honorowej. Armię opuścił w 1815 i osiadł w Bieńkowej Wiszni, majątku ojca niedaleko Lwowa, gdzie wraz z bratem Maksymilianem przez dobrych 10 lat gorliwie pracował na miano miejscowego awanturnika.

"Fredry chodzili na głowach i nie można się było nigdzie obrócić, żeby się nie natknąć na Fredrę. Trzeba się było chować przed nimi, bo i z ołtarza by zdjęli, a do tego jeszcze i takie wiersze pisali, że nawet starszym uszy od nich trzeszczały" - pisał Zygmunt Kaczkowski, naoczny świadek wypadków.


„Dawniéj mówiono o głupim: Powiedział, co wiedział! Dziś gorzéj, bo niejeden powiedział, co nie wiedział”
Aleksander Fredro, „Zapiski starucha”

Samouk

Fredro był samoukiem. Sam o sobie pisał: "Nigdy mi się nad książką nie zmarszczyło czoło, trąbka myśliwska w kniei była moją szkołą". Zaczął tworzyć jako dojrzały mężczyzna, po trzydziestce. W tym wieku ustatkował się i bardzo zmienił. Dawny awanturnik został członkiem Warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, był posłem Galicyjskiego Sejmu Krajowego, członkiem Lwowskiej Rady Narodowej i Akademii Umiejętności.

Około 1817 poznał Zofię hr. Skarbkową, z domu Jabłonowską, i zakochał się na całe życie. Zofia Jabłonowska jako 15-letnia dziewczynka została wydana za hr. Skarbka, jednego z najzamożniejszych ludzi w Galicji. Opuściła go po kilku latach nieudanego małżeństwa, ale na poślubienie Aleksandra czekała przeszło 10 lat. Sprawa jest dość niejasna, bo hr. Skarbek nie wyrażał sprzeciwu, a załatwienie "rozwodu kościelnego" było w tych sferach społecznych głównie kwestią pieniędzy. Opór stawiała kierowana chyba konwenansami rodzina Jabłonowskich. Ale zawarte wreszcie w 1828 małżeństwo było bardzo szczęśliwe. Dochowało się też dwojga dzieci o aspiracjach literackich: Zofii, późniejszej hr. Szeptyckiej, autorki "Wspomnień z lat ubiegłych", i syna, Jana Aleksandra, także komediopisarza.

Fredro bardzo skutecznie zarządzał rodzinnym majątkiem, ale też był ożywiony duchem obywatelskim. Brał czynny udział w społecznym życiu ziemiaństwa, po 1831 reprezentował jego interesy w galicyjskim Sejmie Stanowym.

W okresie Wiosny Ludów objął dowództwo kampanii polskiej w czasie Wiosny Ludów. Jako deputowany do Sejmu Stanowego zajmował się sprawami teatrów i bibliotek Ossolińskich. Został oskarżony o zdradę stanu za wystąpienia przeciw Austrii, ale śledztwo ostatecznie umorzono. Lata 1850-55 spędził z rodziną w Paryżu. Był członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk, od 1873 członkiem Akademii Umiejętności.

Ostatnie lata życia spędził we Lwowie, którego był honorowym obywatelem. Pochłaniało go pisanie. Stał się samotnikiem i odludkiem, bywał hipochondrykiem, ulegał atakom amnezji. Kazimierz Wyka pisał o Fredrze, że jest on "rzadkim przykładem zupełnego samotnika literackiego, którego nikt nie nauczył jego sztuki i od którego nikt się nie nauczy".

