SWP





   Niemcy


PAI

 2025-08-09    Szacowany czas czytania wiadomości: 9 minut(y). WALKA „Z WIATRAKIEM” O PRAWDĘ, CZY ZAMIATANIE POD DYWAN?

Gdy narastały kontrowersje wokół tragedii, do której doszło podczas II wojny światowej, władze gminy Owingen — położonej w zachodniej części powiatu Jeziora Bodeńskiego w Badenii-Wirtembergii — zwróciły się do Jürgena Klöcklera, dyrektora Archiwum Miejskiego, oraz do prof. Svena Reichardta z Uniwersytetu w Konstancji z prośbą o rekomendację młodych naukowców zainteresowanych pracą doktorską i wyjaśnianiem wydarzeń historycznych związanych z przypadkiem Rinderle/Borowski.


PAI

Aniołek czuwający nad pomnikiem


Choć gmina Owingen deklarowała od samego początku swoje zaangażowanie w edukację historyczną, nikt nie przewidział, że opracowanie doktoranta Marca Konstanzera okaże się na tyle kontrowersyjne, że nie zostanie dopuszczone do publikacji.

TRAGICZNY LOS MONIKI RINDERLE I TEODORA BOROWSKIEGO

Teodor Borowski urodził się 8 listopada 1911 r. w Ostrowcu nad Wisłą. Jako kanonier 11. Dywizji Artylerii Wojska Polskiego brał udział w kampanii wrześniowej. 18 września 1939 r. został wzięty do niewoli i trafił do niemieckiego obozu jenieckiego w Łambinowicach, a w czerwcu 1940 r. deportowano go do obozu pracy w Villingen.


PAI

Borowski Theodor karta ewidencyjna Dachau archiwum Bad Arolsen sygnatura 01010607032


Po formalnym zwolnieniu z niewoli 7 sierpnia 1940 r., Borowski został skierowany jako cywilny robotnik przymusowy do pracy na gospodarstwie w miejscowości Hohenbodman. Pracował tam około dziesięciu miesięcy — aż do 8 maja 1941 r., kiedy został aresztowany wraz z Moniką Rinderle, służącą w tym samym gospodarstwie, oskarżoną o relację z nim.

Gestapo oskarżyło ich o tzw. „zbrodnię stosunku płciowego” (GV-Verbrechen) — tak nazistowska tajna policja określała relacje uczuciowe lub seksualne między Niemkami a cudzoziemcami, zwłaszcza robotnikami przymusowymi.

Po aresztowaniu Monice Rinderle ogolono publicznie głowę na placu w miejscowości Überlingen, a na szyi zawieszono plakat z napisem „Polendirndl”, co można przetłumaczyć jako „polska dziewucha” — w znaczeniu pogardliwym. Oboje zostali osadzeni w areszcie Gestapo w Konstancji. Monikę deportowano do obozu koncentracyjnego Ravensbrück, a następnie przetransportowano do Auschwitz, gdzie zmarła 15 października tego samego roku.


PAI

Polski krzyż zdjęcie luty 2023 autor Marc Konstanzer


W lipcu 1941 r. Teodor Borowski został przeniesiony do zakładu karnego w Kislau, a 31 grudnia tego samego roku do obozu koncentracyjnego Dachau. 27 stycznia 1942 r. trafił ponownie do aresztu w Konstancji. Niedługo później Gestapo odesłało go z powrotem do Hohenbodman.

Dziesięcioletni wówczas chłopiec, Wilhelm S., był świadkiem egzekucji i w swoim zeznaniu określił ten dzień jako taki, którego nigdy nie zapomni: podczas „gwałtownej śnieżycy”, około godziny 9:00 czasu lokalnego: pomiędzy dwoma świerkami przymocowano poprzeczną belkę”, na której Borowski został „powieszony na sznurze”.


PAI

Pomnik w gęstwinie


Po jego śmierci wszyscy obecni — około 150 — polscy pracownicy przymusowi z okolicznych gospodarstw zostali zmuszeni, pod szyderczymi uśmiechami licznie zgromadzonej nazistowskiej prominencji, do przejścia gęsiego obok ciała swojego towarzysza.

Zwłok, jak w wielu podobnych przypadkach, nie pogrzebano, lecz przewieziono do Instytutu Anatomii we Freiburgu, gdzie zostały wykorzystane do dalszych, zbrodniczych eksperymentów naukowych.

SYMBOL PAMIĘCI – POLSKI KRZYŻ

Po zakończeniu II wojny światowej polscy robotnicy przymusowi postawili na miejscu kaźni solidny kamień, na którym umieszczono krzyż oraz tablicę pamiątkową w dwóch językach. Miejsce to, znane dziś jako „Polski Krzyż”, znajduje się na skraju lasu — zaniedbane i opuszczone. Stało się symbolem pamięci o czasach, do których większość mieszkańców nie chce wracać.


