1927-06-28    

Pogrzeb Słowackiego na Wawelu

Bo królom był równy

Pomysł sprowadzenia prochów Juliusza Słowackiego do Polski był obecny w debacie publicznej już w okresie zaborów. Po raz pierwszy pojawił się w 1894 r. za sprawą studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego zrzeszonych w „Czytelni Akademickiej”. Pomimo zaangażowania się w inicjatywę liberalno-demokratycznej „Nowej Reformy” oraz socjalistycznego „Naprzód”, idea nie została zrealizowana. Stała się wręcz kolejnym przedmiotem konfliktu pomiędzy polskimi stronnictwami politycznymi.

Na podstawie dyskusji prasowej zrekonstruowanej przez K.K. Daszyka przy okazji kolejnej próby sprowadzenia prochów poety do Krakowa (w 1896 r.) można wskazać dwie główne osie owego sporu. Z jednej strony miał on charakter generacyjny – poparcie płynęło ze strony środowisk literacko-artystycznych oraz młodzieży akademicko-gimnazjalnej. Starsze pokolenia były raczej sceptyczne nastawione wobec, niekiedy wręcz wrogie. Z drugiej strony był to powód do walki ideowej, na polu stosunku do władz zaborczych. Na przeciw siebie stanęły: obóz lewicowo-postępowy oraz obóz konserwatywny. Drugi z nich, ugodowy wobec władz cesarskich, chcąc zdyskredytować pomysł, wskazywał na niskie oraz partyjno-polityczne pobudki inicjatorów oraz młodzieży akademickiej „spod czerwonego sztandaru”.

Konserwatyści, nie bez przyczyny, uważali że sprowadzenie prochów poety do Krakowa przerodzi się w wielką manifestację patriotyczną, która będzie stała w sprzeczności z dotychczasową ugodową polityką z monarchą austro-węgierskim. Konflikt ten wybuchł ponownie, i to ze zdwojoną siłą, przy okazji przygotowań do obchodów setnej rocznicy urodzin Juliusza Słowackiego w 1909 r. Pomimo zaangażowania nie tylko ze strony młodzieży akademickiej, ale również środowiska postępowej inteligencji oraz literatów, na drodze sprowadzenia prochów poety do kraju stanął kardynał Jan Puzyna, który nie wyraził zgody na pochówek na Wawelu.

Postulowano alternatywne miejsca spoczynku poety w postaci m.in. katedry św. Jana w Warszawie czy jaskini w Tatrach, jednak ostatecznie nic z tego nie wyszło. Pomimo kolejnych postulatów oraz prób kwestia sprowadzenia poety do Ojczyzny zdawała się być niemożliwa do zrealizowania. Dopiero niepodległość Polski otworzyła nowe możliwości. Wtedy to, dzięki inicjatywie krakowskiego Związku Zawodowego Literatów Polskich (ZZLP) kwestia pochówka weszła w stadjum realizacji i nareszcie spełniony został obowiązek narodu względem prochów jednego z największych synów wyzwolonej ziemi.

Faza realizacji rozpoczęła się symbolicznie, podczas uroczystości upamiętniającą 75. rocznicę śmierci poety, 5 kwietnia 1924 r. w Teatrze Starym im. Juliusz Słowackiego w Krakowie. Dramaturg Karol Hubert Rostworowski wezwał wówczas do urzeczywistnienia idei, od lat funkcjonującej w świadomości społecznej. Podobne wezwanie pojawiło się dwa dni wcześniej na łamach „Nowej Reformy”. Publikacja przygotowała grunt pod przyszłe działania organizacyjne.

W maju 1924 r. ukonstytuował się Tymczasowy Komitet Organizacyjny, w skład którego weszli między innymi: wojewoda krakowski Władysław Kowalikowski, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Jan Łoś, prezes wspomnianego ZZLP prof. Józef Kallenbach oraz wiceprezes Józef Wiśniowsk. Członkowie Komitetu mieli świadomość, że aby doprowadzić do urzeczywistnienia idei musieli przekonać do niej przedstawicieli władzy.