W centrum europejskiego dziedzictwa

Poprzez teatr czerpał Fredro z europejskiego dziedzictwa kulturowego, zarówno z nurtu klasycznego jak i plebejskiego (komedii dell`arte). Stąd w intrydze scenicznej jego różnogatunkowych sztuk - komedii, muzycznych wodewili, fars - pojawiają się: przebieranki, zamiany ról i przywdziewanie masek oraz różnego rodzaju nieporozumienia. Pewne rysy budowy jego utworów - szczególnie wczesnych (Pan Geldhab 1818, wyst. 1821; Cudzoziemszczyzna 1822, wyst. 1824), ale w pewnym stopniu dotyczy to też późniejszych (Zemsta 1832-1833, wyst. 1834; Dożywocie 1835, wyst. 1835) - pozwalają odnosić je do komedii polskiego Oświecenia, kontynuującej tradycje teatru Molierowskiego. W centrum tych komedii znajdują się postaci-typy, określone znaczącymi nazwiskami: Raptusiewicz, Milczek, Birbancki tak, jak u Moliera: Skąpiec czy Świętoszek. W utworach Fredry (nie romantyka, ale komediopisarza okresu romantyzmu, z jego zainteresowaniem głębią indywidualności) zanika jednoznaczność ludzkich charakterów, człowiek i świat są bardziej skomplikowane niż w tradycji klasycystyczno-oświeceniowej czy plebejskiej. Niejednoznacznościom służą wprowadzane często niedopowiedzenia.

Między romantyzmem a pozytywizmem

Pisarstwo Fredry działo się równolegle do dwóch dużych epok literatury polskiej - romantyzmu i pozytywizmu. Równolegle - gdyż był on sam dla siebie epoką i prądem literackim: ogniwem między rymowaną komedią oświeceniową i mieszczańską komedią Młodej Polski. Pozbawiony był jednak dydaktyzmu tej pierwszej i napastliwości drugiej. Jego humor był zazwyczaj dość łagodny, a wyrozumiałość dla przywar bliźnich - znaczna. Fredro bawił się pisząc swoje komedie i chciał bawić widza teatralnego. To stało się powodem gwałtownych napaści. W wieku martyrologii i służby narodowej ktoś, kto nie chciał wychowywać, dawać świadectwa i pobudzać uczuć patriotycznych, był ideologicznie nie do zaakceptowania. Zaatakował go Seweryn Goszczyński ("Powszechny Pamiętnik Nauk i Umiejętności", 1835), dołączyli Edward Dembowski, Aleksander Dunin-Borkowski (pseud. Leszek) i Julian Bartoszewicz. Zarzucano mu drugorzędny talent, uleganie wzorcom francuskim, niemoralność, wreszcie - temu piewcy tradycji dworu szlacheckiego - brak ducha narodowego.

Komentatorzy Fredry często tłumaczą tym atakiem kilkunastoletnią przerwę w jego twórczości. Po roku 1854 znów zaczął pisać, ale tylko do szuflady. Zawsze wydawało mi się dość niezrozumiałe psychologicznie, że autor niezależny finansowo i intelektualnie od koterii literackich, przyjmowany entuzjastycznie w teatrach, mógł się tak przejąć kilkoma napastliwymi artykułami.

Dwa okresy twórczości

W twórczości Fredry wyróżnia się dwa okresy.

W pierwszym, trwającym do roku 1835 powstały najlepsze komedie: Pan Jowialski (1832, wyst. 1832); Śluby panieńskie (1832, wyst. 1833); Zemsta; Mąż i żona (1821, wyst. 1822); Dożywocie. Każda z nich porusza inną tematykę. Wspólne są w nich gry jakie ludzie toczą między sobą w codziennym życiu: w miłości, w życiu towarzyskim, w interesach. Autor pokazywał życie odwołując się do postaci z epoki szlacheckiej (tzw. "kontuszowej"), umieszczając akcję w dworkach i salonikach, ale też w karczmach, zajazdach - tam, gdzie w sposób naturalny obserwować można relacje międzyludzkie.

Tematem uprzywilejowanym czynił Fredro szczęśliwą miłość i związki rodzinne, w przeciwieństwie do współczesnej mu romantycznej koncepcji miłości: tragicznej, niemożliwej do spełnienia. W polskim romantyzmie niemożliwej nie tylko ze względów metafizycznych, ale i patriotycznych (Konrad Wallenrod "szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie" pisał Mickiewicz, wypowiadając pogląd całego swego pokolenia). Fredro daleki od idei tyrtejsko-mesjanistycznych był oskarżony przez część współczesnej mu krytyki o brak patriotyzmu i postawy obywatelskiej. Rozgoryczenie sprawiło, że poeta zamilkł około 1835 roku i wznowił twórczość komediową (już tylko do szuflady) dopiero po piętnastu latach. Wśród szerokiej publiczności jego sztuki zawsze cieszyły się ogromnym powodzeniem, aż po dzień dzisiejszy. Szybko trafiały na sceny, a w latach międzypowstaniowych (1831-1863) - szczególnego zainteresowania Polską w Europie - były tłumaczone, przerabiane i grane za granicą. Pierwsze przekłady ukazują się już w 1824 roku (Mąż i żona tłumaczenie na francuski i niemiecki).

