1903-07-16     0000-00-00

Orla perć

Poprzez kontemplację piękna przyrody, zbliżyć się do Boga

Powstanie tego szlaku zainicjowali poeta i ksiądz. Rewolucyjny i w pierwotnym zamyśle nierealny. Jako pierwszy pomysł rzucił krakowski poeta Franciszek Henryk Nowicki. Temat podjął dwa lata później tarnowski ksiądz Walenty Gadowski – jeden z najlepszych taterników w owym czasie. Obaj uważali, że chodzenie podniebnym szlakiem da ludziom poczuć wielkość Absolutu i pozwoli im, poprzez kontemplację piękna przyrody, zbliżyć się do Boga. Liczący 8 kilometrów szlak pomiędzy przełęczami Zawrat i Krzyżne jest jedną z najstarszych w Europie dróg zaliczanych do vie ferrate. Jest to również jedyny, jak dotąd, szlak tego typu w Polsce. Liczne sztuczne ubezpieczenia, jak łańcuchy, klamry i drabinki oraz duża ekspozycja, a przede wszystkim piękne widoki sprawiają, że od ponad wieku przebycie Orlej Perci dostarcza emocji kolejnym pokoleniom turystów.

Wytyczanie szlaków

Obecnie dla każdego jest oczywistym, że Tatry przecina sieć szlaków turystycznych, oznakowanych i opisanych o określonej trudności i konserwowanych przez służby Parku Tatrszańśkieg. Jednak nie zawsze tak było. Idea wytyczania dróg pojawiła się stosunkowo późno. Pionierami w tej kwestii byli Węgrzy i Słowacy. Polacy, w tym członkowie Towarzystwa Tatrzańskiego, podchodzili początkowo sceptycznie do pomysłu dokładnego oznaczania szlaków, obawiając się wzrostu ilości niewprawionych turystów, którzy mogliby pójść w góry samodzielnie, bez pomocy przewodnika.

Jednym z inicjatorów znakowania szlaków był malarz i znawca Tar, Walery Eljasz-Radzikowski (1840-1905). Za jego sprawą i przy wydatnej pomocy, w 1887 r. oznakowano na czerwono trasę wiodącą z Jaszczurówki (dzielnicy Zakopanego), poprzez polanę Waksmundzką i Wodogrzmoty Mickiewicza do Starej Roztoki (gdzie obecnie znajduje się schronisko PTTK im. Wincentego Pola), skąd wiodła droga do Morskiego Oka. Ówczesna trasa w okolice bodaj najsłynniejszego polskiego jeziora, biegła inaczej niż obecna, znana powszechnie asfaltowa droga.

W następnych latach Radzikowski oznaczał kolejne trasy, m.in. ze Świnickiej Przełęczy na Zawrat, z doliny Waksmundzkiej na Krzyżne oraz z przełęczy Liliowe, poprzez przełęcz Zawory do Wrót Chałubińskiego.

Śmiała wizja

Na początku XX wieku było już w Tatrach kilka trudnych szlaków, jednakże pomysł stworzenia powietrznej perci na bocznej grani Świnicy od początku wydawał się rewolucyjny.

Rewolucyjny i w pierwotnym zamyśle nierealny. Jako pierwszy pomysł rzucił krakowski poeta Franciszek Henryk Nowicki. W liście do Towarzystwa Tatrzańskiego z 5 lutego 1901 roku zaproponował wytrasowanie wysokogórskiego szlaku spod Wodogrzmotów Mickiewicza przez Wołoszyn, Krzyżne, Buczynowe Turnie, Granaty, Kozi Wierch, Zawrat, Świnicę, Kasprowy Wierch, Czerwone Wierchy aż do Doliny Kościeliskiej. Planował on także budowę dwóch schronisk na trasie: na Krzyżnem i na Suchej Przełęczy, pomiędzy Beskidem a Kasprowym. Koszt operacji oszacował na niebagatelną kwotę 6000 koron, co ze względu na ograniczone fundusze Towarzystwa Tatrzańskiego na samym starcie czyniło pomysł nierealnym.

Temat podjął dwa lata później tarnowski ksiądz Walenty Gadowski – jeden z najlepszych taterników w owym czasie. Kosztorys przedstawiony TT w marcu 1903 roku przewidywał kwotę 1000 koron, przy czym Gadowski planował wytyczenie ścieżki tylko na odcinku Wodogrzmoty – Zawrat i połączenie jej z istniejącym szlakiem z Zawratu na Świnicę. Rezygnował on także z pomysłu budowy schronisk na rzecz mającego nastąpić nieco później wytyczenia sieci szlaków łącznikowych.

