1913-10-27     1961-06-26

Andrzej Bobkowski

NA GWATEMALSKICH SKRZYDŁACH

Wziął pięć arkuszy kalki, pióro atomiczne, obgryzioną linijkę i zamknął się w pokoju. Tak zaczynał swoją życiową podróż po Gwatemali Andrzej Bobkowski. W wyniku kilku dni pracy powstał projekt latających modeli. Teraz wystarczyło tylko kilka prostych patyków z bambusowego gaju, nóż kuchenny i pierwsza partia samolotów była gotowa do sprzedaży. Kolejnym krokiem było założenie klubu areomodelarskiego, starty i sukcesu w międzynarodowych zawodach. Niech jednak nie zmyli nas ta opowieść. Bobkowski był przede wszystkim pisarzem.

W marcu 1939 roku – na skutek między innymi nieporozumień rodzinnych – wyjechał wraz ze swoją żoną Barbarą do Paryża, gdzie spędził okupację współpracując z ruchem oporu. W latach 1945–1948 Bobkowski pracował u Józefa Czapskiego w Samodzielnym Wydziale Kultury i Prasy przy Delegaturze 2. Korpusu do spraw Uzupełnień we Francji, w tzw. placówce paryskiej. Do jego obowiązków należało m.in. zamawianie książek, gazet, wycinków prasowych, czytanie prasy polskiej i tłumaczenie artykułów na język francuski, a także czytanie artykułów w prasie zagranicznej o polskich sprawach oraz tłumaczenie ich na język polski, do wykorzystania ich w prasie emigracyjnej.

Zaczyna też pisać. Opowiadanie Bobkowskiego pt. Nekyia, znalazło się w pierwszym numerze paryskiej Kultury.

W 1948 postanawia wyjechać wraz z żoną do Gwatemali, gdzie powstaje większość z jego dzieł.

Czapski wspominając Bobkowskiego pisał: Zaczynając od zera, potrafił realizować swoje marzenia i poświęcać się swoim pasjom. Nie znosił wszelkich oznak oportunizmu i tego patosu, który otacza ludzi. Swoje zamiłowania do modelowania zaszczepił młodym , gwatemalskim chłopcom, których nauczył trudnej sztuki konstrukcji i przekazał im całą swoją wiedzę. Zawsze Bobkowski na pierwszym miejscu swojej hierarchii wartości stawiał życie, stąd jego afirmacja, do której dochodzi się – jak pisał – na kilka chwil przed końcem życia. Porzucając Europę, wyzwolił się z zmurszałych ideologii, bo właśnie chciał przede wszystkim żyć, czyli pracować: pisać i prowadzić swój mały warsztat modelarski.


Andrzej Bobkowski

W 1913 roku w Wiener Neustadt w Austrii urodził się Andrzej Bobkowski, pisarz, autor m.in. dziennika „Szkice piórkiem”; nazywany „chuliganem wolności” po tym, jak napisał: „Człowiek wolny, intelektualista, pisarz i poeta naprawdę wolny, który chce być wolny, będzie do końca tego świata miał coś z chuligana”. Czapski wspominając Bobkowskiego pisał: "Zaczynając od zera, potrafił realizować swoje marzenia i poświęcać się swoim pasjom. Nie znosił wszelkich oznak oportunizmu i tego patosu, który otacza ludzi."

Andrzej Bobkowski urodził się 27 października 1913 roku w Wiener Neustadt w Austrii. Jego ojciec, Henryk Bobkowski, był wówczas wykładowcą w Cesarsko - Królewskiej Armii Wojskowej. Matka, Stanisława, pochodziła z Wileńszczyzny ze szlacheckiej rodziny Malinowskich. Jak wspomina sam pisarz, jego rodzice reprezentowali dwie odmienne kultury, dwa światy. Ojciec był protestantem, matka zagorzałą katoliczką.