W drugim okresie twórczości - nie bez wpływu sceny francuskiej Drugiego Cesarstwa i nowej sztuki obyczajowej (adaptacja Damy Kameliowej Aleksandra Dumasa-syna, wystawienie Zięcia pana Poirier Emila Augiera) - pojawiają się w komediach Fredry typy mieszczańskie, nowych ludzi w zmieniającym się społeczeństwie, w którym wartością nadrzędną jest pieniądz. Najlepsze komedie tego czasu to: Wychowanka, Rewolwer (sposób budowania intrygi wokół przypadkowego rekwizytu przypomina komedię Scribe`a Szklanka wody) czy Wielki człowiek do małych interesów. Utwory te, nie publikowane za życia autora i wystawiane pośmiertnie, wyprzedzają i zapowiadają antymieszczańską komedię Młodej Polski (Zapolskiej, Perzyńskiego).

Fredro to także bajkopisarz (kontynuator narracyjnej bajki Krasickiego i Trembeckiego, La Fontaine`a), a także twórca aforyzmów zebranych w tomie Zapiski starucha, wydanym pośmiertnie.

Umierając 15 lipca 1876 roku we Lwowie zostawił swojemu synowi dokładne instrukcje, w jakim porządku mają być wydawane jego dzieła i wedle jakich zasad wystawiane. Był świadomy, że zainteresowanie jego twórczością z upływem lat będzie rosnąć, a nie maleć.


WYBRANE UTWORY

Fredro napisał kilkadziesiąt utworów scenicznych: jednoaktówek i komedii wieloaktowych, fars, grotesek i wodewilów. Przed jego zamilknięciem szybko trafiały na sceny teatru lwowskiego, warszawskiego i krakowskiego. Po przerwie utworów nie publikował ani nie udostępniał teatrom. Ujrzały światło dzienne dopiero po jego śmierci. Najlepsze i najbardziej do dziś znane sztuki powstały w pierwszym okresie twórczości. Debiutem była niezbyt udana komedia "Intryga na prędce" (premiera: Lwów 1817), przerobiona później na sztukę "Nowy Don Kichot czyli sto szaleństw", do której muzykę napisał Stanisław Moniuszko. W 1818 z gotowym rękopisem "Pana Geldhaba" udał się do Warszawy, ale początkowo nie zdołał zainteresować nim dyrektorów teatrów. Sztukę wystawiono jednak w Warszawie w 1821, a po niej, obok utworów słabszych, miały premiery we Lwowie najwybitniejsze jego komedie: "Mąż i żona" (1822), "Cudzoziemszczyzna" (1824), "Damy i huzary" (1825), "Pan Jowialski" (1832), "Zemsta" (1833), "Śluby panieńskie czyli magnetyzm serca" (1833), "Dożywocie" (1835).

Fredro był i jest autorem najczęściej w Polsce grywanym. Role w jego komediach grali wszyscy wybitni aktorzy XIX i XX wieku, m.in. Antoni Benza, Jan Nowakowski, Apolonia Kamińska, Adam Żółtowski, Józef Rychter, Bolesław i Jerzy Leszczyńscy, Antoni Hoffman, Stefan Jaracz, Józef Węgrzyn, Mieczysława Ćwiklińska. Do historii teatru przeszła Aniela Heleny Modrzejewskiej i Łatka Ludwika Solskiego. Po 1877 na sceny we Lwowie i Krakowie wkroczyły sztuki niewydane za życia Fredry. W czasach dyrekcji Stanisława Koźmiana w Teatrze Miejskim w Krakowie było ich 14 w repertuarze.

Osią intrygi tych komedii są zazwyczaj pieniądze, miłość i małżeństwo, a głównie dylemat: czy zawrzeć małżeństwo dla pieniędzy (czego na ogół chcą rodzice bądź opiekunowie), czy wziąć ślub z miłości.

