SWP





   Polska


PAI

 2025-02-05 GRAŻYNA BACEWICZ

Kompozytorka, skrzypaczka. Była wszechstronnie uzdolniona, studiowała równolegle kompozycję, skrzypce i fortepian, a także filozofię na Uniwersytecie Warszawskim. Dzięki wsparciu Ignacego Jana Paderewskiego i własnemu talentowi otrzymała stypendium kompozytorskie, by kształcić się pod okiem Nadii Boulanger — francuskiej kompozytorki i pedagoga, do której przyjeżdżali kompozytorzy z całego świata.

Urodziła się 5 lutego 1909 roku w Łodzi. Była trzecim dzieckiem mieszanego narodowościowo małżeństwa. Jej ojciec, Vincas Bacevičius przybył do Łodzi w 1899 roku z terenu tzw. Litwy Zaniemeńskiej, zamieszkałej w większości przez ludność rdzennie litewską. W 1893 roku ukończył w miejscowości Veiveriai (Wejwery) seminarium nauczycielskie będące ośrodkiem odradzającego się litewskiego ruchu narodowego. To był powód, dla którego absolwenci seminarium, nawet niezaangażowani w czynne działania polityczne, byli kierowani przez władze carskie w głąb Polski — stąd Bacevičius znalazł się w Łodzi. W seminarium zdobył podstawy wykształcenia muzycznego; jako skrzypek grał w szkolnej orkiestrze. Na początku XX wieku Vincas Bacevičius poznał przybyłą do Łodzi Marię Modlińską z rodziny ziemiańskiej o długich tradycjach i szerokich koneksjach.

Edukacja muzyczna Grażyny Bacewicz oraz jej rodzeństwa odbywała się początkowo w domu. Ale już w 1919 roku Grażyna wstąpiła do prywatnego Gimnazjum Humanistycznego. W roku następnym rozpoczęła naukę „w szkole muzycznej cieszącej się największą renomą w Łodzi, a było nią wówczas Liceum Muzyczne Heleny Kijeńskiej.” Grażynę zapamiętano z tamtych czasów jako dziecko o niepospolitych zdolnościach muzycznych, świetnym słuchu i pamięci, niezwykle pracowitą. Na początku nie wiadomo było jaki instrument wybierze dla swej przyszłej działalności — skrzypce, czy fortepian, bowiem oba zajmowały ją w równym stopniu. Dosyć wcześnie ogarnęła ją też kolejna pasja. Już jako trzynastoletnia dziewczynka zdała sobie sprawę, że celem jej życia będzie komponowanie.

W 1928 roku Grażyna Bacewicz zdała egzamin dojrzałości gimnazjum żeńskiego Janiny Pryssewiczówny. Jak wynika z protokołu egzaminacyjnego z żadnego przedmiotu nie miała oceny celującej — przeważają noty dostateczne i dobre. W tym samym, 1928 roku, zakończyła naukę w Konserwatorium. Wybór dalszej drogi był oczywisty. W 1928 roku Grażyna Bacewicz rozpoczęła studia w Konserwatorium Warszawskim. Podążyła także śladem brata Kiejstuta, zapisując się na filozofię na Uniwersytecie Warszawskim. Trawiła ją pasja poznawcza, ale trud okazał się zbyt wielki. Po półtora roku zrezygnowała ze studiów uniwersyteckich.

