Wieki historii z zaciekawieniem patrzyły dzisiaj na barwny korowód młodości wkraczający na dziedziniec lidzbarskiego zamku.
- To Polonia i Polacy - podpowiadał przechadzający się krużgankami Mikołaj Kopernik.
- A któż to taki Polonia? dopytywano - Polacy, to oczywiste, ale Polonia? Polska do nas przyszła w jej całym majestacie?... (z łac. Polonia – Polska)
- Będą takie czasy - kontynuował cierpliwie wyjaśnianie Kopernik - że lud zamieszkujący piastowskie ziemie, na skutek wojen, biedy czy w poszukiwaniu wiedzy, nie przymierzając jak ja sam, wyjedzie poza granice Rzeczypospolitej i nie wszystkim dane będzie wrócić - jak mnie dla przykładu. Tak powstanie w ciągu dziejów wychodźstwo polskie rozproszone po całym świecie. To Polonia właśnie
Części Polakom zgoła inny los był pisany. Pomimo, że nie opuścili rodzinnej zagrody, miast ani majątków nagle znaleźli się poza granicami ojczyzny, bo ktoś czy to siłą, czy w wyniku układów granice przesunął. Tych to nazywamy Polakami za granicą.
Są oczywiście i tacy szczęśliwcy, których to wszystko ominęło i jak żyli, tak nadal żyją w Polsce.
Młodzi, których tu widzicie to przedstawiciele wszystkich trzech przypadków.
A jak usiłuję wam od miesięcy kilku bez większego powodzenia wytłumaczyć, wszystko w świecie się obraca, jest w ciągłym ruchu, toteż i oni pomimo, że niekiedy z daleka, podlegając temu prawu odwiecznemu, w końcu do punktu wyjścia powrócili. Do ojczyzny.
Musicie wiedzieć, że są wśród nich również tacy, co z ziemi za oceanem przybyli. Jest taka, w 1492 niejaki Krzysztof Kolumb ją odkrył, tercjarz franciszkański i żeglarz znakomity. Pamiętam to dokładnie, miałem 19 lat i studiowałem na Uniwersytecie Jagiellońskim. Teraz na tej nowej ziemi - chociaż trudno to sobie wyobrazić - Polaków mieszka miliony. To jakbyście w te gwiazdy na niebie patrzyli starając się wyobrazić sobie jaka to liczba.
O! i widzę młodzieńca co z Anglii do nas przyjechał i z Czech białogłowę, krainy Zaolziem zwanej, a i ze stepów dalekich Azji, co się po nich znany wam dobrze wenecjanin Marco Polo przechadzał.
Dodam jeszcze, że z jakiegoś powodu w moim imieniu się tu zjechali, Kopernik Camp urządzając na pobliskim wzgórzu. Nie bardzo tylko rozumiem, dlaczego angielskiego słowa używają, przecież "obóz", co go wozy ustawione wokół (cząstka "ob" - dookoła) ogniska tworzą, znany jest każdemu obieżyświatowi z polskim sercem, ale, cóż ... tak jak filozofom, tak i astronomom nie wszystko się śniło, więc dajmy spokój tym rozważaniom.
Zapewne niejedno jeszcze usłyszelibyśmy od naszego wielkiego uczonego, ale gwar na dziedzińcu się wzmagał, więc pora skupić uwagę na powodzie, dla którego tu tak licznie się zgromadzono.
Nawet najbardziej wartościowe wydarzenie kiedyś się kończy, im ciekawsze tym większy niedosyt, ale tegoroczny Kopernik Camp traktujemy jako zapowiedź wieloletniego przedsięwzięcia skoncentrowanego wokół osiągnięć polskiej nauki i kultury w najszerszym tego pojęcia rozumieniu. Jest wiele jeszcze nie wystarczająco wyeksponowanych w świecie idei i osiągnięć o polskim rodowodzie, winniśmy się nimi szczycić, ale najpierw musimy je poznać i zrozumieć, by skutecznie je propagować. Tak jak dorobek Kopernika w tym roku.
Jak możemy podsumować to spotkanie? mamy powód do satysfakcji. Ciekawe, inspirujące debaty i kuluarowe dyskusje, pokaźna dawna wiedzy i osobistych doznań motywujących do dalszego działania. Na pamiątkę pozostaną dyplomy, czyli znak uczestnictwa, przypomnienie podjętych deklaracji i zobowiązań, bo przybycie na takie wydarzenie, a szerzej - bycie Polakiem - zobowiązuje. Do dawania dobrego przykładu, do aktywności w imię narodowych wartości, do osobistego rozwoju. Ponieważ odwołując się do Kopernika w dużej mierze zanurzyliśmy się w kulturze łacińskiej, po łacinie napisał też swoje De revolutionibus orbium coelestium, dodamy na koniec, że wszyscy uczestnicy Zjazdu są naszymi idolami, ale nie w rozumieniu pop kultury XXI wieku, ale tym pierwotnym, łacińskim, czyli stanowią znak - wyobrażenie - wizerunek Polaka i niech ten wizerunek niosą w świat z dumą. Niech taki będzie efekt naszego jubileuszowego Zjazdu.
