11 marca 1956 r., na łamach tygodnika „Po prostu” ukazał się artykuł „Na spotkanie ludziom z AK”. Tekst Jerzego Ambroziewicza, Walerego Namiotkiewicza i Jana Olszewskiego jest uznawany za jeden z najważniejszych i najodważniejszych manifestów polskiej odwilży. W najmroczniejszym okresie stalinizmu pamięć o Polskim Państwie Podziemnym i ludziach, którzy je tworzyli, była konsekwentnie niszczona. Symbolem lat 1948–1956 były nie tylko mordy sądowe na największych bohaterach Armii Krajowej.
W artykule czytamy:
Starano się wytworzyć przekonanie, że okupacyjna przeszłość AK-owców jest grzechem pierworodnym wobec socjalizmu (…) Wyrządziliśmy tym ludziom krzywdę, wyrządziliśmy może jeszcze większą krzywdę naszej sprawie. Tę krzywdę trzeba jak najszybciej naprawić, trzeba dokonać moralnej rehabilitacji wielkiej części ludzi naszego pokolenia - byłych żołnierzy AK.
Tekst odbił się głębokim echem w społeczeństwie, stanowiąc zaczątek zmiany w podejściu do środowiska Armii Krajowej. Co prawda już w następnym roku niepokorne czasopismo zostało zamknięte, a Jan Olszewski objęty zakazem pracy w dziennikarstwie, jednak posunięcia te nie ostudziły zapału młodego opozycjonisty. Jeszcze w 1956 r. wszedł on w skład Klubu Krzywego Koła – organizacji prezentującej wolnomyślicielskie, krytyczne nastawienie względem władz komunistycznych. Mimo iż w 1962 r. zostało ono zamknięte, Jan Olszewski nie przestał być aktywny. Począwszy od lat 60., rozpoczął praktykę adwokacką, występując jako obrońca w najgłośniejszych ówcześnie procesach politycznych.
Problematykę, która do tej pory nie miała możliwości gościć na łamach prasy, poruszały także gazety w województwie kieleckim. Już w pierwszym numerze miesięcznika „Ziemia Kielecka” (ukazał się w październiku 1956 r.) opublikowany został artykuł komendanta kieleckiego okręgu Batalionów Chłopskich, który przedstawił udział mieszkańców wsi w strukturach organizacji i przypomniał, że pod koniec wojny szeregi BCh w regionie liczyły 3500 osób.
W jednym z następnych numerów miesięcznika znalazło się także miejsce dla „Wyznania akowca”, autorstwa Zdzisława Imbora „Duha”, który z goryczą opisywał okres stalinizmu: „Nie to jednak było najstraszniejsze, że badano mnie znanymi dziś szeroko metodami, że pozbawiono mnie wolności, że pozbawiono moją rodzinę opieki. Najgorsze zaczęło się później, kiedy tzw. stalinizm wciskał się coraz głębiej w życie społeczeństwa polskiego i szerzył moralne spustoszenie. (…) Akowiec – bandyta! Czynna walka z okupantem, codzienne narażanie życia – stanie z bronią u nogi! Miłość do kraju – szowinizm! Śmielsze wypowiadanie swojego zdania – reakcja! Krytyka systemu – wróg Polski Ludowej! Własne dziecko w szkole słyszało, że matka i ojciec to bandyci, a ich ofiarna praca – to zbrodnia. W tej atmosferze kłamstwa i przymusu dosłownie dusił się człowiek, ciężko było żyć”.
W tamtej sytuacji politycznej kombatanci, wówczas ludzie w sile wieku, mogli wznowić aktywność. Ze względu na jej skalę była ona w województwie kieleckim postrzegana przez władze jako działalność kontrrewolucyjna. Tymczasem byli AK-owcy zaczęli w sposób masowy zasilać szeregi Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, jedynej w kraju organizacji zrzeszającej weteranów, zdominowanej wcześniej przez byłych żołnierzy Gwardii i Armii Ludowej. Akowcy burzyli w ten sposób mit o jedności frontu narodowego w walce z niemieckim okupantem, domagali się rehabilitacji nie tylko poszczególnych żołnierzy, ale także całej organizacji. Podnosili też kwestię rozliczenia zbrodni popełnionych w okresie stalinowskim na żołnierzach tej formacji.
25 listopada 1956 r., podczas zebrania Zarządu Okręgu ZBoWiD w Kielcach, akowcy zdominowali całe spotkanie. Skrytykowali dotychczasową działalność zarówno związku jak i aparatu bezpieczeństwa. Zażądali zmian we władzach zarządu, wnioskując o powołanie w jego grono Mariana Sołtysiaka „Barabasza”.
11 grudnia, na kolejnym posiedzeniu zarządu okręgu, praktycznie przejęli władzę w związku. Prezesem został Jan Sońta „Ośka”, jego zastępcą Sołtysiak, członkiem Zdzisław Imbor „Duh”, a przewodniczącym sądu koleżeńskiego Antoni Heda „Szary”, który niespełna miesiąc wcześniej opuścił mury więzienia we Wronkach.
Dawni dowódcy partyzanccy zaczęli ponownie organizować swoich byłych podkomendnych, a dzięki zdobyciu władzy w ZBoWiD zyskali możliwość upamiętniania działalności żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego. To wówczas oficjalnie rozpoczęto organizowanie rocznicowych uroczystości, pojawiły się także inicjatywy upamiętnia ważniejszych wydarzeń poprzez fundowane w kościołach tablice czy też pomniki.
