27 lipca w Taboryszkach odbyła się impreza pt. "Imieniny u Anny", poświęcona pamięci Anny Krepsztul, wybitnej malarki ludowej, której twórczość i życiowa siła wciąż inspirują kolejne pokolenia.
Zanim rozpoczęło się świętowanie, uczestnicy wydarzenia zgromadzili się na uroczystej mszy świętej, celebrowanej w intencji zmarłej solenizantki. Msza odbyła się w kościele, który był szczególnie bliski Annie Krepsztul – to właśnie w tej świątyni artystka często się modliła, czerpiąc siłę duchową w chwilach słabości. Kościół ten zresztą został utrwalony na niejednym z jej obrazów, jakby chciała, by ten święty zakątek trwał nie tylko w pamięci, ale i w sztuce.
Anna Krepsztul, choć przez życie niosła brzemię niepełnosprawności, nigdy nie pozwoliła, by ograniczenia ciała stłumiły ducha. Malowała, aż powstało prawie 3000 obrazów – pełnych ciepła, nabożnej zadumy i podwileńskiego krajobrazu. Jej sztuka była odbiciem wewnętrznej siły i niezachwianej wiary. Właśnie te wartości – duchowość, hart ducha i serdeczność – stały się fundamentem całej imprezy.
Podczas imprezy miał miejsce jeszcze jeden symboliczny moment. Wicemer rejonu solecznickiego złożył oficjalne powitanie nowo mianowanemu proboszczowi parafii w Taboryszkach – księdzu Marianowi Apryszce. Zwracając się do zebranych, podkreślił, jak wielką rolę w życiu lokalnych społeczności odgrywa duchowość, kultura i wspólne działanie.
– W świecie pełnym podziałów i pośpiechu to właśnie wspólnota daje nam poczucie sensu, bezpieczeństwa i ciągłości. Tu, w Taboryszkach, widzimy, że duch Anny Krepsztul wciąż jednoczy ludzi. To dowód, że pamięć i wartości mają moc trwania – powiedział wicemer Waldemar Śliżewski.
Głos zabrał również Henryk Danulewicz, prezes Wspólnoty Lokalnej „Taboryszki jak malowane” i wielki przyjaciel Anny Krepsztul, który dziękował zebranym za przybycie, a samorządowi rejonu solecznickiego za pomoc w organizacji imprezy. Wspomnieniami o malarce podzieliła się także kierownik muzeum Anny Krepsztul w Taboryszkach Alina Mołoczko.
– Anna nie tylko malowała obrazy. Ona malowała świat wokół siebie – dobrem, ciepłem, modlitwą i życzliwością. W swoje imieniny zakładała najpiękniejszą sukienkę, piekła ciasto i z wielkim wzruszeniem czekała na gości. Dla nas to nie tylko wspomnienie, to obowiązek - pielęgnować to, co nam zostawiła – jej ducha, wartości i... przepis na szarlotkę – mówiła Alina Mołoczko.
Impreza miała formę biesiady – pikniku przy stole, gdzie, zgodnie z tradycją zapoczątkowaną przez samą artystkę, na gości czekały ciasta - szarlotka i sernik, być może nawet według oryginalnych przepisów Anny. Bo Anna Krepsztul, poza tym że była artystką, była też mistrzynią gościnności. Nawet gdy poruszała się już z trudem, potrafiła przyjąć każdego gościa kawałkiem domowego ciasta i uśmiechem, który potrafił rozjaśnić każdy dzień.
Imprezę z wdziękiem poprowadziła Anna Adamowicz, wprowadzając ciepłą i refleksyjną atmosferę, niepozbawioną jednak nuty humoru – dokładnie tak, jak zapewne lubiłaby to sama Anna Krepsztul.
Wszystko zapowiadało się pięknie – dobre nastroje, unoszący się w powietrzu zapach kiełbasek i ciasta. Ale z plenerowymi imprezami tak już bywa – wiele zależy od pogody. Podczas występu „Turgielanki” deszcz tylko postraszył, kapnęło tu i ówdzie, ale jeszcze dało się to zignorować. Niestety, podczas koncertu Kapeli Kawalerów Podwileńskich niebo postanowiło przetestować wytrzymałość widowni – przyszła konkretna ulewa, która nie pozwoliła kapeli nawet dokończyć pierwszej piosenki.
Czekać na poprawę pogody nie było sensu – chmury w Taboryszkach rozgościły się na dobre. Część koncertu, w tym występ Jarosława Królikowskiego, przeniesiono do wnętrza kościoła – i choć aura nie dopisała, to duchowa i artystyczna atmosfera pozostała nienaruszona. No cóż… szkoda, ale co zrobisz – takie prawa natury.