Pan Geldhab

Tytułowy bohater "Pana Geldhaba" dorobił się na dostawach wojskowych, jak się sugeruje - niezbyt uczciwych. Z pychą nuworysza chełpi się swoim bogactwem: urządza wystawnie dom mając do pomocy Kupczyka, Krawca, Tapicera itp., wystawia na widok publiczny srebra. (A jednocześnie nie wypłaca chorej siostrze jej funduszu.) Za pomocą pieniędzy chce się dostać do lepszego towarzystwa, a to wydając córkę Florę za księcia Radosława. Księcia nękają wierzyciele, więc skłonny jest przystać na małżeństwo z dużym posagiem. Flora także chce zostać księżną, więc odtrąca szczerą miłość oficera napoleońskiego Ludomira. Ale złośliwy los sprawia, że Radosław otrzymuje spadek po ciotce i udając, że wzruszyła go miłość Ludomira, rezygnuje ze ślubu. Teraz przydałby się Ludomir na otarcie łez, ale on już się przekonał o obłudzie i wyrachowaniu Flory.

"Pan Geldhab" jest jedną z niewielu komedii Fredry, która nie ma szczęśliwego zakończenia. Nie wiadomo natomiast, jakie zakończenie powinna mieć sztuka "Mąż i żona". Na scenie czworokąt. Elwira, żona hrabiego Wacława, zdradza go z Alfredem. Jednocześnie obaj panowie romansują z fertyczną pokojówką Justysią. Rzecz cała wychodzi na jaw i wtedy (zakończenie sztuki granej za życia Fredry) jedyną winną okazuje się Justysia, która za karę ma być zesłana do klasztoru. Pozostaje nadal trójkąt. To zakończenie naraziło Fredrę na zarzut niemoralności: wszak nie potępił rozwiązłości i zdrady małżeńskiej. W wydaniu pośmiertnym w 1880 znalazło się zakończenie inne, nie wiadomo, czyjego autorstwa: Justysi zostaje wybaczone, niewiernej żonie także i moralność jest uratowana. W 1938 w teatrze Cricot Adam Polewka wystawił sztukę z obydwoma zakończeniami.

Cudzoziemszczyzna

"Cudzoziemszczyzna", podobnie jak "Nikt mnie nie zna" i "Pan Jowialski", eksploatuje motyw przebieranki, grania cudzej roli. W majątku Radosta dwaj młodzieńcy starają się o rękę jego córki. Astolf, aby przypodobać się ojcu, udaje znawcę obcych krajów i wielbiciela cudzoziemskich mód. Zdzisław, który rzeczywiście zna świat, gdyż przemierzył go z wojskami napoleońskimi, udaje prostaczka. Oczywiście to on zwycięża i nawraca Radosta na maksymę, która kończy sztukę: "Miłe cudze kraje, lecz milsza ojczyzna".

Damy i huzary

"Damy i huzary", jedna z niewielu komedii prozą, prezentuje galerię typów z armii napoleońskiej. W wiejskim domu Majora przebywają prócz niego Rotmistrz, Porucznik, Kapelan i "dwa stare huzary". W ten męski świat wdziera się wizyta dwu grubych sióstr Majora, młodziutkiej Zosi, córki jednej z nich, i stadka pokojówek: Józi, Zuzi i Fruzi. Matka chce wydać Zosię za zamożnego Majora, a ona z wzajemnością kocha Porucznika. Po licznych perypetiach i nieporozumieniach Zosia poślubia ukochanego, a Major zapisuje mu swój majątek.

