Równo 100 lat temu we Lwowie urodził się człowiek bez którego nie wyobrażamy sobie historii polskiej piłki nożnej. Kazimierz Górski - legenda i instytucja, autorytet i osoba prostolinijna. Daremnie szukać złego słowa na jego temat. CO więcej darzony takim szacunkiem, że już za życia usiłowano zrobić z niego postać posągową co ocierało się czasami o groteskę. Gdy w 2004 roku Kazimierz Górski przecinał wstęgę na uroczystości nadania stadionowi w Płocku imienia Kazimierza Górskiego przywieziono go bryczką, którą ciągnęły konie ustrojone w pióropusze. Można sobie tylko wyobrazić co czuł człowiek, który miał do świata i siebie dużo dystansu.
Jakoś bliższy oryginałowi był w programie satyrycznym Wojciecha Manna i Krzysztofa Materny "Za chwilę dalszy ciąg programu..." prezentował specyficzną odmianę "Księgi Przysłów Polskich". Siedząc w fotelu, otwierał opasłe tomiszcze, witał się tradycyjnym poważnym "Dobry wieczór państwu" i z charakterystycznym dla siebie lwowskim zaśpiewem czytał z kamienną twarzą: "Łatwiej kijek obcinkować, niż go później pogrubasić". Zastygał nad księgą na chwilę i dodawał: "Dobranoc państwu". Tyle. Aż tyle.
Pomimo epokowych sukcesów jako trener polskiej reprezentacji żył skromnie. W tamtych czasach futbol nie przynosił takich profitów jak dzisiaj. Wyznacznikami sukcesu było otrzymanie przydziału na mieszkanie, talonu na samochód albo kilkuset dolarów premii. Dorobić się na całe życie, tak jak robią to piłkarze obecnie, po prostu się nie dało. A na dodatek pan Kazimierz nie był z tych, którzy idą przez życie, przepychając się łokciami. Nie miał tej bezczelności, nie potrafił być cwaniakiem. I za to też ludzie go kochali.
Celował w trafnych powiedzonkach. “Jedni rodzą się do skrzypiec, inni do munduru. Ja urodziłem się dla piłki” - mawiał. Wychowywał się we lwowskiej dzielnicy Bogdanówka w rodzinie robotniczej. Jego ojciec pracował w warsztatach kolejowych, a matka zajmowała się domem. Był najstarszy spośród sześciorga rodzeństwa – miał brata i cztery siostry. Piłka była w tych okolicznościach szansą.
Właśnie we Lwowie rozpoczynał grać w piłkę na pozycji napastnika. Grał w RKS Lwów, Spartak Lwów i Dynamo Lwów. Przed wojną ukończył technikum mechaniczne. Świetnie zapowiadającą się karierę piłkarską przerwała mu druga wojna światowa. Po zajęciu przez Armię Radziecką Lwowa, pracował jako mechanik w spółdzielni pracy. Podczas okupacji niemieckiej pracował w warsztatach kolejowych. Po ponownym zajęciu przez Rosjan, zgłosił się w 1944 roku do wojska polskiego, w mundurze polskim dotarł do stolicy i w niej pozostał. W 1946 roku zakończył służbę wojskową i zaczął pracować w izbie skarbowej. Po wojnie, w latach 1945-1953 był piłkarzem Legii Warszawa. Rozegrał łącznie 81 meczów ligowych, strzelając w nich 34 bramki.
W 1952 roku Kazimierz Górski ukończył kurs trenerski w Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego w Krakowie i zajął się pracą szkoleniową. W 1953 roku został asystentem Wacława Kuchara, pierwszego trenera Legii. W kolejnym roku został trenerem Marymontu Warszawa. Następnie trenował dwukrotnie Legię Warszawa (1960-1962 i 1981-1982), Lubliniankę (1963-1964), Gwardię Warszawa (1964-1966), Łódzki KS (1973). W 1971 roku został trenerem reprezentacji Polski. Debiutował spotkaniem ze Szwajcarią, które Polacy wygrali 4:2.