Jednakże pomysł nie wywołał większego oddźwięku w stolicy. Gdy już wydawało się, że orędowników sprowadzenia Słowackiego do Polski czeka kolejne niepowodzenie, całej inicjatywie niespodziewanie z pomocą przyszła wielka polityka, a dokładnie zamach majowy w 1926 r. Sam zaś Komitet otrzymał patronat najważniejszej osoby w ówczesnej Rzeczypospolitej – Józefa Piłsudskiego (od września 1926 r. Prezesa Rady Ministrów oraz ministra spraw wojskowych).

Na forum Rady Ministrów kwestia ta została poruszona przez Józefa Piłsudskiego (od 2 października pełnił funkcję premiera) na przełomie września i października 1926 r., zaś 7 marca 1927 r. została podjęta uchwała w tej sprawie. Marszałek, niewątpliwie miał największy wpływ na taki obrót sprawy. W jego biografiach oraz wspomnieniach członków rodziny czy też współpracowników wielokrotnie pojawia się wątek zamiłowania Naczelnika do poezji Juliusza Słowackiego. Jak wspominała żona, Aleksandra Piłsudska to właśnie Słowacki pozostał mu ze wszystkich poetów najdroższy, do końca życia.

Jednakże pomimo zaangażowania władz państwowych ponownie, kwestią potencjalnie konfliktogenną, było miejsce pochówku, tj. Wawel. Na przeszkodzie mógł stanąć biskup diecezji krakowskiej – piastującego tę godność od 1911 r., książę Adam Jerzy Sapieha (od 1926 r. arcybiskup). W liście do Komitetu duchowny ten, przedstawiając się jako strażnik Wawelu podkreślił, że biorąc pod uwagę fakt, że w sprawie tej zwrócili się do niego przedstawiciele władzy państwowej (co było jednym z warunków arcybiskupa), wyraża zgodę.

Widać na tej podstawie jeszcze jedną cechę systemu politycznego jaki zapanował w Polsce po zamachu majowym – jego sprawczość. Większość najważniejszych decyzji była podejmowana w sposób arbitralny oraz autorytarnie egzekwowana przez J. Piłsudskiego. Sprowadzenie prochów Słowackiego na Wawel było tego najlepszą egzemplifikacją. System sprawowania rządów przed majem 1926 r. miał być, zdaniem obozu Marszałka, niewydajny. Problemy z podejmowaniem decyzji były spowodowane tzw. partiokracją, która miała działać na szkodę państwa. Przez lata starano się urzeczywistnić idee pochówku wawelskiego, ale bezskutecznie. Pomajowa Polska zerwała z tym imposybilizmem, co miało świadczyć o przewadze nowego sposobu sprawowania władzy, który interes państwowy (sprowadzenie prochów Słowackiego było z nim tożsame) stawiał ponad partykularnymi interesami jednostek czy grup, zaś osoba Marszałka miała zabezpieczać ową rację stanu.

Dzięki wspomnianej zgodzie arcybiskupa, Komitet oraz władze państwowe mogły przejść do ostatniej fazy przygotowań, tj. sprowadzenia zwłok Juliusza Słowackiego do Polski. Uroczystość ta odbyła się na przestrzeni dwóch tygodni i została zwieńczona złożeniem trumny ze szczątkami poety w krypcie wawelskiej 28 czerwca 1927 r.

Królewski pogrzeb

28 czerwca 1927 r. w Krakowie odbył się drugi pogrzeb Juliusza Słowackiego. Miał iście królewski charakter. Poeta spoczął w podziemiach katedry wawelskiej. Rozkaz odniesienia trumny do krypt królewskich wydał sam marszałek Józef Piłsudski.

Juliusz Słowacki zmarł 3 kwietnia w 1849 r. w Paryżu. Pochowano go na cmentarzu Montmartre. Na powrót do Polski prochy poety czekały długo. . Podejmowane na przełomie XIX i XX w próby sprowadzenia szczątków poety do kraju były nieudane. Nie powiodła się też kolejna próba, podjęta przed setną rocznicą urodzin poety w 1909 r. Miejsca na Wawelu odmówił wówczas biskup krakowski, kard. Jan Puzyna, podobno ze względu na antypapieski wątek w „Kordianie”.