W ich krakowskim domu pojawiali się wojskowi przyjaciele ojca i należący do artystycznego światka znajomi mamy. Ciotka Andzreja była Wanda Osterwina, aktorka, pierwsza żona Juliusza Osterwy. Dzięki tym koligacjom przyszły pisarz spędzał długie godziny w teatrze i zapałał na całe życie miłością do sceny. Z kolei siostra ojca, Wanda Bobkowska, doktor filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego, surowa i wymagająca, przez jakiś czas opiekowała się Andrzejem.

"Mnie rzeczywiście wychowali i wykształcili dość specjalnie. To wszystko odbywało się na bezustannym napięciu, łuku eletrycznym, jaki tworzył się między moją matką i ojcem. Z jednej strony twardy jak stal chromoniklowa żołdak, ale kulturalny, cyniczny, wychowany na Schopenhauerze i Weiningerze i na Die Fackel Karla Krausa, z drugiej strony mezzosopranowe dziewczę z Wilna wykształcone na pensji Pańkiewiczówny w Warszawie, kręcące się bezustannie w towarzystwie ówczesnych pisarzy i artystów, i socjalistów." (z listu do Kazimierza Wierzyńskiego)

Ze względu na służbę Henryka Bobkowskiego w polskim wojsku - w międzywojennej Polsce był pułkownikiem, potem generałem - rodzice Andrzeja często zmieniali miejsce zamieszkania. Byli najpierw w Wilnie, następnie w Modlinie. W Toruniu Andrzej ukończył dwie klasy gimnazjum. Ciągłe przeprowadzki nie wpływały zbyt korzystnie na edukację jedynaka. Ojciec ulokował go w końcu u swej matki i siostry w Krakowie i zapisał do gimnazjum klasycznego im. Bartłomieja Nowodworskiego. Andrzej, przez najbliższych zwany Dziukiem (od litewskiego imienia Andziuk), otrzymał staranne wykształcenie. Rodzice wysyłali go na wakacje do Austrii - by podszkolił niemiecki, do Belgii by ćwiczył francuski, brał lekcje gry na fortepianie. Ale w tych młodzieńczych latach największą przyjemność sprawiały mu szalone jazdy rowerem po Krakowie i budowanie latających modeli. Ten okres życia Andrzej w opisał pierwszym dzienniku, który zachował się w rodzinnych zbiorach. Już w dziecięcych wyznaniach czuje się swadę i cięty język przyszłego pisarza. Zwyczaj notowania myśli i uwag o otaczającym świecie pozostał mu na zawsze.

Burzliwy temperament i różnorodność zainteresowań sprawiły, że oceny Dziuka na świadectwach zostawiały wiele do życzenia, zwłaszcza te z zachowania. Liczba godzin nieobecnych nieusprawiedliwionych była imponujaca. W końcu oblał w pierwszym terminie maturę. Za karę ojciec kazał mu przez rok pracować na kolei. Andrzej szybko nadrobił braki i zdał egzamin. Potem rozpoczął studia ekonomiczne w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Rodzice mieli nadzieję, że w ten sposób, będąc 300 kilometrów od Krakowa - przestanie interesować się Barbarą Birtusówną, z którą przyjaźnił się od początku lat 30. Tak się jednak nie stało. Mimo odległości i pięciu lat rozłąki, ich miłość przetrwała. Po ukończeniu studiów Andrzej wraca, a w Boże Narodzenie 1938 roku młodzi pobierają się w krakowskim kościele św. Szczepana.

W marcu 1939 Bobkowscy wyjechali do Francji. To miał być tylko przystanek w drodze do Argentyny. Jednak wybuch wojny pokrzyżował te plany. 7 września 1939 Andrzej Bobkowski zgłosił się do Armii Polskiej we Francji, ale nigdy nie został do wojska przyjęty. Jak sam pisał o sobie:

W tym czasie utrzymywał się z handlu. Założył też polską pralnię dla uchodźców pod firmą "Monsieur Sans-Gęne, Chlorcio i S-ka". W 1940 zatrudnia się we francuskiej fabryce amunicji jako robotnik. Wkrótce zostaje jednak oddelegowany do pracy w Biurze Polskim - reprezentuje interesy polskich robotników zatrudnionych we Francji. Po napaści Niemiec na Francję został wraz z fabryką ewakuowany na południe. Kiedy okazało się, że Francja skapitulowała Bobkowski postanowił wrócić do Paryża, gdzie zostawił Basię. Szybko okazało się, że jedynym dostępnym środkiem lokomocji jest rower. I tak rozpoczęła się niezwykła podróż zrelacjonowana później dzień po dniu w Szkicach piórkiem.

