55 sekund zajęło Michałowi Staszowskiemu ostrzyżenie jednej owcy. Tym samym wygrał w tegorocznych zawodach w "Strziganiu owiec" w Nydku na posionku u Michała Milerskiego. Impreza odbyła się już po raz 10. W tym roku jednak plany zawodników pokrzyżował deszcz i musieli czekać, aż owce wyschną.
- Po raz pierwszy w historii tej imprezy przeszkodził nam deszcz. Mokrych owiec niestety nie można strzyc - wyjaśniał "Głosowi" Michał Milerski, który tradycyjnie organizuje tę imprezę na swoim terenie. Organizatorom, gościom, a przede wszystkim strzygaczom nie pozostało nic innego, jak tylko czekać. Dlatego też najpierw zawody w "strziganiu" przesunięto na późniejsze godziny, a przed nimi można było na miejscu skosztować gulaszu z barananiny gotowanego tradycyjnie przez Morawsko-Śląski Oddział Związku Hodowców Owiec i Kóz. Swoje specjały przygotowało też nydeckie PZKO (Polski Związek Kulturalno - Oświatowy) - były więc placki, kołaczyki, a przede wszystkim "francek", czyli miejscowa specjalność z ziemniaków zapieczonych z pęczakiem.
W pełnym popołudniowym słońcu owcza wełna zdążyła wyschnąć na tyle, że strzygacze mogli przystąpić do pracy. Przy maszynkach do strzyżenia ustawiło się 6 zawodowców: Michał Staszowski z Milikowa, Martin Szmek z Bystrzycy, Vlastimil Bishof ze Spytihněvu (pod Zlinem), Martin Kopecký z Litomyšla oraz Antonín Kubart, który przyjechał aż spod Chebu z miasta Luby. Z kolei tradycyjną metodę - strzyżenia nożycami - wybrała jedyna kobieta w tym składzie Gabriela Žitníkowa z Nowego Jiczyna. Wszyscy strzygli owce ze stada Michała Milerskiego - najpierw bez konkurencji, a później, sami mężczyźni, na czas. Tym razem zawodnicy mieli dodatkowe utrudnienie - po ostrzyżeniu owcy musieli jeszcze wydoić ich drewniane podobizny. Jako pierwszemu udało się to Michałowi Staszowskiemu.
Ponadto Michał Milerski zaprosił też do osobnej konkurencji strzygaczy-weteranów. I tutaj najlepszy okazał się Jerzy Heczko, a za nim uplasowali się Józef i Jan Kożdoniowie. Ten ostatni, zgłosił się na koniec na ochotnika i poprosił o ostrzyżenie... włosów i brody! - stając się tym samym największą atrakcją imprezy. Wyzwanie do ostrzyżenia bacy nożycami przyjął zeszłoroczny mistrz Martin Szmek.
W sobotę nie mogło też zabraknąć stałych gości - początek imprezy odtrąbili na trombitach Trombitáši Štefánikovci, o odpowiednie tempo strzygaczy dbała przygrywająca im Kapela góralska "Bezmiana", a w przerwach w kameralnym składzie zatańczył Zespół Folklorystyczny "Bystrzyca".
Tekst i zdjęcia: SZYMON BRANDYS
Głos - Gazeta Polaków w RC
POLONIJNA AGENCJA INFORMACYJNA - KOPIOWANIE ZABRONIONE.
NA PODSTAWIE: glos.live
NAPISZ DO REDAKCJI - PODZIEL SIĘ WIADOMOŚCIĄ
Wyjątkiem jest uzyskanie indywidualnej zgodny redakcji, wówczas zgodnie z prawem autorskim należy podać źródło:
Polonijna Agencja Informacyjna, autora - jeżeli jest wymieniony i pełny adres internetowy artykułu
wraz z aktywnym linkiem do strony z artykułem oraz informacje o licencji.