Gdy przed Igrzyskami w Monachium Górski mówił o szansie na medal, nie traktowano tego poważnie. W historii naszej piłki wszystkie próby olimpijskie, jak dotąd kończyły się niepowodzeniem. Na igrzyska wyjeżdżali młodzi, jeszcze bez sukcesów: Gorgoń, Gadocha, Lato czy Deyna. Po dwóch zwycięstwach z łatwymi przeciwnikami, w meczu z NRD Górski postanowił zaskoczyć przeciwników defensywnym ustawieniem. Zaskoczony Bichner zapyta Górskiego odnośnie zwycięskiej bramki Gorgonia strzelonej w okienko z ponad 30 metrów – “Co to było?”. Górski odpowie: “Futbol. Ofensywna defensywa”. Tuż przed meczem ze Związkiem Radzieckim w wiosce olimpijskiej ekstremiści palestyńscy dokonali zamachu. Mecz odbył się w tej ciężkiej atmosferze. W końcówce meczu Polacy strzelili zwycięską bramkę, lecz radość zwycięstwa mącona była niepewnością dalszych rozgrywek. Postanowiono uczcić pamięć ofiar i wznowiono zawody. W klubie Olimpijskim Sośnicka śpiewała “Taki dzień zdarza się raz” – o 6 zwycięstwach piłkarze mieli zagrać o mistrzostwo z Węgrami. W pierwszej połowie z powodu błędu Deyny Węgrzy strzelili bramkę, jednak w drugiej połowie wynagrodził on swój błąd dwoma bramkami i w ten sposób król strzelców turnieju olimpijskiego zapewnił Polakom triumf w turnieju. Polacy zostali mistrzem olimpijskim 1972 z Monachium.
Podczas kwalifikacji do Mistrzostw Świata w RFN decydujące były pojedynki z Anglią. W Chorzowie Orły Górskiego pokonały Anglię 2:0. Mecz na Wembley miał zadecydować o tym czy Polacy awansują do turnieju. Anglicy byli pewni zwycięstwa, jednak to Polacy awansowali do turnieju dzięki remisowi 1:1, a dla Anglików świat się skończył – odpadli.
W meczu inauguracyjnym Mistrzostw Świata Polska zwyciężyła z Argentyną 3:2, a następnie zwyciężyliśmy z Haiti aż 7:0 i po dwóch meczach byliśmy już pewni awansu do dalszej fazy. W ostatnim grupowym meczu Polska zwyciężyła 2:1 z Włochami. Jedna z gazet komentowała: “Nauka, praca, talent i inteligencja – oto elementy, które decydują o sukcesach zespołu Górskiego. Poważną rolę odgrywała elastyczna taktyka, Górski nie żąda był piłkarze trzymali się schematów – chce by walka była dla nich radością, daje im pole do twórczej improwizacji.” W 2 rundzie graliśmy ze Szwecją, Jugosławią i RFN. Po dwóch zwycięstwach nastąpił mecz z RFN, który odbył się na tak grząskim boisku, że śmiało można by na nim sadzić ryż. Przegrana w tych trudnych warunkach sprawiła, że Polsce pozostał mecz o 3 miejsce z Brazylią. Na 13 minut przed końcem meczu Lato otrzymał piłkę przed środkiem boiska, w szalonym sprincie minął jednego obrońcę, popędził w stronę bramkarza i gdy ten rzucił się, skierował piłkę do bramki. Trzykrotni mistrzowie świata zostali pokonani, Polska została 3. drużyną świata.
Na Igrzyska Olimpijskie w Montrealu w 1976 roku Polacy jechali w roli faworyta. Wszystko szło dobrze, aż do finału z NRD, w którym musieliśmy uznać wyższość rywala. Polacy wracali ze srebrnym medalem, jednak w kraju nie cieszono się z 2. miejsca piłkarzy. Kazimierz Górski podając się do dymisji powiedział: “Jeśli to jest porażka to ja dziękuje bardzo. Poczekam, kiedy Polska zdobędzie kolejny srebrny medal olimpijski”. Reprezentacja Polski pod wodzą Kazimierza górskiego rozegrała w latach 1971-1976 76 oficjalnych spotkań, w tym 45 zwycięskich.
Nieco się rozgadaliśmy, bo Kazimierz Górski to kopalnia wspomnień i tematów, które cieszyły nas w szarości socjalizmu. Polecamy biografię wybitnego trenera w dziale historia-kultura Polonijnej Agencji Informacyjnej.
KAZIMIERZ GÓRSKI W DZIALE HISTORIA-KULTURA PAI
POLONIJNA AGENCJA INFORMACYJNA - KOPIOWANIE ZABRONIONE.
NAPISZ DO REDAKCJI - PODZIEL SIĘ WIADOMOŚCIĄ