PAI

Zaniedbany pomnik pamięci zdjęcie Marc Komstanzer


Brak kwiatów i zniczy, a także powoli pochłaniające pomnik chwasty, świadczą o całkowitej obojętności, wobec tego miejsca – również ze strony władz gminy. Tylko mały aniołek, położony przez nieznaną rękę, trwa w milczeniu nad przestrzenią, którą opuściła ludzka pamięć.

NAUKOWIEC KONTRA LOKALNE TABU

Historyk Marc Konstanzer podszedł do tematu z należytą naukową starannością. Jednak, gdy przedstawił swoją pracę władzom gminy, zarzucono mu brak obiektywizmu. Publikacji odmówiono. Zamiast uznania – żądanie: „niewygodne dla gminy fragmenty” muszą zostać usunięte.

„Od początku czułem, że to temat drażliwy – ale nie przypuszczałem, że zostanie aż tak stanowczo odrzucony. Dziś mogę udowodnić, że akta, które wcześniej mi udostępniono, były zmanipulowane, ponieważ pojawiły się dokumenty, których wcześniej mi nie pokazano. Jeśli nie mamy odwagi zmierzyć się z prawdą — nawet bolesną — to czego właściwie uczymy przyszłe pokolenia?” – mówi Konstanzer w rozmowie z autorem tekstu.


PAI

Marc Konstanzer podczas pisania pracy naukowej.


Żądania politycznej autocenzury wobec naukowca – w tym usunięcia konkretnych nazwisk oraz fragmentów dotyczących powojennej obojętności gminy – to tylko jedno z wielu nacisków, z jakimi musiał się zmierzyć. Badacz odmówił jednak podporządkowania się i jednoznacznie zaznaczył, że wyniki badań naukowych nie podlegają negocjacjom. Jego stanowisko zostało stanowczo poparte przez środowisko akademickie.

BRAK DIALOGU I PRÓBY UCISZENIA

W maju 2025 r. Archiwum Krajowe Badenii-Wirtembergii – w porozumieniu z nadzorem merytorycznym i grupą roboczą ds. archiwów – wyznaczyło organ mediacyjny. Procedurę pojednawczą uruchomiono, ponieważ Marc Konstanzer zwrócił się do Archiwum Krajowego o sprawdzenie jego artykułu pod kątem zgodności z prawem archiwalnym.

Zamiast rzeczowej dyskusji, gmina oskarżyła go jednak o „brak szacunku wobec samorządowego dostojnika”. Zamiast otwartego dialogu pojawiły się próby uciszenia autora – nie tylko poprzez anonimowe telefony, ale też ograniczanie dostępu do dokumentów archiwalnych. Nasuwają się pytania: czy lokalna prawda historyczna aż tak bardzo boli, że nikt nie chce o niej otwarcie rozmawiać? A może kryje się za tym jakaś tajemnica? Czy też próbuje się coś „zamieść pod dywan”? Dlaczego do tej pory lokalne władze nie zorganizowały żadnej akademii pamięci przy pomniku – wydarzenia, które mogłoby być okazją do uczczenia ofiar, edukacji mieszkańców i wspólnego przełamywania milczenia?


PAI

Marc Konstanzer walczy o prawdę


Warto stanowczo podkreślić, że rząd niemiecki od lat dąży do prawdziwego pojednania z Polską, opierając się na otwartości, prawdzie historycznej i wzajemnym szacunku. Tym bardziej niepokojące są lokalne bariery, które utrudniają ten proces i podważają rzetelność badań naukowych.


Autor: Andrzej Białas


Udostępnij na Facebooku


POLONIJNA AGENCJA INFORMACYJNA - KOPIOWANIE ZABRONIONE.
NA PODSTAWIE: korespondencja dla PAI


NAPISZ DO REDAKCJI - PODZIEL SIĘ WIADOMOŚCIĄ




Kopiowanie materiału z portalu PAI jest zabronione

Wyjątkiem jest uzyskanie indywidualnej zgodny redakcji, wówczas zgodnie z prawem autorskim należy podać źródło:
Polonijna Agencja Informacyjna, autora - jeżeli jest wymieniony i pełny adres internetowy artykułu
wraz z aktywnym linkiem do strony z artykułem oraz informacje o licencji.




SZUKAJ INNYCH WIADOMOŚCI POLONIJNYCH



PORTAL WYŚWIETLONO 20 650 371 RAZY



×
NOWOŚCI ARCHIWUM WIADOMOŚCI HISTORIA-KULTURA DZIAŁANIA AGENCJI BADANIA NAUKOWE NAD POLONIĄ I POLAKAMI ZA GRANICĄ
FACEBOOK PAI YOUTUBE PAI NAPISZ DO REDAKCJI

A+ A-
POWIĘKSZANIE / POMNIEJSZANIE TEKSTU