Książki Pawła Jasienicy są ciągle czytane i wznawiane. W ogromnej większości są to teksty popularnonaukowe, wypełnione sporą liczbą historycznych nazwisk oraz faktów. Co tylko pokazuje, jak wartościową literaturę tworzył ten niezwykły historyk. Pomimo, że był gorącym patriotą, to jednak był również mocno krytyczny wobec Polski i Polaków. Romantyczne zrywy (szczególnie te z udziałem młodych ludzi) bardzo krytykował, nie znosił warcholstwa oraz anarchii, bardzo sceptycznie odnosił się również do kompetencji władców rządzących Polską w XVI oraz XVII wieku. Nie koloryzował naszej historii i na pewno nie budował jej pomników – może za wyjątkiem dynastii Piastów, którą bardzo cenił. Wiosną 1970 roku okazało się, że pisarz ma raka płuc. Zmarł 19 sierpnia 1970 roku.
Cóż, istnieje, rozpowszechniony jest typ człowieczy skłonny do mniemania, że zawsze i wszędzie należy mu się wygodne życie na koszt publiczny. W ostatnich czasach ta odmiana ludzka rozmnożyła się niepokojąco, przynajmniej u nas. to jego słowa sprzed lat, nie tracące na aktualności.
Biografia Pawła Jasienicy sama w sobie jest materiałem na dobrą powieść. Urodzony w 1909 roku jeszcze w carskiej Rosji jako Leon Lech Beynar, w Polsce wraz z rodziną znalazł się dopiero w 1920 roku. Beynarowie zamieszkali wówczas w Wilnie, w którym Lech (pseudonim Paweł Jasienica przyjął dopiero po II wojnie światowe) skończył historię na Uniwersytecie Wileńskim.
Wojnę Jasienica spędził w szeregach Armii Krajowej. W międzyczasie trafił jednak do radzieckiej niewoli, w której był przesłuchiwany przez NKWD. Wcielony siłą do Ludowego Wojska Polskiego zdezerterował z niego przy pierwszej nadarzającej się okazji, po czym z powrotem trafił do AK, tym razem do partyzantki. Po bitwie pod Zalesiem w 1945 roku, ciężko ranny, znalazł schronienie u księdza ze wsi Jasienica. Stąd jego pseudonim.
Po wojnie został aresztowany przez komunistów za bycie członkiem AK, nie zaprzestał jednak działania w demokratycznej opozycji. Nigdy też, wbrew pomówieniom, nie współpracował z ówczesną władzą. Co więcej, stał się obiektem jednej z najbardziej cynicznych operacji Służby Bezpieczeństwa w Polsce Ludowej. Otóż wśród osób, które regularnie tworzyły donosy na pisarza, była jego wieloletnia partnerka, a później żona, Zofia Beynar-O’Bretenny. Swoje raporty pisała aż do śmierci pisarza w 1970 – ostatni powstał w dniu jego pogrzebu. Wydarzenia te stały się zresztą kanwą filmu „Różyczka” w reżyserii Jana Kidawy-Błońskiego.
„Wskrzeszając czasy minione zawsze był tu i teraz swoim nazwiskiem, swoim moralnym autorytetem wspierał wszelkie poczynania, które miały na względzie dobro Rzeczypospolitej” – tymi słowami żegnano na warszawskich Powązkach Leona Lecha Beynara.
Paweł Jasienica w DZIALE HISTORIA-KULTURA PAI
POLONIJNA AGENCJA INFORMACYJNA - KOPIOWANIE ZABRONIONE.
NAPISZ DO REDAKCJI - PODZIEL SIĘ WIADOMOŚCIĄ
Wyjątkiem jest uzyskanie indywidualnej zgodny redakcji, wówczas zgodnie z prawem autorskim należy podać źródło:
Polonijna Agencja Informacyjna, autora - jeżeli jest wymieniony i pełny adres internetowy artykułu
wraz z aktywnym linkiem do strony z artykułem oraz informacje o licencji.