Wzorem dawnych mistrzów artystka przez wiele lat była pierwszą wykonawczynią własnych utworów skrzypcowych, często w duecie z bratem Kiejstutem. Środowisko muzyczne na początku jej drogi artystycznej widziało w niej przede wszystkim skrzypaczkę, traktując jej twórcze ambicje nierzadko jako fanaberię. W 1932 roku uzyskała dwa dyplomy Konserwatorium Warszawskiego. Dyplom z odznaczeniem ze skrzypiec połączony był z recitalem. Wieczór ten wspominał Stefan Kisielewski: Pamiętam jej występ na popisie — grała ze swadą i energią, bardzo czysto i precyzyjnie, choć niezbyt wielkim tonem, z ogromnym przejęciem, które się udzielało; w ogóle cała jej szczupła sylwetka, skupiona energia, jakaś żarliwa drapieżność w stosunku do muzyki były niezwykle sugestywne i nakazujące respekt. Mnie osobiście ogromnie imponowało, że dziewczyna gra na skrzypcach, a w dodatku komponuje. Cóż to za urodzony demon muzykalności — myślałem sobie. (Stefan Kisielewski, Grażyna Bacewicz i jej czasy, Kraków 1964, s.12.)

Po tym błyskotliwym sukcesie, mając opinię niezwykle utalentowanej studentki, młoda artystka przystąpiła do egzaminu z kompozycji. Dostała czwórkę co nie zraziło jej w najmniejszym stopniu do kontynuowania kompozytorskiej pasji.

Po ukończeniu studiów Grażyna udała się w , „bałtycką” podróż odwiedzając m.in. Kownoi Rygę. Wraz z bratem Witoldem dała wówczas szereg koncertów, wykonując utwory własne oraz dzieła z repertuaru światowego. Recenzje były entuzjastyczne.

W 1932 roku udaje się do Paryża - wówczas światowej stolicy sztuki. Zamieszkała przy rue Lamanadé, gdzie mieścił się dom polskich muzyków prowadzony przez małżeństwo Jurgielewiczów. Zgłosiła się na studia uzupełniające do klasy skrzypiec André Tourreta i kompozytorskie do Nadii Boulanger w École Normale de Musique. Została też członkiem Stowarzyszenia Młodych Muzyków Polaków w Paryżu.

W czasie niespełna rocznego pobytu w Paryżu Grażyna Bacewicz napisała aż sześć utworów, z których najważniejsze to Kwintet dęty z 1932 roku i Suita dziecięca na fortepian z 1933 roku. Przebojem weszła we francuskie środowisko muzyczne otrzymując pierwszą nagrodę ex aequo w konkursie dla kobiet-kompozytorek organizowanym w maju 1933 roku przez Towarzystwo „Aide aux femmes de professions libre”.

Po powrocie do Polski w roku szkolnym 1933/34 artystka podjęła pracę pedagogiczną w swoim macierzystym konserwatorium w Łodzi. Powierzono jej klasę skrzypiec, a także harmonii i kontrapunktu. Nie zrezygnowała jednak z oferty koncertowej - zwłaszcza na Litwie.

Sprawdzianem muzycznego kunsztu była decyzja udziału w I Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym im. Henryka Wieniawskiego. Dla doskonalenia swych umiejętności wybrała się w 1934 roku po raz drugi do Paryża, gdzie na kilka miesięcy zatrzymał się wybitny skrzypek i pedagog Carl Flesch. Skrzypaczka wspomina swój udział w konkursie w jednym z opowiadań z cyklu Znak szczególny, zatytułowanym Pech: Przygotowałam się solidnie — u Flescha. Pracowałam z nim pól roku. Bardzo mnie wymęczył i czasem się nawet na mnie złościł, ale przy rozstaniu życzył powodzenia (Szkoda, że wtedy nie odpukałam w niemalowane drzewo).. W pierwszym etapie Grażyna wypadła bardzo dobrze, zainteresowała się nią prasa, wróżono jej nagrodę. W drugim etapie było dużo gorzej. Młoda skrzypaczka zawiodła. Dostała tylko pierwsze wyróżnienie. To przybliżało decyzję porzucenia skrzypiec na rzecz kompozycji.