ZDJĘCIA: © AGATA PAWŁOWSKA POLONIJNA AGENCJA INFORMACYJNA
Ponieważ Kopernik Camp to w dużej mierze projekt edukacyjny, toteż na koniec jeszcze garśc informacji o miejscu w którym go zakończyliśmy.
Lidzbark Warmiński otrzymał prawa miejskie 12 sierpnia 1308 roku i był ośrodkiem jednej z dziesięciu jednostek administracyjnych, zwanych na Warmii komornictwami. Rozgłos i sława miasta związane są z decyzją lokalizacji w tym miejscu, stałej siedziby biskupów warmińskich, którzy od 1243 roku sprawowali na Warmii władzę świecką i duchowną. Dominium o powierzchni 4249,6 km2, pozostawało do 1466 roku w ramach państwa Zakonu Krzyżackiego.
Zamek lidzbarski zbudowano w latach 1350-1401 na miejscu niewielkiego grodu pruskiego o nazwie Lecbarg, położonego w ramionach rzek Łyny i Symsarny. W tym samym czasie powstały również przedzamcza. W południowym mieściły się: stajnia, spichrze i wozownia; w północnym (przemysłowym): młyn, tartak, szlifiernia, kuźnia miedzi, folusz i garbarnia. Całość otoczono była niezależnymi od miasta murami obronnymi i fosami zasilanymi z położonej wyżej Symsarny. Na mocy postanowień II pokoju toruńskiego Warmia została przyłączona do Polski. Od tej pory aż do roku 1795 na zamku lidzbarskim rezydowali wybitni Polacy, znakomici przedstawiciele kultury polskiej: Łukasz Watzenrode, Mikołaj Kopernik, Jan Dantyszek, Stanisław Hozjusz, Marcin Kromer, Jan Stefan Wydżga, Andrzej Chryzostom Załuski, Adam Stanisław Grabowski, Ignacy Krasicki. Stworzyli oni tutaj liczący się ośrodek kulturalny, przeciwważny wyznaniowo i politycznie w stosunku do luterańskiego dworu książęcego w Królewcu.
Od końca XVI wieku rezydencja lidzbarska stopniowo zatraca charakter obronny i przekształca się w okazały dwór książęcy, bogato wyposażony w wytworne sprzęty, biblioteki i dzieła sztuki. Do nowych funkcji przystosowano pomieszczenia zamkowe, dzieląc je na mniejsze i ozdabiając bogato malowidłami. W latach 1589-1599 biskup Andrzej Batory do skrzydła północnego zamku dobudował pałac – „pokoje kardynalskie” (rozebrane w 1767 roku). Kolejną rozbudowę podjął biskup Jan Stefan Wydżga. Jego dziełem był pałac barokowy (1666-1673) przy skrzydle południowym, wzniesiony według projektu Włocha Issidore Affaiti. Mieszkało tu ośmiu ostatnich biskupów polskich. Kres świetności rezydencji biskupiej przyniósł zabór Warmii przez Prusy w 1772 roku.
Ostatnim biskupem warmińskim, rezydującym na zamku lidzbarskim, był Ignacy Krasicki. Po jego wyjeździe w 1794 roku opuszczona budowla stopniowo niszczeje. Uszkodzona w 1807 roku podczas bitwy pod Lidzbarkiem, zdewastowana w 1812 roku, kiedy zlokalizowano tu koszary, zakwalifikowana przez władze pruskie do rozbiórki jednak szczęśliwie ocalała.
Na przełomie lat 1838 i 1839 rozebrano pałac Wydżgi (zachowane fundamenty przed wejściem do zamku). Na zlecenie biskupa Józefa Ambrożego Geritza nastąpiła w latach 1857-1859 przebudowa i adaptacja pomieszczeń zamku na sierociniec i szpital zakonny, którą przeprowadził radca budowlany z Lidzbarka Jesfer. Pierwsze kompleksowe prace konserwatorskie rozpoczęto w 1927 roku. Wtedy też powołano Muzeum Zamkowe.
Po II wojnie światowej prace konserwatorskie zostały zakończone. Ich największe nasilenie przypadło na lata 1972-1973 i 1980-1985. Działalność kulturalną zamku zainicjowało w roku 1958 Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne „Pojezierze”. Powołało ono w roku 1961 Muzeum Warmińskie, które od 1 stycznia 1963 roku jest oddziałem Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie.
KOPERNIK CAMP - WITRYNA ZJAZDU
POLONIJNA AGENCJA INFORMACYJNA - KOPIOWANIE ZABRONIONE.
NAPISZ DO REDAKCJI - PODZIEL SIĘ WIADOMOŚCIĄ
Wyjątkiem jest uzyskanie indywidualnej zgodny redakcji, wówczas zgodnie z prawem autorskim należy podać źródło:
Polonijna Agencja Informacyjna, autora - jeżeli jest wymieniony i pełny adres internetowy artykułu
wraz z aktywnym linkiem do strony z artykułem oraz informacje o licencji.