W ostatnią sobotę maja Polska Szkoła w Randwick zorganizowała wielkie wydarzenie, którym były obchody Międzynarodowego Dnia Dziecka. Uroczystość została uświetniona przez przybycie samego Konsula Generalnego p. Piotra Rakowskiego, nie odbyłaby się bez sponsoringu Polskiego Konsulatu Generalnego w Sydney.
Wiemy z pewnych źródeł, że wszyscy uczniowie czekali na ten dzień przez cały rok. Niektórzy twierdzą, że jest to jeden z najwspanialszych momentów w przeciągu 365 dni i mimo, że za każdym razem wygląda on w naszej szkole zupełnie inaczej, to ilość zabawy jest zawsze podobna.
Tym razem dzieci udały się w podróż po Polsce. Poznały one różne zakątki naszego Kraju poprzez kulturę i zwyczaje tam panujące. Ileż było przy tym harców! Zatem sala gimnastyczna szkoły zmieściła Toruń, gdzie uczestnicy lukrowali i ozdabiali wspaniałe pierniki. Nikt nie mógł się doczekać końca dnia, aby one wyschły i można je było pokazać rodzicom a najlepiej zjeść. Były też i Kurpie! Tam dzieci brały udział w kursie robienia tradycyjnych wycinanek z papieru. Czy wiedzą Państwo, że dawniej używano do nich nożyc do strzeżenia owiec? Kolorowe wycinanki po naklejeniu na tło kontrastującej barwy utworzyły wspaniałą wystawę arcydzieł naszych zdolnych uczniów.
Dojechaliśmy też i na Mazury, do Spychowa. Tam dzieci łowiły ryby z jeziora, a każda ryba niosła z sobą pytanie, na które trzeba było odpowiedzieć. Zagadnienia z tomboli należały do kilku kategorii np. geografii czy kultury. Okazało się, że nasi uczniowie świetnie sobie z nimi poradzili, a trudy zostały nagrodzone paczuszkami ze smakołykami. Ze Spychowa dzieci mogły się udać do Krakowa. A tam, a jakże! Nie można nie zjeść obwarzanków! Były one zawieszone na sznureczkach i trzeba było je schrupać bez użycia rąk.
Z Krakowa o krok było już do Warszawy. Tam na Stadionie Narodowym, jak sama nazwa wskazuje odbywały się zawody sportowe. Były wyścigi z toczeniem czerwonej kapusty bez dotykania rękoma oraz zawody z piłką na kijach. Zwłaszcza te ostatnie wymagały prawdziwej postawy sportowej, gdyż odbywały się one w dwójkach. Bez współpracy drugiej osoby piłka spadała na ziemię. Na stadionie można też było brać udział w grach zręcznościowych. Ileż było przyjemności przy rzucaniu piłeczek pingpongowych na kartony po jajkach, przy układaniu plastikowych kubeczków czy przy łowieniu nakrętek z literami, aby układać hasło po polsku.
Dzień Dziecka nie mógł się też odbyć bez Reksia, który od dekad jest ulubieńcem wszystkich. Uczestnicy zostali podzieleni na tury, kiedy to pod okiem profesjonalnej artystki mogli wykonać malunek pieska na płótnie. Wszyscy z dumą zabrali swoje dzieła do domu i zapewne Reksie stoją teraz na poczesnych miejscach. Mieliśmy też i cukierki, które przywiózł z sobą pan Konsul, i kanapki, i mandarynki, i pączki. Natomiast na koniec wszyscy stanęliśmy w wielkim kręgu trzymając się za ręce i podawaliśmy sobie hula- hop, lecz bez przerywania koła. Symbolizowało to przekazywanie polskich tradycji z pokolenia na pokolenie.
Owego dnia każde chyba dziecko nie tylko wyćwiczyło swoją sprawność, zdobyło wiedzę o Polsce i naszych zwyczajach, ale i nauczyło się nowych słów po polsku. Tymczasem czas zatoczył koło i znów wszyscy czekamy na następne obchody. Ile to jeszcze dni? Zaczynamy odliczanie.
Agnieszka Oćwieja
POLONIJNA AGENCJA INFORMACYJNA - KOPIOWANIE ZABRONIONE.
NA PODSTAWIE: korespondencja dla PAI
NAPISZ DO REDAKCJI - PODZIEL SIĘ WIADOMOŚCIĄ
Wyjątkiem jest uzyskanie indywidualnej zgodny redakcji, wówczas zgodnie z prawem autorskim należy podać źródło:
Polonijna Agencja Informacyjna, autora - jeżeli jest wymieniony i pełny adres internetowy artykułu
wraz z aktywnym linkiem do strony z artykułem oraz informacje o licencji.