Wybuch wojny zastał Grażynę Bacewicz w Warszawie. Po pierwszych bombardowaniach 1939 roku artystka wraz z rodziną postanowiła opuścić miasto. Dotarła do Garwolina. Tam, wiedziona niewytłumaczalnym instynktem, zmusiła bliskich do dalszej drogi. Oglądając się wstecz, uciekający ujrzeli bombardowanie miasta. Po jakimś czasie kompozytorka wraz z rodziną wróciła do Warszawy. W stolicy Grażyna pozostawała w stałym kontakcie z kolegami, którzy utworzyli nieformalny, bo ze względów bezpieczeństwa niezarejestrowany, Tajny Związek Muzyków. Przedstawiciele Związku utrzymywali stały kontakt z Delegaturą Rządu Londyńskiego na Kraj i Radą Główną Opiekuńczą, dzięki czemu pozyskiwano fundusze na pomoc muzykom, którzy stracili możliwość jakiegokolwiek zarobkowania. Podjęto organizację tajnych koncertów, które odbywały się w domach prywatnych, w gronie zaprzyjaźnionych osób. Wykonywano tam przede wszystkim zabronioną przez okupanta muzykę polską. Dużą wagę przywiązywano do prawykonań, umożliwiając w ten sposób artystom i publiczności usłyszenie nowych dzieł, utrwalając tym samym przekonanie, że mimo horroru, jaki wszystkich otaczał, kultura polska trwa. Udział Grażyny Bacewicz w okupacyjnym życiu muzycznym ograniczał się do występów na jawnych i tajnych koncertach. Nie przestaje komponować, a dorobek Grażyny z lat okupacji jest zaiste imponujący, biorąc pod uwagę warunki, w jakich przyszło jej pracować. W swojej twórczości kompozytorka starała się być wierna zasadzie autonomii sztuki. Przeżycia wojenne przelała na papier w słowach, w niedokończonej, pozostającej w rękopisie "Powieści wojennej."

Po klęsce Powstania Warszawskiego Grażyna wraz z rodziną musiała opuścić Warszawę. Już w drodze przypomniała sobie o pozostawionej w domu walizce z kompozycjami, najcenniejszym przecież jej skarbem. Jednak w obliczu dziejącego się wokół nieszczęścia postanowiła nie wracać po zostawione rękopisy. Na szczęście ktoś ze znajomych zdobył się na ten wysiłek i rękopisy ocalały. Rozpoczęła się tułaczka wysiedleńców. Jej pierwszym etapem był obóz w Pruszkowie.

Po wojnie, po krótkim pobycie w Lublinie, gdzie w często nieogrzewanych salach koncertowała z bratem Kiejstutem, w roku szkolnym 1945/46 przyjęła propozycję Konserwatorium w Łodzi i tam objęła klasę skrzypiec i przedmiotów teoretycznych. W pierwszych latach po zakończeniu działań wojennych artyści nie mieli jeszcze większych kłopotów z wyjazdami za granicę. W 1946 roku Grażyna odbyła trzymiesięczne tournée we Francji, gdzie z Orkiestrą Lamoureux.

Snując skrycie plany osiedlenia się w Paryżu, artystka wróciła na krótko do Warszawy, gdzie w Filharmonii Warszawskiej zagrała jeszcze Koncert e-moll Feliksa Mendelssohna. W 1947 roku ponownie wyjechała do Francji. Atmosfera w Polsce i krajach bloku socjalistycznego zaczęła się pogarszać, mimo tego wraca do kraju. Jako swoisty znak czasu należy przypomnieć, że w 1948 roku odbył się w Pradze Międzynarodowy Zjazd Kompozytorów i Krytyków Muzycznych, na którym sformułowano zasady socrealizmu na wzór tych, które już obowiązywały w Związku Radzieckim. Przy okazji zjazdu odbył się festiwal muzyczny, podczas którego wykonano m.in. I Symfonię Witolda Lutosławskiego i Uwerturę Grażyny Bacewicz.