Sprawa ruszyła z kopyta w 1927 r., gdy premierem rządu polskiego był marszałek Piłsudski, wielki miłośnik poezji autora "Beniowskiego". Rząd podjął uchwałę o sprowadzeniu do kraju szczątków wieszcza. W kwietniu premier napisał list do abp. Adama Sapiehy z prośbą o zajęcie stanowiska w sprawie wawelskiego pochówku. Metropolita wyraził zgodę w drodze wyjątku. Chodziło o to, by nie otwierać drogi do kolejnych pochówków w kryptach, gdzie nie było już wiele miejsca .

Sprowadzenie zwłok Słowackiego zapoczątkowały uroczystości w Paryżu 14 czerwca 1927 r. Po ekshumacji szczątki poety złożono do małej ołowianej trumny, a tę do większej hebanowej ozdobionej srebrnym krzyżem. Dalej, w asyście tłumów, przewieziono je do polskiego kościoła Wniebowzięcia NMP w Paryżu. Po mszy żałobnej prochy odprowadzono w uroczystym kondukcie do gmachu polskiej ambasady, gdzie Polacy i Francuzi oddawali hołd poecie. Wieczorem, w asyście wojskowej, trumnę przewieziono do Cherbourga. W porcie przeniesiono ją na pokład transportowca ORP „Wilia”. Po kilku dniach szczątki Słowackiego powitał w Gdyni wielotysięczny tłum ze starostą morskim, legendarnym gen. Mariuszem Zaruskim. Wieczorem na pokładzie torpedowca Mazur trumnę przewieziono do Gdańska, tam przejął ją na swój pokład „Mickiewicz”, który ruszył w górę Wisły do Warszawy. Statek witany był w miastach, przez które przepływał: dzwony biły, orkiestra grała, chóry śpiewały, szły procesje z chorągwiami, wojskowi wystawiali warty i poczty sztandarowe, a z mostów rzucano kwiaty. Trumnę przez całą trasę eskortowali poeci Artur Oppman i Jan Lechoń. 26 czerwca „Mickiewicz” był już w Warszawie.



W Warszawie trumnę na przystani wiślanej przy moście Poniatowskiego witali przedstawiciele Sejmu, Senatu, rządu, dyplomaci, literaci i dziennikarze. Potem na placu Zamkowym, przy ogromnych tłumach warszawiaków, prochy Słowackiego witał prezydent Ignacy Mościcki. Następnie kondukt przeszedł do katedry św. Jana, gdzie całą noc mieszkańcy stolicy składali hołd poecie. Nazajutrz metropolita warszawski kard. Aleksander Krakowski odprawił mszę żałobną. Następnie orszak pogrzebowy przemaszerował na Dworzec Główny. W Alejach Jerozolimskich bateria armat oddała 21 salw, orkiestra wojskowa odegrała „Marsz żałobny” Chopina i trumna z prochami wyruszyła specjalnym pociągiem do Krakowa. Wzdłuż całej trasy stały tłumy ludzi. W podróży prochom asystowała delegacja literatów, w której byli m.in. Zenon Przesmycki Miriam, Or-Ot (Artur Oppman), Jarosław Iwaszkiewicz i Jan Lechoń.

O godz. 20.50 pociąg wjechał na krakowski dworzec kolejowy i stanął na wiadukcie nad ul. Lubicz. Z wagonu trumnę wynieśli krakowscy poeci ( m.in Ludwik Morstin, Jan Pietrzycki, Karol Rostworowski, Emil Zegadłowicz) , a następnie przekazali ją wojskowym. Trumnę zaniesiono uroczyście do Barbakanu, w blasku pochodni trzymanych przez harcerzy, i umieszczono na wysokim katafalku, przed którym stanęły urny z ziemią z grobów rodziców poety oraz z miejsca paryskiego pochówku.