Po powrocie do Paryża, jesienią 1940 roku Bobkowski został zatrudniony w biurze likwidacyjnym swojej fabryki, prowadząc jednocześnie tajną pomoc dla polskich robotników. W latach 1940-1944 pracuje w Biurze Polskim przy Atelier de Construction de Chatillon - gdzie nadal pomaga polskim robotnikom.

Okres powojenny był trudny. Bobkowscy by przeżyć chwytali się różnych prac. Andrzej kierował Księgarnią Polską, był magazynierem w polskiej YMCA i mechanikiem w warsztacie rowerowym. Wraz z Andrzejem Chciukiem redaguje pismo Razem Młodzi Przyjaciele. Działa w organizacji Niepodległość i Demokracja, a także w paryskiej placówce II Korpusu, gdzie współpracuje z Józefem Czapskim. W 1947 r. publikuje swój esej "Nekyja" w pierwszym numerze Kultury, której pozostał wiernym współpracownikiem i czytelnikiem.

Mimo wojennej grozy i ciężkich warunków, w jakich przyszło żyć Bobkowskim w okupowanym i powojennym Paryżu, czas ten pozostanie w pamięci Andrzeja, jako jedno z najlepszych wspomnień i okres największego duchowego rozwoju. "Druga rocznica tej wojny. Nie chce mi się uwierzyć. Udało się, jak dotąd, udalo się przetrwać. Miałem dotąd szczęście. Wstyd mi, ale pomimo wszystko co nas dotąd spotkało, jeszcze nigdy w życiu nie czułem się tak szczęśliwy jak przez te lata, nawet te dwa lata wojny. Jeszcze nigdy w życiu nie czułem się tak dobrze. Piszę to w pełni władz umysłowych i nie umiem sobie tego wytłumaczyć. Ale czuję to i nic na to nie poradzę. Może jestem w tej chwili jedynym okazem tego rodzaju? Pochłania mnie życie, to wspaniałe soczyste życie, ten Paryż czasu wojny, każdy dzień." (Szkice piórkiem)

Narastające rozczarowanie i niechęć do atmosfery panującej w powojennej Europie, doprowadziły Bobkowskich do decyzji o emigracji. Celem została mała Gwatemala. 25 czerwca 1948 r. oboje wsiedli na statek Jagiełło płynący do Ameryki Środkowej i po ponad dwutygodniowej podróży wysiedli na lotnisku w Gwatemali. "Po pół godzinie zniżamy się. Już Guatemala. Dworzec wśród rozłożystych cyprysów, trochę w stylu zakopiańskim. Chłodno, pachnie igliwiem i górami. Wolno schodzę po schodkach. Sen prysnął, skończyła sie bajka." (z dziennika podróży)

Bobkowski wierzył, że w nowym miejscu zacznie się dla nich zupełnie nowe, lepsze życie. Kraj z miejsca ich zachwycił, a nade wszystko Andrzej upajał się "odzyskaną" wolnością. Wyjeżdżając za ocean Bobkowscy nie mieli pojęcia, czym się będą tam zajmować. Oboje nie znali hiszpańskiego, a majątek jakim rozporządzali opiewał na sumę zaledwie 150 dolarów. Pierwsza pracę znalazła Basia. Urządzała wystawy sklepowe, uczyła rysunku dzieci miejscowych plantatorów. Andrzej długo chodził od drzwi do drzwi, ale poza sympatycznym przyjęciem i uprzejmością, niczego tam nie znalazł. Zniechęcony i podenerwowany wpada na pomysł własnego interesu.