W 1948 roku Grażyna otrzymała wyróżnienie na Międzynarodowym Konkursie Sztuki w Londynie z okazji odbywających się tam pierwszych po wojnie Igrzysk Olimpijskich. W dniach 5–8 sierpnia 1949 roku odbywała się w Łagowie Lubuskim Ogólnopolski Zjazd Kompozytorów i Krytyków Muzycznych, który miał być rzetelną dyskusją nad stanem polskiej twórczości muzycznej i potrzebami szerokich kręgów odbiorców. W rzeczywistości, mimo wielu cennych głosów ze strony poszczególnych muzyków, spotkanie przybrało formę propagandowej indoktrynacji z udziałem głównego ideologa socrealizmu — Włodzimierza Sokorskiego. Znikały nadzieje na normalność.

Mimo tego Grażyna Bacewicz tała się jedną z czołowych postaci polskiego życia muzycznego. W latach czterdziestych, potem także w pięćdziesiątych, otrzymuje liczne nagrody i odznaczenia. W sierpniu 1949 wraz grupą polskich artystów wyjeżdża na tournée do Związku Radzieckiego, koncertuje na Węgrzech, w Rumunii, Czechosłowacji, Belgii. W 1951 roku artystka otrzymała pierwszą nagrodę na Międzynarodowym Konkursie Kwartetów Smyczkowych w Liège w Belgii. W 1952 roku utwór włączono do programu Międzynarodowego Konkursu dla Kameralistów w Liège, a w 1953 roku do programu podobnego konkursu w Genewie. Pozycja artystki stawała się coraz silniejsza. W 1950 roku wybrano ją do Zarządu Związku Kompozytorów Polskich, a każdy kolejny zjazd ponawiał ten wybór. W latach 1953–1956 była członkiem Zarządu ZAiKS, a od 1954 roku członkiem Komisji Zamówień w Ministerstwie Kultury i Sztuki oraz członkiem Rady Kultury. W 1952 roku została członkiem jury Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu, w 1957 roku była przewodniczącą jury tego konkursu. Wybrano ją na członka jury Międzynarodowego Konkursu Wykonawczego Kwartetów w Liège w 1952 roku i Międzynarodowego Konkursu im. Marguerity Long i Jacques`a Thibaud w Paryżu w 1953 roku.

W dniach 4–6 czerwca 1955 roku odbyło się w Warszawie VIII Walne Zgromadzenie Związku Kompozytorów Polskich, podczas którego podjęto decyzję o organizacji stałych festiwali pod nazwą „Warszawska Jesień Muzyczna”. Wobec rewizji polityki kulturalnej dokonywanej przez władze i kompromitacji idei socrealizmu, coraz poważniej myślano o nawiązaniu stałych kontaktów z różnymi ośrodkami za granicą. Potrzebna była jednak zgoda najwyższych "czynników". O dziwo Bolesław Bierut poparł projekt zorganizowania festiwalu, którego celem miałaby być „konfrontacja” muzyki Wschodu i Zachodu, na korzyść — jak mniemał — tej pierwszej. Grażyna Bacewicz zaangażowała się w prace przy pierwszym i kolejnych festiwalach, nie bez korzyści dla własnej twórczości. Po raz ostatni muzyka Grażyny Bacewicz zabrzmiała na festiwalu w 2006 roku podczas maratonu kwartetów. Od tego momentu twórczość Grażyny Bacewicz została złożona w szufladzie pod nazwą „klasyka”. A ta nie pasowała do koncepcji festiwalu.

Zresztą sama Grażyna Bacewicz miała problem z określeniem własnego miejsca w obszarze objętym uogólniającą nazwą „muzyka współczesna”. Trzymała się określonego systemu wartości, miała swój styl, była jednak zbyt inteligentna na to, by nie dostrzegać zmian wnoszonych przez nowe pokolenie artystów, nieobciążonych misją „doganiania Europy” ani tym bardziej walką z upiorami socrealizmu.