Nie zmieniało to faktu, że 1000 koron było sumą zdecydowanie za małą jak na tak poważne przedsięwzięcie, zwłaszcza, że Gadowski planował instalację około 40 klamer, 250 żerdzi (dziś ich funkcję pełnią łańcuchy), a także około 100 haków i 70 tablic z drogowskazami. Ostatecznie 31 lipca 1903 roku przyznano księdzu subwencję w wysokości 1500 koron, przy zastrzeżeniu, że będzie ona wypłacana w trzech ratach w miarę postępu robót.

Pomysł wytyczenia szlaku przez boczną grań Świnicy od początku budził kontrowersję. Protestowało środowisko taternickie. Należy pamiętać, że znaczna cześć szczytów w rejonie dzisiejszej Orlej Perci pozostawała w owym czasie niezdobyta, tak więc pomysł montażu ułatwień, które pozwoliłyby zdobywać skalne szczyty „zwykłym turystom” musiał budzić niechęć żądnych sukcesów taterników.

Niektórym nie podobała się nawet sama nazwa. Sugerowano, aby szlak nazwać „Kozią Percią” lub jeszcze inaczej. „Perć” w gwarze góralskiej oznacza stromą ścieżkę wśród skał. Silnie lobbowała także grupa zwolenników wytrasowania szlaku. Ksiądz Gadowski wielokrotnie otrzymywał listownie i osobiście prośby i wskazówki, aby ścieżka ani na metr nie opuszczała grani, nie trawersując jej w żadnym miejscu, co w kilku przypadkach planował.

Budowa Orlej Perci

Nie sugerując się zbytnio opiniami różnych środowisk i nie czekając na oficjalną decyzję o przyznaniu subwencji, 16 lipca 1903 roku Gadowski pojawił się przy Wodogrzmotach Mickiewicza. 5 minut drogi przed wodospadami, w miejscu, gdzie krzyżowały się nowa droga do Morskiego Oka i najstarszy tatrzański szlak z Jaszczurówki do Starej Roztoki, kazał on wstrzymać wyprawę. W obecności Franciszka Nowickiego, kilku taterników i tragarzy, wznosząc toast, własnoręcznie do jednego z przydrożnych drzew przybił tabliczkę z napisem: „Na Orlą Perć”.

Znakowanie Orlej Perci ksiądz Walenty Gadowski rozpoczął od Wodogrzmotów Mickiewicza, skąd skierował się w stronę Polany pod Wołoszynem.

W ciągu kilku godzin on i jego towarzysze dotarli do Polany pod Wołoszynem, cały czas transportując pełen bagaż. Trochę czasu zabrało także księdzu poprawianie czerwonych znaków Walerego Eljasza. Na polanie zainstalowano kolejną tabliczkę z napisem „Na Orlą Perć”, po czym rozpoczęła się wspinaczka w kierunku Wołoszyna.

W kilku miejscach konieczne było dokonanie przekopów, sporo czasu zajmowało także wbijanie tyczek. Problem stanowili również bukowiańscy górale, którzy niechętnie godzili się na nocleg w skalistym terenie, nierzadko uciekając w nocy. Po dwóch dniach, mimo licznych kłopotów, Gadowski i jego towarzysze dotarli na przełęcz Krzyżne. W tym miejscu jednak zmuszeni zostali do przerwania prac. Raz, że zdecydowanie pogorszyły się warunki pogodowe i nie chciano ryzykować drogi w stronę Granatów przy śliskiej skale, a dwa – Gadowskiemu skończyły się pieniądze, co wymagało spotkania z władzami Towarzystwa Tatrzańskiego i odbioru dalszych rat subwencji.

Na grań powrócono 6 sierpnia 1903 roku, czyli około pół miesiąca później. Tym razem Gadowski zabrał ze sobą, oprócz górali z Bukowiny, kilka osób ze Spisza. Pierwsze kłopoty pojawiły się w rejonie Buczynowych Turni. Pierwotnie ksiądz planował przejście z Małej Buczynowej na Wielką poprowadzić przez Buczynową Przełęcz, jednak górale odmówili pójścia tamtędy ze względu na dużą ekspozycję i Gadowski został zmuszony do zmiany planów. Ścieżkę poprowadzono Buczynowym Żlebem. Ambitny ksiądz nie porzucił jednak myśli o wyznakowaniu drogi na Wielką Buczynową Turnię. W czasie rozbijania obozu przez górali samotnie wspiął się z farbą na szczyt, wyznaczając odgałęzienie szlaku, które stało się zaczątkiem „wariantu trudniejszego”.