Tym niemniej "Imieniny u Anny" to coś więcej niż tylko impreza wspomnieniowa. To żywe świadectwo tego, że sztuka i dobroć nie przemijają. Że można być uwięzionym w ciele, a jednocześnie latać wysoko – jak ptak nad Taboryszkami, jak pędzel Anny na płótnie.
Taboryszki na jeden dzień znów stały się domem dla ducha Anny Krepsztul – kobiety, która potrafiła czynić z codzienności coś pięknego. I która zostawiła po sobie nie tylko obrazy, ale i ciepło, którym wciąż można się ogrzać. Nawet w smugach deszczu.
Anna Krepsztul (ur. 20 lutego 1932 we wsi Taboryszki, zm. 12 października 2007 tamże) – litewska malarka ludowa polskiej narodowości.
Urodziła się jako córka Stanisława i Józefy z domu Ormowskich. Już w wieku 10 lat zachorowała na osteoporozę i gruźlicę kości powodujące ich łamliwość. W ciągu 70 lat artystka doznała 72 złamań kości, dodatkowo borykając się z cukrzycą i chorobą serca.
Pierwszych lekcji malarstwa udzielał córce Stanisław Krepsztul – rzeźbiarz amator. Z przyczyn zdrowotnych Annie Krepsztul udało się zdać jedynie tak zwaną małą maturę, nigdy nie pobierała nauk w szkole plastycznej. Od 4 do 6 miesięcy rocznie artystka spędzała w szpitalach z powodu kolejnych licznych złamań kości. Po śmierci rodziców artystką zaopiekowała się siostra, Danuta Mołoczko, pomagając w codziennych pracach domowych. Przez ostatnie 20 lat życia artystka poruszała się wyłącznie na wózku inwalidzkim.
Po raz pierwszy wystawa prac artystki miała miejsce w 1949, w Wilnie, a kolejna wystawa odbyła się dopiero w 1985, w Stowarzyszeniu Twórców Ludowych w Wilnie.
W 2002 została odznaczona Medalem Polonia Mater Nostra Est.
22 czerwca 2005 Anna Krepsztul i prof. Andrzej Stelmachowski zostali – jako pierwsi w historii – wyróżnieni tytułem Honorowego Obywatela Rejonu Solecznickiego. Artystka sama nie była obecna na uroczystościach z powodu kolejnego pobytu w szpitalu.
Artystka była autorką około 3500 prac, w tym obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej z 1987, przekazanego w darze papieżowi Janowi Pawłowi II, za który otrzymała od niego list z podziękowaniem i błogosławieństwem. W 1993 w Kościele Ducha Świętego w Wilnie ks. Dariusz Stańczyk przekazał papieżowi kolejny dar od artystki, haftowany jedwabnymi nićmi obraz Matki Boskiej Bolesnej. Anna Krepsztul planowała sama przekazać obraz, jednak stanęło jej na przeszkodzie kolejne złamanie kości, tym razem kręgosłupa.
Zmarła 12 października 2007 w rodzinnych Taboryszkach na Wileńszczyźnie, gdzie została pochowana 14 października na miejscowym cmentarzu. Uroczystościom pogrzebowym przewodniczył bp Juozas Tunaitis. Pomnik na jej grobie wykonała Jadwiga Szczykowska-Załęska.
Obrazy artystki znajdują się w zbiorach prywatnych oraz galeriach, między innymi w Polsce, Litwie, USA, Anglii, Niemczech, Francji, Australii i Kanadzie, a także zdobią kościoły w Rostowie nad Donem, Witebsku na Białorusi oraz kanadyjskim Wilnie (obraz Bożego Miłosierdzia). W 1995 odbyła się w Chicago wystawa prac artystki, a środki uzyskane podczas aukcji zostały przekazane na pomoc Uniwersytetowi Polskiemu w Wilnie i kościołowi w Onżadowie.
POLONIJNA AGENCJA INFORMACYJNA - KOPIOWANIE ZABRONIONE.
NA PODSTAWIE: Samorząd Rejonu Solecznickiego
NAPISZ DO REDAKCJI - PODZIEL SIĘ WIADOMOŚCIĄ
Wyjątkiem jest uzyskanie indywidualnej zgodny redakcji, wówczas zgodnie z prawem autorskim należy podać źródło:
Polonijna Agencja Informacyjna, autora - jeżeli jest wymieniony i pełny adres internetowy artykułu
wraz z aktywnym linkiem do strony z artykułem oraz informacje o licencji.