1820-02-21     1869-05-23

Apollo Korzeniowski

Ostatni dramatopisarz romantyczny

Uchodzi za "ostatniego dramatopisarza romantycznego" a jego twórczość jest znana właściwie tylko koneserom dawnej literatury polskiej. Najczęściej przywołuje się go jako ojca Josepha Conrada.

Podolska Honoratka

Apollo Korzeniowski urodził się 21 lutego 1820 roku w dworze szlacheckim w Honoratce na Podolu, ukończył gimnazjum w Żytomierzu i prawo na Uniwersytecie w Petersburgu. Po powrocie na Ukrainę gospodarował na dzierżawach na Podolu, jednak "ziemiaństwo" nie było jego powołaniem, na hreczkosieja nie nadawał się. Dzięki małżeństwu z urodziwą i inteligentną Ewą (Eweliną) Bobrowską związał się z zamożną rodziną szlachecką na Ukrainie - dwaj bracia Ewy odegrali wybitniejszą rolę: starszy Tadeusz to autor głośnych "Pamiętników mojego życia", młodszy Stefan kierował Rządem Narodowym w 1863. Przyjęty do familii został dopiero w kwietniu 1856 po dziesięcioletnich staraniach o rękę panny, która od początku darzyła go uczuciem. W grudniu 1857 roku Ewa urodziła Konrada.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że na wizerunku Apolla Korzeniowskiego zaciążyły opinie z "Pamiętnika mojego życia" Tadeusza Bobrowskiego, które należą do dzieł wybitnych z uwagi na bogactwo faktów, charakterystyk osób i wydarzeń a wreszcie narracji narzucającej jego wizję epoki. Nie wszyscy potrafili się skutecznie obronić przed stronniczością pamiętnikarza, który z przyganą pisze, że Korzeniowscy "oddając się iluzjom" i kierując sercem a nie rozumem gotowi byli "siąść na koń i wypędzić wroga z kraju" zamiast pilnując szlacheckich interesów dbać o byt rodziny. Istotnie ojciec Apolla walczył pod Napoleonem i w powstaniu listopadowym. Natomiast Bobrowscy należeli do tej części szlachty ukrainnej, która nieźle dostosowała się do warunków stworzonych przez rosyjskie władze zaborcze, a Tadeusz mający się za "trzeźwego" realistę akceptował ugodę z caratem jako dziejową konieczność. Był więc duchowo przeciwieństwem "romantyka" Korzeniowskiego.

W 1863 okazało się, że "trzeźwy" Tadeusz był we własnej rodzinie osamotniony: niepodległościowe "mrzonki" Apolla podzielała Ewa, brat Stefan stał się przywódcą "czerwonych", drugi Kazimierz za współpracę z organizacją narodową trafił do kijowskiej twierdzy. Sam Tadeusz, przekonany że władze cenią jego lojalizm, ani przypuszczał, iż był pod czujnym nadzorem carskiej policji.

Człowiek samotny

Apollo Korzeniowski ciężko znosił perspektywę życia "w kraju smętnym". Czesław Miłosz uważa go za człowieka samotnego "wśród ludzi zajętych sprzedawaniem i kupowaniem, idiotyczną zabawą, rozrywkami pozycji i snobizmu". Ucieczką była literatura. Jako "człowiek zrewoltowany" - podkreśla Miłosz - Apollo w swej twórczości "oscylował pomiędzy szyderstwem i rozpaczą", demaskował "korumpującą siłę pieniądza". Jego wiersze kursowały w odpisach po dworach szlacheckich, a gdy zelżała cenzura po klęsce Rosji w wojnie krymskiej, ogłosił drukiem dramaty Komedię (1856) oraz Dla miłego grosza (1859) i kilka wcześniejszych utworów. Starszą część ziemiańskiego towarzystwa oburzała "gwałtowność inwektywy" tych pamfletów obyczajowych, natomiast młodzież gorąco oklaskiwała "udramatyzowaną surową satyrę" jak wspomina jeden ze studentów kijowskich. Bardziej to poetycka w formie publicystyka społeczno-polityczna ukazująca jego postawę i poglądy na najważniejsze sprawy ideowe oraz obowiązki narodowe stanowiące wyzwanie dla ówczesnego pokolenia. Dla Apolla Korzeniowskiego pióro było instrumentem walki w czasie, gdy inne jej formy były niedostępne.