W oficjalnym życiorysie ostatnia dekada życia kompozytorki to okres twórczej syntezy, owocującej szeregiem ważnych dzieł. Najważniejszym wyróżnieniem tego czasu stała się nagroda Rządu Belgijskiego i złoty medal na Międzynarodowym Konkursie Kompozytorskim im. Królowej Elżbiety Belgijskiej w Brukseli za VII Koncert skrzypcowy. Do ostatnich chwil życia, z małymi przerwami, pełni funkcję wiceprezesa Związku Kompozytorów Polskich.

W marcu 1968 roku Grażyna musiała zmierzyć się z wyzwaniem, którego prawdopodobnie nie przewidziała, starając się przez lata przyjmować wobec władz postawę dopuszczalnego moralnie kompromisu. 11 marca prowadziła jako wiceprezes rutynowe zebranie prezydium Zarządu Głównego ZKP. Jak opowiadają świadkowie tego wydarzenia, na moment przed rozpoczęciem zebrania zjawił się przed salą prezydialną Zygmunt Mycielski z gotowym projektem pisma, którym kompozytorzy mieli poprzeć słynne stanowisko Nadzwyczajnego Walnego Zebrania Oddziału Warszawskiego Związku Literatów Polskich wobec „wydarzeń marcowych”. Grażyna, mając poparcie kolegów — członków Prezydium — stanowczo się temu sprzeciwiła. Jak tłumaczyła potem, ową wstrzemięźliwość podyktowało jej niepełne rozpoznanie skomplikowanej sytuacji polityczno-społecznej i obawa przed narażaniem kogokolwiek na ewentualne represje. Wyszła z tej poważnej opresji obronną ręką, a szacunek i zaufanie jakim darzyli ją koledzy, także spoza ścisłego grona władz ZKP, nie uległy zachwianiu. Po tak trudnym doświadczeniu myślała już tylko o muzyce i projektach, które miała zrealizować.

Zima przełomu lat 1968/69 była wyjątkowo ciężka. 10 stycznia odbywał się w Filharmonii koncert kompozytorski Tadeusza Bairda. Grażyna postanowiła swoją obecnością sprawić koledze miłą niespodziankę. Wybrała się tylko w wieczorowych pantofelkach. Po koncercie poczuła się źle. Początkowo stwierdzono tylko powikłania pogrypowe. Ale stan chorej pogarszał się. Grażyna Bacewicz zmarła 17 stycznia 1969 roku w wieku 60 lat. Dla wielu ludzi ze środowiska muzycznego był to prawdziwy szok. Pozostawiła niezatarty ślad swej obecności, plany na kolejne dni...

Spoczęła na Cmentarzu Powązkowskim w Alei Zasłużonych.


Grażyna Bacewicz w DZIALE HISTORIA-KULTURA PAI




POLONIJNA AGENCJA INFORMACYJNA - KOPIOWANIE ZABRONIONE.


NAPISZ DO REDAKCJI - PODZIEL SIĘ WIADOMOŚCIĄ




Kopiowanie materiału z portalu PAI jest zabronione

Wyjątkiem jest uzyskanie indywidualnej zgodny redakcji, wówczas zgodnie z prawem autorskim należy podać źródło:
Polonijna Agencja Informacyjna, autora - jeżeli jest wymieniony i pełny adres internetowy artykułu
wraz z aktywnym linkiem do strony z artykułem oraz informacje o licencji.




SZUKAJ INNYCH WIADOMOŚCI POLONIJNYCH



PORTAL WYŚWIETLONO 19 554 940 RAZY



×
NOWOŚCI ARCHIWUM WIADOMOŚCI HISTORIA-KULTURA DZIAŁANIA AGENCJI BADANIA NAUKOWE NAD POLONIĄ I POLAKAMI ZA GRANICĄ
FACEBOOK PAI YOUTUBE PAI NAPISZ DO REDAKCJI

A+ A-
POWIĘKSZANIE / POMNIEJSZANIE TEKSTU