Pan Jowialski

"Pan Jowialski", także prozą, jest jedną z najciekawszych komedii Fredry. W Pustakówce, majątku Jowialskiego, przebywa przedziwna galeria typów. On sam, zdziecinniały starzec (albo takiego udający), jego żona, syn Szambelan, jakby ograniczony w rozwoju, zajmujący się wyłącznie łapaniem ptaków i budowaniem klatek, Szambelanowa zajmująca się wspominaniem pierwszego męża. Jest też Helena, siostrzenica Szambelana i starający się o jej rękę prowincjonalny szlachcic Janusz. Szambelanowa nalega na to małżeństwo, Helena się waha, gdyż związek bez miłości wydaje się jej mało romantyczny, ale z drugiej strony latka lecą... Pan Jowialski kocha zabawę i zmusza do niej otoczenie. Okazję dostrzega Janusz, znajdując śpiącego człowieka. Komedia tak się zaczyna: poeta Ludmir i malarz Wiktor odpoczywają na łące. Są w trakcie wędrówki krajoznawczej, która - jak się wydaje - przebiega od karczmy do karczmy. Ludmir udaje sen, kiedy Janusz planuje figiel: porwą śpiącego i wmówią mu, że jest sułtanem. Ludmir podejmuje zabawę i udaje szewca Kurka, tajemniczo przemienionego we władcę. Daje mu to możliwość manipulowania otoczeniem, mówienia wszystkim niemiłej prawdy, a także wkradania się w łaski Heleny, przy czym nie bez znaczenia jest fakt, że Helena jest majętna. Sprzeciwy Szambelanowej ustają, kiedy okazuje się, że Ludmir jest jej zaginionym w niemowlęctwie synem.

W komedii wykorzystał Fredro wątki różnej proweniencji: wspomnianej już przebieranki, romantycznych wędrówek wśród natury, romantycznej panienki, sentymentalny motyw zaginionego niemowlęcia, odnalezionego po latach dzięki myszce na biodrze. Głównym jednak atutem jest postać tytułowa. Pan Jowialski zmusza otoczenie do wygłupów, mówi sentencjami i przysłowiami, na każdą okoliczność ma stosowną bajeczkę. Lecz do końca nie wiadomo, czy jest zdziecinniałym staruszkiem, czy kpi ze wszystkich, czy tą błazenadą pokrywa jakąś istotną pustkę życia w Pustakówce właśnie lub gorycz z obserwowania degenerującego się rodu.

W niemal wszystkich komediach Fredry właśnie miłość zwycięża: szczere uczucie pokonuje wszystkie przeciwności - opór rodziny, intrygi i komplikacje finansowe. I właśnie to uznanie wartości miłości, życia rodzinnego i cnót domowych jest wyznaniem wiary autora pomawianego o niemoralność. Swój świat szlachecki zapełnił Fredro galerią oryginalnych, niepowtarzalnych postaci o charakterze mniej lub bardziej komediowym - od farsy i groteski po łagodny humor. Postaci te mają jednak często drugie dno. Kim naprawdę jest Jowialski? Jaka gorycz i niemożność kryją się pod nieopanowanym gadulstwem Papkina? Jakie potrzeby drzemią w Birbanckim, który wpada w euforię na wieść o locie balonem? Najwięksi aktorzy w wybitnych kreacjach różnie odpowiadali na te pytania. Prawda, że materia utworów umożliwia bogactwo interpretacji.

Śluby panieńskie

Wyjątkowo kwestie materialne nie są przyczyną trudności matrymonialnych w "Ślubach panieńskich", komedii lekkiej, pogodnej i pełnej wdzięku. Opór zalotnikom stawiają dwie panny, które nie żywią przesadnej sympatii do rodu męskiego i przysięgły, że nigdy nie wyjdą za mąż. Jednak upór i intrygi dążących do małżeństwa panów i tytułowy magnetyzm serca zdołają złamać panieńskie śluby. O uroku komedii stanowią pary zabawnie skontrastowanych bohaterów: łagodna i sentymentalna Aniela, przebojowa Klara, oraz oblegający panowie: przebiegły dowcipniś Gustaw i wzdychający Albin.