W okresie wojny krymskiej należał do grona, które gotowe było podnieść chorągiew powstania antyrosyjskiego na Ukrainie we współdziałaniu z wojskami mocarstw zachodnich. Był przekonany, że istniała wówczas realna szansa na przeciągnięcie na stronę polską ukraińskich chłopów, którzy wiosną 1855 w kilkunastu miejscach podnieśli bunt domagając się "zapisania w wolne Kozaki", co oznaczało żądanie zniesienia osobistego poddaństwa. Zrewoltowani chłopi pozostawiali w spokoju dwory, tym nie mniej szlachta w panice uciekała pod opiekę rosyjskich bagnetów. Wojsko zmasakrowało chłopską rewoltę. Apollo Korzeniowski nie tylko krytykował strach szlachty "o własną skórę", ale uważał, że powinna stanąć na czele chłopów i skierować ruch przeciwko Rosji. Ta zaprzepaszczona - zdaniem poety - szansa do końca życia nie dawała mu spokoju. Szlachta - pisał - "tylko w rubel święty wierzy // i umie ssać krew ludu i tą krwią handlować!"

Żytomierz - nowy etap życia

W 1859 Korzeniowscy zamieszkali w Żytomierzu. Apollo rozpoczął nowy etap życia - porzucił zajęcia szlachcica-ziemianina stając się inteligentem-literatem zarabiającym piórem, korespondentem pism polskich w Warszawie i Petersburgu. Odwilż posewastopolska zdawała się otwierać nową epokę na Kresach. Niejeden zachłysnął się niewątpliwym powiewem liberalizmu widocznym w polityce władz rosyjskich, które poluźniły gorset cenzury, uwolniły syberyjskich zesłańców i zezwoliły emigrantom na powrót do kraju. Wprawdzie ostrzegawcze Point des rÊveriesz mroziło entuzjazm z jakim witano cara Aleksandra II w Warszawie w 1856, tym nie mniej sądzono, że zmiany liberalne przyniosą poprawę sytuacji Polaków w Królestwie Polskim i na ziemiach zabranych. Z inicjatywy polskiej szlachty rozpoczęte zostały prace nad projektami reformy włościańskiej w Rosji wprowadzonej w 1861. Car nie zezwolił jednak na zorganizowanie na Rusi towarzystwa rolniczego, odrzucił petycje o wprowadzenie języka polskiego w sądach i szkołach, a inicjatorów akcji na rzecz administracyjnego połączenia Rusi i Litwy z Królestwem uznano za zbrodniarzy stanu i zesłano w głąb Rosji.

Apollo Korzeniowski, typ szlacheckiego demokraty, uwolnienie chłopów z poddaństwa, podobnie jak większość polskiego ziemiaństwa kresowego, uważał za społeczną i gospodarczą konieczność, ale już co do uwłaszczenia chłopów godził się na stopniowe oddawanie ziemi przez nich uprawianej za należytym wykupem. Co więcej z obawą pisał o modernizacji gospodarki ziemiańskiej, widząc w tym zagrożenie dla tradycji, najlepszego konserwatora sił narodowych niezbędnych dla odzyskania niepodległości. Oskarżał szlachtę o "zakuwanie narodu w przemysłu obrożę" poprzez rozwój cukrownictwa. Nie on jeden. Z nostalgią o odchodzącym sielskim świecie wsi ukraińskiej pisał Tadeusz Padalica, a Józef Ignacy Kraszewski przestrzegał przed naśladowaniem obcych bo to "nas zniemczy, wynarodowi, zanglizuje, zetrze cechy słowiańskie i rodowe" i apelował: "więcej serca, a mniej agronomii, na Boga", by zakończyć: "Niech inne narody będą bogate i przemyślne, my bądźmy sobie poczciwi, starajmy się być wprzód synami bożymi niżeli dziećmi wieku". Była to walka z wiatrakami, bo przemian gospodarczych i społecznych zatrzymać nie było sposobu, a mit patriarchalnych stosunków na wsi okazał się jednym z najbardziej tragicznych złudzeń.

Wiele wskazuje, że Korzeniowski miał kontakty z konspiracyjnym Związkiem Trojnickim studentów Uniwersytetu Kijowskiego, w którym działał bliski mu Stefan Bobrowski. W oczach umiarkowanych szlacheckich działaczy, którzy trzymali się od Apollona z daleka, uchodził za agitatora śledzonego przez policję. Na nadzór policji skarżyła się Ewelina. Apollo poruszony manifestacjami z jesieni 1860 roku napisał wiersz Warszawie, jak inni chłonął wieści o pięciu poległych w lutym 1861, o tygodniach "rewolucji moralnej", które wzbudziły tak wielkie nadzieje, wreszcie o masakrze manifestantów na Placu Zamkowym 8 kwietnia 1861, kiedy to od kul padło co najmniej 200 zabitych a rannych zostało blisko 500. W tym czasie zdecydował się na przeniesienie z Żytomierza do Warszawy, gdzie stanął w początkach maja 1861. Na Wołyniu została żona Ewa z małym Konradem, który w maju 1861 zapewniał ojca: "Mnie tu dobrze, biegam po ogrodzie, ale nie lubię, że komary kąsają". W sierpniu Ewę i Konrada przywiózł do Warszawy Tadeusz Bobrowski.