Swoistą manifestacją powrotu akowców do oficjalnego życia stały się obchody Międzynarodowego Dnia Ruchu Oporu 14 kwietnia 1957 r. W całym kraju organizowano w tym dniu pochody. W Kielcach, przed zaplanowanym na godz. 10.30 pochodem, na placu przed kościołem św. Wojciecha, z inicjatywy żołnierzy AK, odbyła się msza polowa, w której wzięło udział około 500 osób, przeważnie mężczyzn. Głoszący kazanie ksiądz powiedział: „(…) dużo się przelało krwi w okresie okupacji byłych partyzantów – która to krew przelana w minionym okresie nie była doceniana, a raczej wykorzystywana przez jednostki dzielące społeczeństwo. Trzeba wprowadzić do szkół prawdziwą historię, gdyż w ciemnych dniach minionego dwunastolecia prawdziwość historii przypisywano komu innemu”.
Po mszy kombatanci przeszli na pl. Obrońców Stalingradu, gdzie po uformowaniu pochodu, ulicami miasta udali się na cmentarz. Tam, w miejscu straceń z okresu niemieckiej okupacji, złożyli wieńce.
Podobne uroczystości odbyły się również w miastach powiatowych województwa kieleckiego: w Skarżysku-Kamiennej (2500 uczestników), Radomiu (150), Pionkach (300), Starachowicach (1500), Ostrowcu Świętokrzyskim (200) i Włoszczowie (200).
Aktywizacja żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego wzbudziła niepokój władz wojewódzkich. O „groźbie kontrrewolucji” w Kieleckiem mówiono zresztą także w KC PZPR. Szczególnie niebezpieczne wydawały się komunistom przypadki obejmowania przez byłych akowców stanowisk we władzach terenowych. Tak działo się w Wojewódzkiej Radzie Narodowej w Kielcach, Miejskiej Radzie Narodowej w Szydłowcu, Powiatowej Radzie Narodowej w Jędrzejowie i kilku gminnych radach narodowych. Jak raportowała Służba Bezpieczeństwa, Tadeusz Misiowiec, były żołnierz AK, wybrany w grudniu 1956 r. na przewodniczącego MRN w Szydłowcu, miał stwierdzić, że powołano go, aby ograniczał działalność członków PZPR w życiu społecznym i politycznym i „rozprawiał się” ze stalinowcami.
Władze zdecydowały się przedsięwziąć wszelkie możliwe środki, aby działalność kombatantów zablokować. Kiedy zatem na łamach „Słowa Ludu” pod koniec marca 1957 r. pojawiła się zapowiedź druku autentycznej kroniki oddziału Armii Krajowej „Wybranieccy”, który walczył pod dowództwem „Barabasza” na Kielecczyźnie w latach 1943-1944, reakcja władz partyjnych była zdecydowana. 6 kwietnia 1957 r., po przedyskutowaniu sprawy, egzekutywa Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Kielcach zakazała druku zapowiedzianego tekstu, odwołała także redaktora naczelnego gazety i jego zastępcę uznając, że pozostają pod wpływem „środowisk reakcyjnych”. Jesienią 1957 r. postanowiono w sposób administracyjny rozwiązać powiatowe zarządy ZBoWiD w Szydłowcu, Zwoleniu i Kozienicach jako opanowane przez „element wrogi”.
Mimo wysiłków władz, zapoczątkowanej po „odwilży” działalności byłych żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego, nie udało się już w żaden sposób zatrzymać. Była z powodzeniem kontynuowana do końca istnienia PRL. Wmurowywano kolejne tablice, stawiano pomniki, organizowano spotkania rocznicowe. To do akowskiej tradycji odnosiła się utworzona w połowie lat 60. XX wieku konspiracyjna organizacja niepodległościowa „Ruch”, której założycielem, obok dwudziestokilkuletnich Andrzeja i Benedykta Czumów, Emila Morgiewicza i Stefana Niesiołowskiego, był Marian Gołębiowski, żołnierz AK i WiN.
„Testament Polski Walczącej” (odezwa programowa do narodu polskiego, jaką opublikowała 1 lipca 1945 roku Rada Jedności Narodowej w związku z bezprawnym przejmowaniem władzy w Polsce przez zawiązane pod patronatem ZSRR władze komunistyczne) stał się jednym z najważniejszych dokumentów programowych powstałego w latach 70. Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Do idei Polski Walczącej nawiązywały także grupy opozycyjne, powstające w latach 80., zwłaszcza w okresie stanu wojennego. Najstarszym internowanym w czasie stanu wojennego był zresztą Antoni Heda „Szary”.
Na spotkanie ludziom z AK w DZIALE HISTORIA-KULTURA PAI
POLONIJNA AGENCJA INFORMACYJNA - KOPIOWANIE ZABRONIONE.
NAPISZ DO REDAKCJI - PODZIEL SIĘ WIADOMOŚCIĄ
Wyjątkiem jest uzyskanie indywidualnej zgodny redakcji, wówczas zgodnie z prawem autorskim należy podać źródło:
Polonijna Agencja Informacyjna, autora - jeżeli jest wymieniony i pełny adres internetowy artykułu
wraz z aktywnym linkiem do strony z artykułem oraz informacje o licencji.