Zemsta

Akcja najbardziej znanej komedii "Zemsta" dzieje się na zmianę w domu Cześnika Raptusiewicza i Rejenta Milczka, dwu częściach starego zamczyska. Jeden jest gwałtownikiem, drugi - przebiegłym obłudnikiem. Między domami znajduje się przedmiot sporów - mur graniczny, który Rejent każe budować, a Cześnik burzyć. Rejent ma syna Wacława, a Cześnik bratanicę Klarę, co razem daje parę romantycznych kochanków, którym na przeszkodzie staje waśń rodowa. Rejent chce ożenić Wacława z pretensjonalną wdową Podstoliną, ponieważ podejrzewa ją (niesłusznie) o posiadanie pieniędzy. Galerii postaci dopełniają Dyndalski i Śmigalski, domownicy Cześnika, kucharz Perełka, murarze na zmianę budujący mur i przeganiani, i ukoronowanie - Papkin, postać farsowa, samochwała, błazen i tchórz. Zarówno problemy młodych, jak i wojna rodowa kończą się dzięki zemście, jaką przewrotnie uknuł Cześnik: zwabił Wacława listem rzekomo od Klary i na złość Rejentowi "zmusił" ich do małżeństwa. Ta najczęściej grana komedia kończy się apoteozą szlacheckiego obyczaju i zgody narodowej.

Dożywocie

Akcja większości komedii granych za życia autora toczy się w szlacheckich dworkach, idyllicznych mimo intryg i sporów, hołdujących tradycji i pielęgnujących cnoty rodzinne. W "Dożywociu" następuje zmiana miejsca i jest to jakby zapowiedź drugiego okresu twórczości. Akcja dzieje się w wiejskiej oberży, gdzie zatrzymał się lichwiarz Łatka i młody utracjusz Leon Birbancki. Łatka pod cudzym nazwiskiem kupił dożywotnie dochody Birbanckiego i jego wielką troską jest utrzymanie pupila jak najdłużej przy życiu. Do pilnowania jego zdrowia wyznaczył służącego Filipka, a sam usiłuje odsprzedać dożywocie innemu lichwiarzowi Twardoszowi. Leon zadania im nie ułatwia: po nocnych hulankach nie wygląda ani nie czuje się najlepiej. W gospodzie zatrzymuje się też zrujnowany szlachcic Orgon, który dla pieniędzy chce wydać córkę Rózię za Łatkę. Leon i Rózia tworzą oczywiście parę romantycznych kochanków, którym na przeszkodzie stoi brak pieniędzy. Po licznych perypetiach i pozorowanej próbie samobójczej Leona następuje happy-end: Leon odzyskuje Rózię i pieniądze.

Po powrocie z Paryża Fredro wrócił do pisania, ale nie powrócił już do idyllicznego dworku szlacheckiego. Miał poczucie, że ten świat należy już do przeszłości. Jego miejsce zajęła współczesna Galicja z całą jej mizerią i pretensjonalnością. Akcja toczy się teraz w małym miasteczku ("Z jakim się wdajesz takim się stajesz", "Jestem zabójcą"), w domu miejskim i hotelu ("Ożenić się nie mogę"), na dworcu kolejowym i w restauracji ("Z Przemyśla do Przyszowa"). Jeśli w dworze wiejskim - to takim z wekslami i kredytami, z urzędnikami galicyjskimi, towarzystwami ziemskimi i niezadowolonymi chłopami ("Wielki człowiek do małych interesów", "Wychowanka"). Jeśli wiejska chata - to jako przystanek w podróży dyliżansem. Pieniądze, interesy, urzędnicze ambicje i zdobywające samodzielność kobiety zajęły miejsce miłosnych intryg.

Wielki człowiek do małych interesów

"Wielki człowiek do małych interesów" (premiery sztuki: Lwów, Kraków, Warszawa 1877) - to Ambroży Jenialkiewicz, właściciel ziemski. Głowa mu pęka od świetnych pomysłów, które zapisuje, a potem nie może odczytać. Inwestuje, zarządza majątkami młodych krewnych, planuje ich małżeństwa. Knuje intrygi, aby jego przyjaciel "podał się na dyrektora" w Towarzystwie Kredytowym. Nic z jego planów nie wychodzi, lecz on - zadowolony - twierdzi, że wszystko poszło po jego myśli, z nieznacznymi tylko modyfikacjami, i nie zaprzestaje pozornych działań i pustej aktywności.