Okres warszawski

Korzeniowski przyjechał do Warszawy z pomysłem założenia pisma społeczno-literackiego, rodzaju trybuny dla ruchu narodowego. Jednakże po 8 kwietnia to marzenie literata skazane było na niepowodzenie: władze rosyjskie dążyły do zapanowania nad opinią publiczną, a postawa Apolla w Żytomierzu i Warszawie nie dawała żadnej rękojmi: postępował tak, jak gdyby przyszłość dziennikarskiego pomysłu nie bardzo leżała mu na sercu. Oto zamiast w ciszy redaktorskiego gabinetu przygotowywać materiały dla swej gazety i nie rzucać się w oczy władz policyjno-politycznych, wpadł w wir ruchu antyrosyjskiego. Podobno "chodził po Warszawie w świtce chłopskiej, wściekłej czapie i butach wysokich". Wydaje się, że Apollo Korzeniowski przeniósł się do Warszawy w istocie nie tyle popychany wizją szerszej pracy literackiej, co wciągany przez ruch polityczny. Z łatwością, może dzięki Stefanowi Bobrowskiemu, już wówczas istotnej "sprężyny" tajnych prac, żytomierski literat wszedł w kręgi przywódców warszawskiego podziemia i zdobył wpływ na znacznie młodszych konspiratorów. Stał już po przeciwnej stronie niż Kraszewski, który przestrzegał, że "spisek, zmowa potajemna, są to środki zabójcze, wycieńczające zawsze, dające się najłatwiej sparaliżować, najmniej niebezpieczne dla tych przeciw którym są wymierzone, najzgubniejsze dla nas samych", a co gorsza konspiracje są "towarem przywiezionym z zachodu".

Wiosną 1861 roku w Królestwie i na "ziemiach zabranych" mobilizowano Polaków przeciw Rosji organizując obchody żałobne na znak solidarności z ofiarami warszawskich masakr. W Wilnie i Żytomierzu dochodziło do starć z policją i aresztowań. Manifestacje religijno-patriotyczne latem 1861, w dużym stopniu dzięki Korzeniowskimu, zyskały szerszy wymiar polityczny, gdyż ich głównym celem stało się demonstracyjne podkreślanie jedności ziemi Polski, Litwy i Rusi w walce o prawa narodowe. Taki charakter miały obchody rocznicy unii polsko-litewskiej zorganizowane 12 sierpnia w Warszawie, w Wilnie i w Kownie po obu brzegach Niemna, oraz rocznicy unii w Horodle 10 października 1861, które nad Bugiem zgromadziły ponad 15.000 ludzi z Królestwa i Wołynia.

Równocześnie zaostrzała się rywalizacja między dwoma skrzydłami ruchu niepodległościowego. "Biali" - koła konserwatywno-liberalne skupione przy Andrzeju Zamoyskim, żądały koncesji politycznych szerszych od tego co proponował Aleksander Wielopolski. Stronnictwo ruchu - "czerwoni" - za cel stawiało walkę o niepodległość Polski. Publiczną areną stały się wybory samorządowe w Królestwie, w tym zwłaszcza do Rady Municypalnej w Warszawie we wrześniu 1861, do której kandydował także Zamoyski. Kampanię wyborczą Korzeniowski wykorzystał do otwartego przypomnienia pryncypiów programu niepodległościowego: jedności ziem polskich w granicach przedrozbiorowych. W broszurze "Co mamy z tym fantem zrobić, co go trzymamy w ręku?" odrzucił zarówno bierną akceptację samorządu, jak i bezwzględny bojkot, czego domagali się radykałowie w ruchu. Na krótko przed wyborami ogłosił odezwę "Mandat wyborców": wybrani radni powinni stanąć do walki "o wydarte prawa i swobody" tak dla Królestwa jak i dla "prowincji od wieków z nim związanych" tj. Litwy i Rusi, a brak takich działań uznany zostanie "za zdradę świętych interesów Ojczyzny". Tak postawiona kwestia wyborów samorządowych czyniła z nich akt o ogólnopolskim znaczeniu politycznym.