W 1949 r. w sklepie niemieckiego biznesmena Bobkowski zakłada warsztat modelarski, a potem otwiera własny interes - Guatemala Hobby Shop. Gromadzi wokół siebie grono młodych entuzjastów modelarstwa i tworzy klub modelarski stając się założycielem i ikoną gwatemalskiego modelarstwa w ogóle. Interes rozwija się powoli i czasem wśród bardzo niesprzyjających okoliczności. Obok pracy nad modelami, aby związać koniec z końcem, musi pracować także w biurze (której to pracy szczerze nie znosił). Kilkakrotnie wydaje się Bobkowskiemu, że cały jego ogromny wysiłek pójdzie na marne, jednak, koniec końców, udaje mu się przetrwać na rynku, co więcej, uzyskać na nim pierwszoplanową pozycję. W 1954 r. wziął udział w światowych zawodach modeli latających w Stanach Zjednoczonych, a w roku 1956 przyjeżdża na podobne zawody do Szwecji. Cała ta walka z codzienną egzystencją jest paradoksalnie - mimo ogromnego zmęczenia, a czasem zniechęcenia - spełnieniem jego marzenia o niezależności. Miał świadomość i ogromną satysfakcję, że wszystko to zdobył sam i zawdzięcza swojej pracy.

"Chodzę spać o drugiej, wstaję o szóstej, ale dobrze idzie. Po raz pierwszy wyraźniej czuję, że całe to moje zagryzienie zębów i zupełna koncentracja w jednym kierunku (nigdy nie przypuszczałem, że tak zdołałem w sobie wyrobić siłę woli), zaczyna dawać jakieś wyniki. Nie lubię tego o sobie mówić, ale przyznam Ci się, że z tego ostatniego półtora roku jestem mimo wszystko dumny. Tu, w tym klimacie, piekielnie rozleniwiającym, naprawdę trzeba nieraz brać się za włosy i zmuszać do pracy." (z listu do matki z Gwatemali)

Pomimo ciągłej walki o byt, Bobkowski wykorzystywał każdą okazję do podróży i poznawania świata. Kilkakrotnie odzwiedzał Stany Zjednoczone, a w szczególności Nowy Jork, którym był zachwycony. W miarę możliwości zwiedzał też Gwatemalę, która na każdym kroku zaskakiwała go czymś nowym i pięknym.

11 września 1958 r. Andrzej przechodzi pierwszą operację związaną z powiększonymi gruczołami pachwiny. Podobnym zabiegom poddawał się jeszcze kilkakrotnie. W między czasie starał się żyć normalnie, choć jak sam pisał, na dnie już ciągłe uczucie oderwania. 26 czerwca 1961 r. Andrzej umiera na raka mózgu. Dzięki uprzejmości jego wychowanków z klubu modelarskiego, został pochowany w grobie rodzinnym doktora Quevedo. Basia nie opuściła Gwatemali. Zmarła 22 września 1982 r. Spoczęła obok Andrzeja.






HISTORIA I KULTURA
W POLONIJNEJ AGENCJI INFORMACYJNEJ


Ten kto nie szanuje i nie ceni swej przeszłości nie jest godzien szacunku teraźniejszości ani prawa do przyszłości.
Józef Piłsudski

W DZIALE HISTORIA - KULTURA PAI ZNAJDZIECIE PAŃSTWO 1577 TEMATÓW





COPYRIGHT

Wszelkie materiały zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.


ARTYKUŁY DZIAŁU HISTORIA/KULTURA PAI WYŚWIETLONO DOTYCHCZAS   10 137 741   RAZY



×
NOWOŚCI ARCHIWUM WIADOMOŚCI HISTORIA-KULTURA DZIAŁANIA AGENCJI BADANIA NAUKOWE NAD POLONIĄ I POLAKAMI ZA GRANICĄ
FACEBOOK PAI YOUTUBE PAI NAPISZ DO REDAKCJI

A+ A-
POWIĘKSZANIE / POMNIEJSZANIE TEKSTU