Rewolwer

Wyjątkowym utworem tego okresu jest "Rewolwer", groteska z rekwizytem w roli głównej. Po pierwsze - rzecz dzieje się w latach 50. XIX wieku w Parmie. Po drugie - do sztuki wkracza polityka. Za rządów Karola III atmosfera jest duszna od spisków, inwigilacji i policyjnej przemocy. W tym świecie prowadzi nieczyste interesy Baron Mortaro, bankier, spekulant, gotów oszukać kochankę i przyjaciela. Do jego rąk trafia paczka z rewolwerem, przedmiotem niebezpiecznym w tej sytuacji politycznej. Dość dziwacznym pomysłem autora jest Paolo, "niemy komisjoner", który przemawia na migi, a Mortaro na użytek sceny powtarza jego tekst głośno. To Paolo sprawia, że rewolwer, którego Mortar usiłuje się pozbyć, ciągle trafia do niego z powrotem. Ostatecznie fatalny przedmiot okazuje się maszynką do przycinania cygar.

Z tego okresu warto wspomnieć jeszcze "dramatyczną bajkę wierszem" pt. "Brytan Bryś", w której - jak w "Folwarku zwierzęcym" Orwella - role społeczne grają rozliczne zwierzęta.



Paweł i Gaweł

Paweł i Gaweł w jednym stali domu,
Paweł na górze, a Gaweł na dole,
Paweł spokojny, nie wadził nikomu,
Gaweł najdziksze wymyślał swawole.
Ciągle polował po swoim pokoju:
To pies, to zając — między stoły, stołki
Gonił, uciekał, wywracał koziołki,
Strzelał i trąbił i krzyczał do znoju.
Znosił to Paweł, nareszcie nie może;
Schodzi do Gawła i prosi w pokorze:
Zmiłuj się Waćpan, poluj ciszej nieco,
Bo mi na górze szyby z okien lecą.
A na to Gaweł: Wolnoć Tomku
 W swoim domku.

Cóż było mówić? Paweł ani pisnął,
Wrócił do siebie i czapkę nacisnął.
Nazajutrz Gaweł jeszcze smacznie chrapie,
A tu z powały coś mu na nos kapie,
Zerwał się z łóżka i pędzi na górę:
Stuk! puk! zamknięte. Spogląda przez dziurę,
I widzi — cóż tam? cały pokój w wodzie,
A Paweł z wędką siedzi na komodzie.
— Co Waćpan robisz? — Ryby sobie łowię.
— Ależ Mospanie, mnie kapie po głowie.
A Paweł na to: Wolnoć Tomku
 W swoim domku.

Z tejto powiastki morał w tym sposobie:
Jak ty komu, tak on tobie.

Bajka o sowie

Głupie wszystkie ptaki!
Rzekła sowa.
Na te słowa
Jaki taki
Dalej w krzaki:

Miłość własną ma i ptak.
Ale śmielszy stary szpak
Gwiźnie, skoczy
Jej przed oczy,
I zapyta Jejmość pani,
Z jakich przyczyn wszystkich gani? —
— Boście ślepi. — Bośmy ślepi?
A któż widzi lepiéj?
— Ja bez słońca pomocy
Widzę w nocy.
Na to odrzekł stary szpak:
— Widzieć zawsze wszystkim wspak,
To nie chluba,
Sowo luba.
Możeś mądra — niech tak będzie,
Lecz twą mądrość kryje cień,
A tymczasem słychać wszędzie:
Każda sowa głupia w dzień.


Baba i Targ

Gniewa się baba na targ, a targ o tém nie wie,
Stare mówi przysłowie o bezsilnym gniewie.
Targ nie wie! Ale baba niekoniecznie głupia,
Że swą boleść bezwładną słowami wykupia;
Wszakże niejeden krzyknie: „Zjedz djabła“, a przecie
Nikt jeszcze nigdy djabła nie połknął w pasztecie
Czemuż babie brać za złe, gdy dopiecze żywnie,
Że baba na wiatr czasem językiem pokiwnie.
Bo teraz już na targach nie ma czci i wiary,
Furdą ojciec i matka, furdą ksiądz wikary.
Daj! krzyczą teraz wszyscy, albo ci wydrzemy,
A targ daje się łupić... i cały targ niemy;
Niechże przynajmniéj baba ma tyle odwagi,
Powiedzieć dziś otwarcie do frymarczéj plagi:
Wszyscy, wszyscy jesteście kuglarze, oszusty,
Bractwa miłości bractwem fałszu i rozpusty,
Więc niechże wasze togi, larwy i kaptury
Szatańskie kiedyś w piekle rozedrą pazury.
Baba klękła u krzyża, zapłakała rzewnie,
Bo głos ludzki już teraz nie pomoże pewnie.
 24 grudnia 1870.