"Pan Andrzej" w dniu głosowania 23 września 1861 był w trudnym położeniu: "Mandatu" z rąk Korzeniowskiego nie chciał przyjąć, by nie zamykać sobie legalnej drogi działania. Tym nie mniej "biali" zostali popchnięci do wysunięcia wobec Petersburga postulatu utworzenia wybieralnej reprezentacji narodowej. Trafnie więc Apollo Korzeniowski przewidywał, że "Hrabia Zamoyski nigdy ruchu nie wyprzedzi, ale pójdzie za nim".

Kampania polityczna wokół wyborów samorządowych, sprawa nowego adresu "białych", iście królewski pogrzeb jaki ludność Warszawy zgotowała zmarłemu arcybiskupowi Antoniemu Fijałkowskiemu, manifestacja horodelska i zapowiedziane na 15 października 1861 obchody rocznicy śmierci Kościuszki wprawiły władze rosyjskie w Warszawie i w Petersburgu w stan najwyższego zaniepokojenia. W odpowiedzi na "nieporządki" postanowiono spacyfikować społeczeństwo siłą wprowadzając 14 października 1861 stan wojenny w Królestwie Polskim. Generałowie carscy otrzymali rozkaz "działać bez pobłażania". Na ulicach Warszawy znowu biwakowało wojsko, zatoczono armaty, miasto przeczesywały kozackie patrole. Mimo to w katedrze i kilku kościołach odbyły się zapowiedziane patriotyczne nabożeństwa. Wojsko wtargnęło do świątyń; aresztowanych mężczyzn popędzono do Cytadeli. Duchowieństwo protestując przeciw profanacji zamknęło warszawskie kościoły. Konflikt władz rosyjskich z Polakami rozszerzył się także na Kościół katolicki.

Dynamika manifestacji patriotycznych z lat 1860-1861 stwarzała wrażenie, że stoi za nimi duża i prężna organizacja konspiracyjna. W rzeczywistości struktury ruchu były jeszcze wątłe. Jak każdy ruch tajny również koła spiskowców przeceniały swe siły i możliwości. Norwid ujął to lapidarnie: "Jest konspiratorów 150 - z tych 88 ma za konieczny praktyczny system rozgłaszać, że konspiratorów jest 2.000". Siła ruchu tkwiła nie w liczbie spiskowców, lecz w poparciu szerokich kręgów społeczeństwa polskiego. Głównym ośrodkiem ruchu była Warszawa, która oddziaływała na resztę kraju. Po 8 kwietnia 1861 spontanicznie tworzone kółka zaczęły się konsolidować, powstawały gremia kierownicze, np. studencki Komitet Akademików. Z nim też związany był Apollo Korzeniowski. Ruch odrzucał ugodę, konspiratorzy powstanie uważali za nieuniknione, terminu jednak nie określali.

Jak to nierzadko bywa, zwłaszcza gdy szerokie kręgi społeczne łączy siła moralnego przekonania o słuszności walki o prawa narodowe a gotowość do ponoszenia ofiar uważana jest za oczywisty obowiązek, brutalne represje nie tylko ruchu nie spacyfikowały, ale popchnęły jego przywódców do utworzenia rzeczywistych struktur konspiracyjnych, które poczynając od Warszawy po kilku miesiącach obejmowały już cały obszar historycznych ziem Rzeczypospolitej, a także ekspozytury w obu rosyjskich stolicach oraz wśród emigracji.

tajemne państwo polskie

Z inicjatywy Apolla Korzeniowskiego 17 października 1861 utworzono w Warszawie Komitet Ruchu, który łączył luźnie kółka spiskowe w jednolitą organizację o celach powstańczych. W instrukcjach wzywano do gromadzenia funduszy, broni, szerzenia propagandy patriotycznej na wsi, zapowiadano, że "Polska szlachecka niepowrotnie zaginęła", a "sztandarem stronnictwa sama idea powstania" o niepodległą Polskę w granicach przedrozbiorowych. Dewizą było "tak działać, jak gdybyśmy mieli powstać jutro, a powstać wtedy, gdy możemy mieć możność powodzenia, wiele robić, a mało mówić". Powstawało tajemne państwo polskie.

