SWP





   Polska


PAI

 2025-08-04    Szacowany czas czytania wiadomości: 5 minut(y). RZEŹ POWSTAŃCZEJ OCHOTY

Po wybuchu Powstania Warszawskiego Hitler nakazał zrównać miasto z ziemią, a mieszkańców eksterminować. Jako pierwsza zaatakowana została Wola, gdzie w piątek 4 sierpnia Niemcy skoncentrowali ok. 4 tys. ludzi dowodzonych przez gruppenführera SS Heinza Reinefartha. Rzezi Woli dokonali m.in. podkomendni Otto Dirlewangera, kryminaliści używani poprzednio do zwalczania partyzantki na Białorusi i Ukrainie, którzy na tamtych terenach zasłynęli przede wszystkim jako oprawcy ludności cywilnej. Ochotę przydzielono kolaboracyjnym oddziałam RONA dowodzonym przez Bronisława Kamińskiego, pod którego rozkazami walczyli Rosjanie i przedstawiciele innych narodów ZSRR.

Powstanie Warszawskie, dla dużej części społeczeństwa warszawskiego, w tym ludności Woli, było zaskoczeniem. Jednak radość w pierwszych godzinach była ogromna i spontaniczna. Tego, co wydarzyło się na Woli w następnych dniach Powstania nikt nie mógł przewidzieć. Niemieckie szwadrony śmierci przetaczały się przez dzielnicę, idąc od zachodnich rogatek w kierunku Śródmieścia, mordowały wszystkich napotkanych, burząc i paląc całą miejską infrastrukturę.

Rzezi Woli Niemcy dokonali na niewinnych ludziach, wyciągając ich z mieszkań całymi rodzinami. Byli wśród nich chorzy, dzieci i niemowlęta. Mordowano na podwórzach, większych placach, ulicach, przy użyciu broni ręcznej, karabinów maszynowych, granatów, a nawet czołgu, z działa którego strzelano do ludzi przy ul. Wolskiej k/Elekcyjnej. Wybijano ludność cywilną dom po domu. Apogeum ludobójstwa przypadło na 5 i 6 sierpnia 1944 r. Szacuje się, że zginęło ok. 50.000 ludzi.

Wspomina Jerzy Janowski, który w sierpniu 1944 r. miał 12 lat:

"W Warszawie trwało powstanie. Było piękne lato. Wczesny ciepły ranek 5 sierpnia 1944r. nie zapowiadał wyroku na naszą dzielnicę. Był to piąty dzień Powstania Warszawskiego. Wola płonęła, unosiły się kłęby dymu i swąd palonych ciał, panował strach i przygnębienie. Niemcy ściągali posiłki w ludziach i w sprzęcie z tzw. kraju Warty - Poznania. Słychać było bez przerwy kanonady karabinów maszynowych i pojedyncze strzały oraz detonacje granatów. Na rozkaz Himmlera przybyły na przedmieścia Woli oddziały niemieckiej "odsieczy" pod dowództwem SS - Gruppenführera Heinza Reinefartha, oraz brygada kryminalistów i zawodowych przestępców niemieckich podkomendnych SS - Oberführera Oskara Dirlewangera. Pod osłoną czołgów i wozów pancernych rozpoczął się gwałtowny szturm miasta od zachodu, którego głównym traktem do Śródmieścia była ulica Wolska.
Pod domem, w którym mieszkaliśmy na Woli przy ulicy Sowińskiego pojawiła się grupa szturmowa żołnierzy w mundurach niemieckich obwieszonych taśmami amunicji i granatami. Były to oddziały niemieckie i ich kolaboracyjni sprzymierzeńcy: Rosjanie i Ukraińcy. Widok był przerażający. Strach paraliżował poruszanie się i zapierał dech. Kilkunastu żołnierzy wbiegło do budynku i plądrowało mieszkania, grabiąc, co się dało. Lęku, jaki nas ogarniał nie da się opisać. Nagle padły strzały i dwujęzyczne okrzyki: "raus", "wychodzitie skorej", "schnell". Wszyscy mieszkańcy naszej kamienicy rzucili się do wyjścia i tu znów padły komendy: "hände hoch", "ruki wierch", "pod stienku".
Pod ścianą domu od ulicy uformowany został szpaler ludzi stojących przodem do ściany z podniesionymi rękoma. W tym szpalerze złożonym z sąsiadów stała nasza mama z dwójką młodszych dzieci (10 i 12 lat).
W odległości kilku metrów od nas stał Oddział Szturmowy, z peemami trzymanymi w ręku. Rozlegało się ludzkie skomlenie: "litości". Potęgowała się groza. Na moment zaległa cisza, słychać było tylko szczęk repetowanej amunicji. Za chwilę miało być po wszystkim.
W tym przełomowym momencie między życiem a śmiercią, stał się cud. Z kierunku ulicy Grodziskiej biegło dwóch Niemców strzelających w górę, na znak, że czegoś chcą. Po dopadnięciu na miejsce okazało się, że było to dwóch oficerów niemieckich z Wehrmachtu i Bahnschutzu. Jeden z nich był Komendantem Posterunku Kolejowego, który istniał od kilku lat okupacji przy bocznicy kolejowej nieopodal naszego domu.
Po dramatycznych pertraktacjach z Oddziałem Szturmowym, które trwały wieczność i nieznanych nam argumentach oficerów, odstąpiono od egzekucji. Byliśmy ocaleni! Ocalenie jak się później okazało było za sprawą mieszkanki naszego domu, sąsiadki z górnego piętra, która znała język niemiecki i widząc narastający dramat pobiegła co sił w nogach błagać ich o ratunek, ratując nas w ten sposób od niechybnej śmierci."

Rodzinie Janowskich udało się w dramatycznych okolicznościach wydostać z Woli i dotrzeć do pobliskich Włoch. Ocaleli z zagłady. Większość mieszkańców dzielnicy miało jednak mniej szczęścia. Zeznania nielicznych ocalałych przedstawiają makabryczny opis tragedii.

Polecamy opis tych wydarzeń w dziale historia-kultura PAI


RZEŹ POWSTAŃCZEJ OCHOTY w DZIALE HISTORIA-KULTURA PAI




Udostępnij na Facebooku


POLONIJNA AGENCJA INFORMACYJNA - KOPIOWANIE ZABRONIONE.


NAPISZ DO REDAKCJI - PODZIEL SIĘ WIADOMOŚCIĄ




Kopiowanie materiału z portalu PAI jest zabronione

Wyjątkiem jest uzyskanie indywidualnej zgodny redakcji, wówczas zgodnie z prawem autorskim należy podać źródło:
Polonijna Agencja Informacyjna, autora - jeżeli jest wymieniony i pełny adres internetowy artykułu
wraz z aktywnym linkiem do strony z artykułem oraz informacje o licencji.




SZUKAJ INNYCH WIADOMOŚCI POLONIJNYCH



PORTAL WYŚWIETLONO 20 608 698 RAZY



×
NOWOŚCI ARCHIWUM WIADOMOŚCI HISTORIA-KULTURA DZIAŁANIA AGENCJI BADANIA NAUKOWE NAD POLONIĄ I POLAKAMI ZA GRANICĄ
FACEBOOK PAI YOUTUBE PAI NAPISZ DO REDAKCJI

A+ A-
POWIĘKSZANIE / POMNIEJSZANIE TEKSTU