Chciwość osła

Osiołkowi w żłobie dano:
w jednym owies, w drugim siano.
Uchem strzyże, głową kręci
i to pachnie i to nęci.
Od którego teraz zacznie,
aby sobie podjeść smacznie?
Trudny wybór, trudna zgoda:
chwyci owies, żal mu siana, —
chwyci siano, owsa szkoda...
I tak stoi aż do rana,
a od rana do wieczora.
A i nareszcie przyszła pora,
że oślina podczas jadła
z głodu padła.


Małpa w kąpieli

Rada małpa, że się śmieli,
Kiedy mogła udać człeka,
Widząc panią raz w kąpieli,
Wlazła pod stół — cicho czeka.
Pani wyszła, drzwi zamknęła,
Małpa figlarz nuż do dzieła!

Wziąwszy pański czepek ranny,
Prześcieradło
I zwierciadło,
Szust do wanny! —
Daléj kurki kręcić żwawo
W lewo, w prawo,
Z dołu, z góry,
Aż się ukrop puścił z rury,
Ciepło — miło — niebo — raj!
Małpa myśli: w to mi graj;
Hajże kozły, nurki, zwroty,
Figle, psoty,
Aż się wody pod nią mącą.
Ale ciepła coś za wiele....
Trochę nadto... Ba, gorąco!..
Fraszka! Małpa nie ciele,
Sobie poradzi:
Zkąd ukrop ciécze,
Tam palec wsadzi.
Aj gwałtu! piecze!
Niema co czekać:
Małpa w nogi —
Ukrop za nią — tuż, tuż w tropy,
Aż pod progi.
Tu nie żarty, parzy stopy...
Daléj w okno... brzęk! — uciekła.
Że tylko palce popiekła,
Nader szczęśliwa. —
Takto zwykle małpom bywa.

Zysk i straty

Ażeby dostać kawałek kiełbasy,
Zgodnym sposobem wziął chłopiec trzy basy.

Ledwie się strzepnął i skarbem nabytym
Łzy ocierając, powąchał go przytém,
Biegnie ze szkoły wygłodniały żaczek:
„Stój! krzyczy — nie jedz, odkupię przysmaczek.“
Mądryś! odpowie właściciel kiełbasy,
Dopiero za nią dostałem trzy basy.
— Dajże mi pięć, a daj ją zjeść.
Targ w targ, wyrzepił mu sześć,
 I dał
 Co miał.
Grosz na groszu — lichwa czysta,
 Jednak kapitalista
 Rozważywszy sobie,
 Coś się w głowę skrobie. —
Nie tylko to szkolne żaki,
Biorą z handlów skutek taki
 Często
 Gęsto
 Los szalony,
Gdy z rachubą pójdzie w tuzy,
 Stratą — plony;
 Zyskiem — guzy.







HISTORIA / KULTURA W PAI - ARCHIWUM

COPYRIGHT

Wszelkie materiały zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.


ARTYKUŁY DZIAŁU HISTORIA/KULTURA PAI WYŚWIETLONO DOTYCHCZAS   10 072 272   RAZY






HISTORIA I KULTURA
W POLONIJNEJ AGENCJI INFORMACYJNEJ


Ten kto nie szanuje i nie ceni swej przeszłości nie jest godzien szacunku teraźniejszości ani prawa do przyszłości.
Józef Piłsudski

W DZIALE HISTORIA - KULTURA PAI ZNAJDZIECIE PAŃSTWO 1476 TEMATÓW



×
NOWOŚCI ARCHIWUM DZIAŁANIA AGENCJI HISTORIA-KULTURA BADANIA NAUKOWE NAD POLONIĄ I POLAKAMI ZA GRANICĄ
FACEBOOK PAI YOUTUBE PAI NAPISZ DO REDAKCJI

A+ A-
POWIĘKSZANIE / POMNIEJSZANIE TEKSTU