WIęzienie

W cztery dni później, w nocy z 20 na 21 października 1861 Apollo Korzeniowski został aresztowany i osadzony w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej, co - przy jawnym niemal działaniu - od września 1861 było tylko kwestią czasu. Policje "tajne, jawne i dwupłciowe" znały "niepokornych", a pewnie także "czyny i rozmowy", rzecz jasna nie wszystkie. To pewne, że Korzeniowski powędrował za kraty nie za utworzenie Komitetu Ruchu - ten fakt pozostał tajny - nie była to wsypa organizacji, ale oczyszczanie Warszawy z elementów wysoce podejrzanych, by tym skuteczniej wprowadzać porządki stanu wojennego.

Więzienie znosił źle: nadszarpnęło jego zdrowie fizyczne i psychiczne, jednak śledztwo nie złamało Apolla i nie wydobyło nic co mogłoby obciążyć innych. Nie poznano jego roli w Komitecie Ruchu. Wbrew utartym legendom taka postawa nie była wtedy powszechna, bo "sypali" nawet członkowie władz powstańczych. W maju 1862 Apollo Korzeniowski wraz z żoną skazany został na osiedlenie w Rosji. Wegetowali w nędznej, błotnistej i mroźnej Wołogdzie, skupiając grono podobnych sobie zesłańców. "Nie żałujcie więc nas, a osobliwie nie miejcie za męczenników. My słudzy, nagrodzeni nad służbę" uspokajał rodzinę w kraju.

Tu zastała ich wieść o wybuchu powstania, które Apollo uważał za przedwczesne. Przyjaciele Apolla i Stefana ruszyli ze "Złotą Hramotą" agitować chłopów ukraińskich do walki z caratem i dali głowy pod ciosami kos i siekier tych, których bunt przed ośmiu laty rozbudził tak wielkie nadzieje wśród szlacheckich idealistów... Spadła na nich też wieść o śmierci Stefana Bobrowskiego, jednego z najwybitniejszych członków Rządu Narodowego, który wiosną 1863 sprowokowany przez intryganta politycznego zginął z jego ręki w pojedynku, co Joseph Conrad trafnie nazwał mordem politycznym.

Ostatnie lata

Latem 1863 roku Korzeniowscy, z uwagi na coraz gorszy stan zdrowia, uzyskali zezwolenie na przeniesienie się bliżej stron rodzinnych, do Czernihowa. Tu w niespełna dwa lata później (18 kwietnia 1865) Ewelina zmarła na gruźlicę. Osamotniony Apollo wpadł w depresję i mistycyzm, niszczyła go rozwijająca się gruźlica i choroba serca. Wiele tłumaczył. W maju 1866 odesłał syna do Tadeusza Bobrowskiego, który od tego czasu wchodził w rolę i obowiązki opiekuna dorastającego Josepha Conrada. W grudniu 1867 Apollo otrzymał zezwolenie na opuszczenie Rosji: przez Ukrainę przyjechał do Lwowa. Bez większego skutku próbował zahamować rozwijającą się chorobę, odnawiał kontakty, snuł plany literackie. Sytuacji w Galicji początków autonomii nie rozumiał, toteż nie szczędził cierpkich opinii o ludziach i stosunkach politycznych. Wiosną 1869 wraz z Konradem zamieszkał w Krakowie. Był już jednak śmiertelnie chory. Zmarł 23 maja 1869 roku. Joseph Conrad wspominał, że na krótko przed śmiercią "wstał z łóżka po raz ostatni. Wyglądał w moich oczach jak człowiek nie tyle beznadziejnie chory, co śmiertelnie znużony - jak człowiek pokonany". Sam Apollo pisał, że pięć miesięcy konspiracji warszawskiej "do najpiękniejszych chwil życia liczę - jako człowiek i Polak".


Na podstawie: UJ. prof. Jerzy Zdrada






HISTORIA I KULTURA
W POLONIJNEJ AGENCJI INFORMACYJNEJ


Ten kto nie szanuje i nie ceni swej przeszłości nie jest godzien szacunku teraźniejszości ani prawa do przyszłości.
Józef Piłsudski

W DZIALE HISTORIA - KULTURA PAI ZNAJDZIECIE PAŃSTWO 1490 TEMATÓW





COPYRIGHT

Wszelkie materiały zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.


ARTYKUŁY DZIAŁU HISTORIA/KULTURA PAI WYŚWIETLONO DOTYCHCZAS   10 076 188   RAZY



×
NOWOŚCI ARCHIWUM WIADOMOŚCI HISTORIA-KULTURA DZIAŁANIA AGENCJI BADANIA NAUKOWE NAD POLONIĄ I POLAKAMI ZA GRANICĄ
FACEBOOK PAI YOUTUBE PAI NAPISZ DO REDAKCJI

A+ A-
POWIĘKSZANIE / POMNIEJSZANIE TEKSTU