Problemy z góralami z rejonu Buczynowych stały się jedynie przygrywką do tego, co wydarzyło się dzień później. Trudno się jednak jurgowianom dziwić, gdyż razem z Gadowskim dokonywali oni pierwszych przejść tym odcinkiem. Decydujące dla tego etapu budowy wydarzenia rozegrały się w rejonie uskoku pod Wyżnią Orlą Przełączką, wiodącego w stronę Granackiej Przełęczy. To tu padły słynne słowa Józefa Budza w Bukowiny, iż dalej nie pójdzie, „bo mu się w głowie mąci”. Zarządzono odwrót do Roztoki.

Przerwa w znakowaniu Orlej Perci spowodowana problemami z góralami nie trwała długo. Ksiądz Gadowski bardzo szybko znalazł rozwiązanie. Jasne stało się dla niego, że wytrasowanie najtrudniejszych fragmentów Orlej Perci musi odbywać się z pomocą doświadczonych taterników. Do zespołu Gadowski zaprosił więc znanych przewodników zakopiańskich: Jakuba Wawrytkę i Klimka Bachledę.

Po dokonaniu rekonesansu wspólnie z tym pierwszym, zdecydowano o wytrasowaniu szlaku na odcinku Granacka Przełęcz – Przełączka nad Dolinką Buczynową w kierunku odwrotnym. Gdy udało się namalować znaki i zainstalować ułatwienia, grupa znakarzy przeniosła się od razu na Kozi Wierch. Stało się tak dlatego, że od Żlebu Kulczyńskiego po wierzchołek tej słynnej góry wiodła już ścieżka, wyznakowana jeszcze w XIX wieku przez Towarzystwo Tatrzańskie.

Pozostał więc, jak się potem okazało, najtrudniejszy do wyznakowania odcinek pomiędzy Kozim Wierchem a Zawratem. Szczególnie trudności pojawiły się przy wytyczaniu zejścia na Kozią Przełęcz. Warto dodać, że w pobliżu miejsca, które dziś kojarzone jest głównie ze stalową drabinką opadającą po ścianie Zamarłej Turni, początkowo istniała inna drabinka. Po drugiej stronie przełęczy zainstalowano długą, złożoną z dwóch części stalową konstrukcję. Jak podają ówczesne źródła, było to „najbardziej powietrzne przejście w całych Tatrach”. Drabinka ta została zdemontowana dopiero po II wojnie światowej. Orlą Perć poprowadzono wówczas zakosami od strony Pustej Dolinki, a po drabince pozostały tylko ślady zakotwiczenia.

Ze względu na tarcia pomiędzy Walentym Gadowskim a Towarzystwem Tatrzańskim, które spowodowały ograniczenie funduszy, ostatni odcinek został dosyć skromnie ubezpieczony. Ze sprawozdań finansowych wynika, że pomiędzy Kozią Przełęczą Wyżnią a Małym Kozim Wierchem zamontowano jedynie dwie drabinki, pięć łańcuchów, jedną drucianą linę i cztery klamry.

Na Zawracie znaki Orlej Perci zbiegły się z istniejącym od dawna szlakiem na Świnicę. Nie oznaczało to jednak zakończenia prac. Pozostały do wyznakowania drogi dojściowe, co ze względu na długość szlaku (od Wodogrzmotów po Zawrat) miało w owym czasie ogromne znaczenie dla turystów.

Ale to już inna historia...

Od czasów wytyczenia szlaku Orlej Perci była ona wielokrotnie modernizowana, natomiast nieznacznym zmianom uległ przebieg trasy w terenie. W 1932 roku ze względu na konieczność ochrony przyrody zlikwidowano odcinek od Polany pod Wołoszynem do Przełęczy Krzyżne. W latach 90. został przeprowadzony kompleksowy remont ścieżki na odcinki Krzyżne do Skrajnego Granatu. Wymieniono wtedy drabiny i klamry, dodano wiele łańcuchów, wstawiono nierdzewne ogniwa.

Pierwsi odważni

Już w lipcu 1906 roku na świeżo wytyczony szlak wybrał się – jako jeden z pierwszych – Mieczysław Karłowicz, kompozytor, taternik, narciarz, fotograf.

Buczynowe Turnie wydają się być najbardziej eksponowaną częścią Orlej Perci; przepaście sięgają tu 200 m. W ścianie Buczynowych uległ wypadkowi Ferdynand Goetel, prezes przedwojennego Pen Clubu. Dalej przechodzi się Przełęcz Nowickiego i Pościel Jasińskiego – legenda mówi, że myśliwy o nazwisku Jasiński zginął tutaj, polując na kozice. Skrajny Granat osiągniemy po półtoragodzinnej wspinaczce.

