SWP





   Polska


PAI

 2024-05-30 MONIKA ŻEROMSKA - nie tylko córka wielkiego ojca

Czy była tylko córką znakomitego pisarza? 30 maja 1913 roku we włoskiej Florencji urodziła się Monika Żeromska. O jej życiu wiadomo głównie z publikowanych przez nią w latach 90. wspomnień. Była córką Stefana Żeromskiego oraz Anny Zawadzkiej z którą Żeromski nie wziął ślubu, choć w testamencie nakazał „traktować Annę jak żonę”. Młodość spędziła przede wszystkim w Polsce. Studiowała na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych w pracowni malarza Tadeusza Pruszkowskiego. W okresie powstania warszawskiego była sanitariuszką. Odbyła wiele podróży, które opisała w swoich wspomnieniach. Talent pisarski odziedziczyła po ojcu. Jako pierwsza, w 1994 roku została uhonorowana Nagrodą Literacką imienia Władysława Reymonta.

W młodości uczęszczała na pensję na ul. Mazowieckiej w Warszawie. Gdy w 1920 roku jej ojciec kupił dom w Konstancinie, który był dla niego – i dla jego rodziny – pierwszym własnym „miejscem na ziemi” i „punktem oparcia” mała Monika doznała wreszcie stabilizacji stając się centrum zainteresowania. „Muma” - tak ją nazywano - coraz piękniejsza, coraz mądrzejsza, w chwili śmierci ojca dwunasto- i półletnia. To o niej myślał Żeromski, spisując testament i zaznaczając w nim, że konstancińskiego domu nie wolno sprzedawać, ażeby Monika „miała schronienie na świecie”. A ona, osierocona u progu życia, nigdy aż do 2001 roku, w którym dobiegło ono kresu, nie zapomniała o swej misji nadrzędnej: ocalaniu od zapomnienia postaci ojca i jego dzieła. Wspólnie z matką ratowała od zniszczenia rękopisy jego utworów w latach II wojny światowej, a później kultywowały jego pamięć i dbały o jego dziedzictwo na każdym polu i na wszelkie możliwe sposoby.

Jako osoba już dorosła studiowała na stołecznej Akademii Sztuk Pięknych w pracowni Tadeusza Pruszkowskiego. To umożliwiło jej wykonanie ilustracji do kilku dzieł ojca, m.in. do „Dziejów grzechu”, „Wiatru od morza”, „Wiernej rzeki” oraz „Syzyfowych prac”. Ale jak sama przyznawała – niechętnie obrazowała jego dzieła, uważała bowiem, że nie należy wchodzić pomiędzy czytelnika, a artystę.

Towarzysze jej młodych lat zapamiętali ją, jako piękną - a przy tym inteligentną i utalentowaną – dziewczynę,. Ci, którzy poznali Monikę w późnym okresie jej życia, wspominają ją, jako damę, „dystyngowaną”, pełną energii i uroku, obdarzoną ogromnym talentem gawędziarskim.

Przeżyła powstanie warszawskie; była ewakuowana kanałami. To wóczas w dramatycznych okolicznościach usiłowała ocalić rękopisy ojca. W czasie wojny zostały one umieszczone w drewnianych skrzyniach, przechowywanych w Konstancinie. Później przeniesiono je do Warszawy na ulicę Brzozową. Przed wybuchem powstania warszawskiego ukryto je w piwnicy na Rynku Starego Miasta 11, Przed wojną mieściła się tutaj drukarnia Towarzystwa Wydawniczego Jakuba Mortkowicza – wydawcy Żeromskiego. Budynek został jednak zbombardowany podczas ataków lotniczych. Dostęp do piwnic został odcięty. W kwietniu 1945 roku rozpoczęto kolejne poszukiwania cennych rękopisów. Odnaleziono tylko dwie z czterech skrzynek. Sześć lat później, podczas odgruzowywania Rynku Starego Miasta pod odbudowę - odnaleziono pozostałe manuskrypty. Przeniesione je do gmachu Zachęty, gdzie mieściła się pracownia konserwacji, prowadzona przez profesora Bonawenturę Lenarta. Stan rękopisów był opłakany. Dokonano selekcji. Oddzielono te, które nadawały się do uratowania, od rzeczy których uratować nie sposób już było.

Tymczasem wiadomo już, że rękopis „Wiernej rzeki”, fragment „Promienia” i część „Sułkowskiego” są nie do uratowania. Dotykam kościanym nożem tej sklejonej masy, która była kartami rękopisu. Można nawet odczytać gdzieniegdzie to prześliczne pismo, atrament jest trwalszy niż papier, ale jeśli nacisnąć lekko, to ta masa rozstępuje się i maże jak ser. Widać niewyraźnie mamy rysunek, który ojciec wkleił na wewnętrznej stronie okładki. Profesor Lenart proponuje dwa wyjścia. Albo zamknąć gęstym włosem, albo spalić w kotłowni Zachęty. „Spalić” – mówię i myślę sobie znów o tej szalonej, obłąkanej wróżce, która by mi w przeszłości wywróżyła, że ja kiedyś wypowiem takie słowo: „Spalić rękopis Wiernej rzeki”. Stoję potem w tej kotłowni i patrzę na to, i płaczę. Ale tak jest chyba lepiej. Czyściej, godniej. Nie można by przecież znieść widoku tego słoja – pisała w swoich wspomnieniach Monika Żeromska.

Pod koniec życia założyła Fundację na rzecz Utrzymania Spuścizny po Stefanie Żeromskim.

W ostatniej dekadzie życia wydała pięć tomów wspomnień, które spotkały się z gorącym przyjęciem ze strony tysięcy czytelników. Pośród licznych, pełnych uznania, głosów krytycznych pojawiła się nawet opinia, że relacja Moniki z powstania przewyższa pod wieloma względami Pamiętnik z powstania warszawskiego Mirona Białoszewskiego.

W 1964 otrzymała tytuł „honorowego kierownika” stołecznej Księgarni im. Stefana Żeromskiego. W 1994 roku została uhonorowana nagrodą literacką im. Władysława Reymonta. Zmarła w 2001 r. Została pochowana obok rodziców, na Cmentarzu Ewangelicko-Reformowanym w Warszawie.


MONIKA ŻEROMSKA w DZIALE HISTORIA-KULTURA PAI




POLONIJNA AGENCJA INFORMACYJNA - KOPIOWANIE ZABRONIONE.


NAPISZ DO REDAKCJI - PODZIEL SIĘ WIADOMOŚCIĄ




Kopiowanie materiału z portalu PAI jest zabronione

Wyjątkiem jest uzyskanie indywidualnej zgodny redakcji, wówczas zgodnie z prawem autorskim należy podać źródło:
Polonijna Agencja Informacyjna, autora - jeżeli jest wymieniony i pełny adres internetowy artykułu
wraz z aktywnym linkiem do strony z artykułem oraz informacje o licencji.




SZUKAJ INNYCH WIADOMOŚCI POLONIJNYCH



PORTAL WYŚWIETLONO 16 037 191 RAZY



×
NOWOŚCI ARCHIWUM WIADOMOŚCI HISTORIA-KULTURA DZIAŁANIA AGENCJI BADANIA NAUKOWE NAD POLONIĄ I POLAKAMI ZA GRANICĄ
FACEBOOK PAI YOUTUBE PAI NAPISZ DO REDAKCJI

A+ A-
POWIĘKSZANIE / POMNIEJSZANIE TEKSTU