Barbakan zamienił się w wielką kaplicę. Przez całą noc tłumy ludzi przychodziły, by zobaczyć trumnę Słowackiego. Chyliły się przed nią sztandary wojskowe. Rankiem 28 czerwca bp Stanisław Rospond odprawił tu Mszę św., po czym trumnę umieszczono na rydwanie prawie 5-metrowej wysokości, do którego były zaprzężone trzy pary koni. Kondukt, w którym szli rodzina poety, władze państwowe i samorządowe, pisarze, uczeni, żołnierze, delegacje z całej Polski, przemierzył w strugach ciepłego deszczu ulice Basztową, Sławkowską, Rynek Główny, św. Anny, Podwale, Straszewskiego i doszedł pod Wawel. Po drodze zatrzymał się przed kolegiatą akademicką św. Anny, gdzie matka poety umieściła tablicę pamiątkową .

Przemówienie marszałka

Trumnę wniesiono na Wawel przez bramę od ul. Bernardyńskiej i wystawiono na dziedzińcu zamkowym. Na arkadowym dziedzińcu Zamku Wawelskiego ustawiono podium, na którym złożono trumnę Słowackiego. Wokół niej stanęli najważniejsi dostojnicy państwowi oraz duchowni, za abp. Adamem Sapiehą. Kwadrans po 12.00 pojawił się marszałek Piłsudski. Wygłosił potem z krużganku porywające, jedno z najpiękniejszych swoich przemówień, odnoszące się do ulubionego poety.

Są ludzie i prace ludzkie tak silne i tak potężne, że śmierć przezwyciężają, że żyją i obcują między nami (...). Słowacki żyje dlatego, że umrzeć nie może. Zda się, jak gdyby bramy przepastne za nim zamknęły się nieszczelnie. Dla niektórych ludzi zostają one otwarte, tak że życie i śmierć się nie rozdzielą. Zda się, że są ludzie, dla których żyć muszą dłużej, których życie trwa nie latami, a wiekami, wbrew prawdzie przyrodzenia ludzkiego. (...) Gdy teraz, patrząc na trumnę, wiem, tak, jak wszyscy zebrani, że Słowacki idzie, to wiem, że idzie tam, gdzie głazy na naszym gościńcu stoją, świadcząc nieledwie chronologicznie przez imiona o naszej przeszłości. Idzie między Władysławy i Zygmunty, idzie między Jany i Bolesławy. Idzie nie z imieniem, lecz z nazwiskiem, świadcząc także o wielkości pracy i wielkości ducha Polski. Idzie, by przedłużyć swe życie, by być nie tylko z naszym pokoleniem, lecz i z tym, którzy nadejdą. Idzie jako Król Duch” - powiedział marszałek Piłsudski. Potem rozkazał oficerom: „W imieniu rządu Rzeczypospolitej polecam panom odnieść trumnę Juliusza Słowackiego do krypty królewskiej, bo królom był równy”.

Przy dźwiękach dzwonu Zygmunta 14 oficerów poniosło trumnę do katedry. Słowacki spoczął obok swojego poetyckiego antagonisty - Adama Mickiewicza.








HISTORIA / KULTURA W PAI - ARCHIWUM

COPYRIGHT

Wszelkie materiały zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.


ARTYKUŁY DZIAŁU HISTORIA/KULTURA PAI WYŚWIETLONO DOTYCHCZAS   10 075 730   RAZY






HISTORIA I KULTURA
W POLONIJNEJ AGENCJI INFORMACYJNEJ


Ten kto nie szanuje i nie ceni swej przeszłości nie jest godzien szacunku teraźniejszości ani prawa do przyszłości.
Józef Piłsudski

W DZIALE HISTORIA - KULTURA PAI ZNAJDZIECIE PAŃSTWO 1484 TEMATÓW



×
NOWOŚCI ARCHIWUM DZIAŁANIA AGENCJI HISTORIA-KULTURA BADANIA NAUKOWE NAD POLONIĄ I POLAKAMI ZA GRANICĄ
FACEBOOK PAI YOUTUBE PAI NAPISZ DO REDAKCJI

A+ A-
POWIĘKSZANIE / POMNIEJSZANIE TEKSTU