Potem – po prawej ręce – otworzy się nam Żleb Drege’a. Przejdziemy przez Zadni Granat i Czarne Ściany, a potem znajdziemy się tuż pod szczytem Koziego Wierchu. Wnet dotrzemy pod Zamarłą Turnię (tak nazwał górę Franciszek Nowicki) – opadającą ku północy prawie 150-metrową ścianę legendę.



Przez wiele lat Zamarła uchodziła za niemożliwą do zdobycia. Później jej przejście było dowodem na taternicki kunszt i odwagę. Zginęły tu m.in. siostry Marzena i Lida Skotnicówny, emancypantki i pionierki kobiecego taternictwa. Niedostępność Zamarłej opisywał Julian Przyboś. Jego wiersz to przejmujące epitafium po śmierci Marzeny Skotnicówny, w której zakochał się bez pamięci, gdy był profesorem krakowskiego gimnazjum. Przyboś, mimo lęku wysokości i słabego zdrowia, poszedł na Zamarłą, by uczcić śmierć Skotnicówny.

A dalej Zawrat – bodaj najsłynniejsza tatrzańska przełęcz, przez którą dzisiaj ciągną tłumy. Pisał o niej Stanisław Witkiewicz, taternickie szlify zdobywał tu Stefan Żeromski, przez górskie siodło chodziła Maria Skłodowska-Curie. To właśnie Zawrat miał szanse odmienić losy świata, gdyby podwinęła się tu noga Leninowi.

Stanisław Gąsienica-Byrcyn w czerwcu 1914 r. pomógł wykaraskać się z górskich tarapatów Włodzimierzowi Iljiczowi Leninowi, planującemu już komunistyczną rewolucję w carskiej Rosji, gdy ten utknął gdzieś pod Zawratem. Za PRL-u był to dowód na góralski internacjonalizm. Byrcyna zapraszano na spotkania, żeby opowiadał, jak to z tym Leninem było. Ale czasami góral żałował, że rewolucjonista wrócił cały z tatrzańskiej wycieczki.

Ku przestrodze

Trasa Orlej Perci jest poprowadzona odważnie, w ekspozycji z wieloma miejscami trudnymi i niebezpiecznymi. Mimo sztucznych ułatwień wycieczka na Orlą Perć jest poważną wyprawą turystyczną, wymagająca umiejętności we wspinaniu się, niewrażliwość na towarzyszące niemal ciągle przepaście. Na całej swojej długości jest ubezpieczona szeregiem łańcuchów, klamer oraz drabinek.

Orla Perć ze względu na dużą trudność nie jest szlakiem nadającą się dla masowych wycieczek, przeznaczona jest dla doświadczonych turystów z odpowiednią kondycją i odpowiednio wyposażonych. Przejście jednorazowo całej grani jest dużym osiągnięciem dla każdego turysty, czas przejścia Orlej Perci to minimum 6-7 godzin. Dodatkowo do tego należy dodać jeszcze czas na dojście i zejście z grani. Planując przejście całej trasy, warto podzielić wycieczkę na dwa dni. W razie niepogody lub późnej pory istnieje możliwość zejścia szlakami dojściowymi.

Ze statystyk TOPR wynika, że w rejonie Orlej Perci dochodzi do 12 proc. wszystkich śmiertelnych wypadków w Tatrach. Prawie dwa razy więcej niż na Giewoncie i blisko trzy razy więcej niż na Rysach.





TROCHĘ HISTORII, TROCHĘ KULTURY - ARCHIWUM


COPYRIGHT

Wszelkie materiały zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.


ARTYKUŁY DZIAŁU HISTORIA/KULTURA PAI WYŚWIETLONO DOTYCHCZAS   10 071 987   RAZY






HISTORIA I KULTURA
W POLONIJNEJ AGENCJI INFORMACYJNEJ


Ten kto nie szanuje i nie ceni swej przeszłości nie jest godzien szacunku teraźniejszości ani prawa do przyszłości.
Józef Piłsudski

W DZIALE HISTORIA - KULTURA PAI ZNAJDZIECIE PAŃSTWO 1475 TEMATÓW



×
NOWOŚCI ARCHIWUM DZIAŁANIA AGENCJI HISTORIA-KULTURA BADANIA NAUKOWE NAD POLONIĄ I POLAKAMI ZA GRANICĄ
FACEBOOK PAI YOUTUBE PAI NAPISZ DO REDAKCJI

A+ A-
POWIĘKSZANIE / POMNIEJSZANIE TEKSTU