Spór o prawdę historyczną dotyczącą II wojny światowej trwa. Wydawałoby się, że wszystko jest już znane i opisane, jednak wbrew temu przekonaniu możemy się nagle dowiedzieć, że jakoby "prawda o polskiej winie" za wznieceni wojny była zdaniem (styczeń 2020) rzecznik rosyjskiego MSZ Zacharowej "utrwalona przez trybunał w Norymberdze". Przypomnijmy zatem jak to w imię "prawdy historycznej" przedstawiciele ZSRR na procesie zbrodniarzy wojennych III Rzeszy chcieli obciążyć ludobójstwem dokonanym w Katyniu Niemców. To pouczająca lekcja manipulacji faktami.
W akcie oskarżenia przeciw niemieckim przestępcom wojennym wniesionym w październiku 1945 roku pod obrady Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze znalazł się punkt mówiący o rozstrzelaniu 11 tysięcy polskich oficerów w lesie katyńskim we wrześniu 1941 r. Była to informacja zgodna z „ustaleniami” sowieckiej komisji śledczej, tzw. Komisji Burdenki z 1944 roku.
"Strona sowiecka, włączając do aktu oskarżenia sprawę mordu na polskich oficerach, chciała przypieczętować swoją wersję na forum międzynarodowym. Liczyła na zasadę zaufania między członkami Międzynarodowego Trybunału Wojskowego. Zakładała, że trybunał przyjmie sowieckie ustalenia i nie będzie głębiej badał sprawy. Tu jednak energicznie zadziałała niemiecka obrona. Anglicy i Amerykanie zorientowali się, że nie mogą bezkrytycznie przyjąć wersji sowieckiej. Uznali, że dołączony do akt sądowych raport komisji Burdenki nie może zamknąć sprawy" – komentuje ten fakt dr Witold Wasilewski z IPN, znawca dziejów zbrodni katyńskiej.
Podczas rozprawy sądowej lipcu 1946 roku sowieccy oskarżyciele utrzymywali, że winę za zamordowanie polskich oficerów, pracujących – jak twierdzili - wiosną 1941 r. przy budowie dróg i umieszczonych w trzech obozach koło Smoleńska, ponosi sztab niemieckiego 537 batalionu roboczego, dowodzonego przez płk. Arnesa. Zbrodni mieli dokonać Niemcy we wrześniu 1941 roku.
Stwierdzano, że metoda, jaką mordowano polskich oficerów - strzał w tył głowy - jest taka sama jak metoda użyta przy rozstrzeliwaniu przez Niemców jeńców sowieckich i ludności cywilnej. Strona sowiecka zaznaczała, że polscy oficerowie zginęli od kul niemieckich. Było jednak wiadome, że Niemcy eksportowali amunicję do ZSRS.
Na poparcie oskarżenia strona sowiecka powołała świadków. Bułgarski profesor Marko Markow był jednym z ekspertów badających w 1943 groby katyńskie po ich odkryciu przez Niemców. Międzynarodowa komisja ekspertów, której był członkiem, na podstawie oględzin i badania zwłok oraz dokumentów znalezionych przy nich doszła do wniosku, że polscy oficerowie zostali zamordowani w 1940 roku.
Przed trybunałem w Norymberdze Markow – oskarżony 1945 r. w Bułgarii o szkalowanie Związku Sowieckiego – zeznał, że Niemcy nie stworzyli warunków do swobodnych i obiektywnych badań. Stwierdził w Norymberdze, że zwłoki nie leżały w ziemi przez trzy lata - co wskazywało na rok 1940 jako czas popełnienia zbrodni, lecz rok, półtora.
Wkrótce po procesie norymberskim szwajcarski profesor Francois Naville, który również był w Katyniu, oświadczył, że zarówno Markow jak i on mieli pełną swobodę w prowadzeniu badań i nie podlegali żadnym naciskom ze strony Niemców.
Inny świadek, członek komisji Burdenki, lekarz sądowy Wiktor Prozorowski powiedział, że napotkał ślady wywracania kieszeni ubrań zabitych oficerów (sugerując, że Niemcy dokonali odpowiedniej selekcji znajdujących się w nich listów, gazet i innych dokumentów), ale niektóre kieszenie nie były ruszane i w nich - jak twierdził - znalazł dokumenty z końca 1940 i 1941 roku.
Przed trybunałem stanął pułkownik Friedrich Ahrens (strona sowiecka twierdziła, że jednostką winną rozstrzelania Polaków dowodził płk Arnes). Jednostka o nazwie 537 pułk łączności (nie: batalion roboczy jak utrzymywali sowieci) istotnie stacjonowała w lesie katyńskim, w dawnej willi NKWD, lecz Ahrens objął nad nią dowództwo w listopadzie 1941 roku, a więc w dwa miesiące po dacie zbrodni, jaką przyjmowali sowieccy prokuratorzy. Inny świadek Reinhard von Eichborn, oficer łączności w sztabie Grupy Armii Środek zeznał, że jest niemożliwe, by o fakcie przejęcia przez Niemców 11 tys. polskich oficerów nie zameldowano dowództwu Wehrmachtu, a meldunku takiego nie ma. Obrona niemiecka podważała wartość dokumentów i zeznań świadków powołanych przez sowieckich oskarżycieli.
W wyroku ogłoszonym przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Norymberdze 30 września i 1 października 1946 roku oskarżenie Niemców o zbrodnie na polskich oficerach zostało całkowicie pominięte. Sędzia sowiecki Nikiczenko nie zakwestionował tego.
"Było oczywiste, że jeżeli nie udowodniono winy Niemcom, to zbrodnię popełnili Sowieci. Zarzut, że w wyroku nie przypisano im odpowiedzialności za mord w Katyniu jest uzasadniony z etycznego punktu widzenia. Trzeba jednak pamiętać, że proces toczył się przeciw niemieckim zbrodniarzom więc – niezależnie od uwarunkowań politycznych – z powodów formalnoprawnych nie można było oskarżać ani sądzić nikogo innego" – komentuje tą sytuację dr Witold Wasilewski.
Z dokumentów opublikowanych przez Archiwa Narodowe USA wynika, że już latem 1943 roku Amerykanie wiedzieli, że sprawcami zbrodni katyńskiej są Sowieci. Natomiast w trakcie procesu norymberskiego Amerykanie milczeli, pozwalając sowieckim prokuratorom na podjęcie próby przypisania Niemcom popełnionej przez Sowietów zbrodni katyńskiej.
Amerykańscy prokuratorzy albo nie zostali poinformowani przez swój rząd o sowieckim sprawstwie zbrodni katyńskiej albo też, jak można wywnioskować z późniejszej wypowiedzi amerykańskiego prokuratora wojskowego Telforda Taylor'a (proces norymberski zawdzięcza mu to, że w jego pamiętnikach został dokładnie opisany), który powiedział, iż w tej sprawie nie był samodzielny. Wyznał, że uzyskiwał od rządu amerykańskiego wskazania co do tego, by sprawy tej nie drążyć. Później Taylor określił w swoich wspomnieniach ową zbrodnię katyńską, jako polityczną „brodawkę” na twarzy norymberskiej Temidy.
Wykorzystano materiały: Dzieje, Columbia University
Wszelkie materiały zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.