SWP





   Polska




 2020-08-31 Jan Paweł II dla "Solidarności"

Jest niemal oczywiste, że impuls wolnościowy w Polsce został nadany przez wybór Polaka Karola Wojtyły na Papieża oraz Jego pierwszą pielgrzymkę przesyconą patriotycznym i religijnym przekazem do rodaków widzianych jako ludzi wolnych, z przyrodzoną im godnością i prawem do samostanowienia.

Kiedy w 1980 r. rodził się w Polsce ruch „Solidarności”, jego uczestniczy i obserwatorzy mieli od samego początku poczucie, że chodzi o coś znacznie głębszego niż tylko o sformułowanie listy społecznych, ekonomicznych i politycznych postulatów. Trudno było nie dostrzegać w owych wydarzeniach próby konkretnej odpowiedzi na duchowe orędzie Ojca Świętego, którego rok wcześniej, w czasie Jego pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, miały okazję wysłuchać miliony Polaków. Wypowiedziane wówczas słowa głęboko zapadły w ludzkie umysły i serca, i to nie tylko wśród osób wierzących. Strajki na Wybrzeżu i Porozumienia Sierpniowe stały się dla ogromnej rzeszy ludzi sygnałem, że nadszedł czas działania.

Ciężar odpowiedzialności

Sam Jan Paweł II miał pełną świadomość swojego współudziału w tych wydarzeniach. Ks. Józef Tischner, który w sierpniu 80 roku przebywał w letniej rezydencji papieskiej w Castel Gandolfo pozostawił następującą relację: „Jedliśmy z Papieżem kolację, kiedy włoska telewizja pokazała zdjęcia z Gdańska. Brama strajkującej stoczni. Tłum ludzi. Na sztachetach stoczniowego płotu pozatykane bukiety kwiatów. Kamera najeżdża na bramę i między tymi kwiatami pokazuje portret Jana Pawła II. A ten Papież siedzi obok mnie. Skulił się. Nie powiedział ani słowa. Myśmy też zamilkli. Nie było jeszcze wiadomo, jak to się wszystko skończy. Powszechne było przekonanie, że to on nabroił. A z drugiej strony była też nadzieja, że ponieważ jest tam Jego portret, portret Papieża, ludzie nie będą się zabijali”.

Czyżby Papież poczuł też brzemię odpowiedzialności za ludzi, którzy w imię wolności i godnego życia podjęli się walki z systemem? Zapewne zdawał sobie sprawę, że w dużej mierze przyczynił się do wybuchu tej entuzjastycznej odwagi zrzucającej jarzmo niewoli.

O godność i solidarność

Pojęcia "Solidarność" często używał Karol Wojtyła dużo wcześniej niż pojawiło się jako nazwa ruchu społecznego a później związku zawodowego. W pierwszej Jego encyklice, Redemptor hominis (marzec 1979), pojęcie „solidarności” nie odgrywa jednak pierwszoplanowej roli, choć pojawia się kilkakrotnie jako przeciwieństwo egoizmu a synonim braterstwa i współodpowiedzialności za słabszych, zwłaszcza w kontekście relacji międzynarodowych.

Niezwykle ważne dla przyszłego ruchu społecznego stało się uświadomienie przyrodzonej każdemu człowiekowi godności wprowadzenie tego pojęcia na trwałe do języka publicznego. To czynił Papież w trakcie kazań pierwszej pielgrzymki do Polski. Rozbudzone i nazwane po imieniu poczucie godności okazało się zaczynem, który rozsadził stopniowo znienawidzony system od wewnątrz. Dopóki ludzie czują się niewolnikami, zachowują się jak niewolnicy – pozostają zastraszeni i posłuszni, a jeśli już podnoszą bunt, to po to tylko, by błagać swych panów o więcej chleba. Gdy jednak uświadomią sobie swoją godność, wraz z nią odkrywają, że są wolni i odpowiedzialni, że od nich samych zależy kształt świata, w którym przyszło im żyć. Taka była wymowa przesłania Papieża do Rodaków.

Godność, a więc szczególna niepowtarzalna wartość każdego człowieka, do której odkrycia, uznania i uszanowania wzywał Papież nieustannie w czasie całego swojego pontyfikatu, okazała się ideą zdolną odmienić oblicze tej ziemi, i to nie tylko polskiej, czy wschodnioeuropejskiej – okazała się miarą, wedle której w każdym zakątku świata można było ocenić, na ile istniejący porządek społeczny czy polityczny zasługuje lub nie zasługuje na miano ludzkiego. Nie bez znaczenia było i to, że pojęcie godności samo w sobie nie mające charakteru stricte religijnego, było powszechnie zrozumiałe i tym samym mogło pociągnąć za sobą wszystkich ludzi dobrej woli.

Gdy w 1980 r. wybuchły strajki na Wybrzeżu, tytuł „Solidarność” nosił biuletyn strajkowy. Pomysł, żeby tak nazwać powstający związek zawodowy, rzucił na spotkaniu działaczy w gdańskim klubie Ster Karol Modzelewski. Idea została podchwycona przez tłum i niemal od razu zaakceptowana przez Lecha Wałęsę. O inspiracji Wojtyłą w zasadzie zapomniano. Faktem jest jednak, że w papieskiej encyklice „Redemptor hominis”, ogłoszonej w marcu 1979 r., a więc ponad rok przed strajkami w Polsce, Jan Paweł II kilkakrotnie używa słowa, które później było na ustach całego świata.

Dar dla Papieża

Jednocześnie „Solidarność” podarowała coś Papieżowi i czegoś Go nauczyła. Ofiarowała mu mianowicie samą siebie jako ideę, która w nowej i zaskakująco atrakcyjnej dla współczesnego świata formie, pozwalała wyrazić istotne wątki obecne w chrześcijańskim przesłaniu. Jan Paweł II, tak jak wcześniej podjął i rozwinął w swoim nauczaniu przypomniany przez siostrę Faustynę wymiar miłosierdzia, tak teraz dostrzegł i wydobył ewangeliczne bogactwo treści ze słowa, które w powstającym ruchu „Solidarności” stało się ciałem. Dzięki polskiej zakonnicy i polskim ludziom pracy dwa znane przecież od dawna pojęcia: miłosierdzie i solidarność – pojęcia blisko zresztą ze sobą związane, bo będące odmiennymi obliczami tej samej miłości – ożyły i nabrały szczególnego blasku, wzbogacając sobą tożsamość Kościoła. Dzięki nim Papież, jak dobry ojciec rodziny, mógł ze skarbca ewangelicznej mądrości wydobyć rzeczy zarazem nowe i stare.

Brudne gry aparatu bezpieczeństwa

Władze PRL zdawały sobie sprawę jak wielkim wsparciem dla Solidarności jest polski papież. Dlatego w okresie delegalizacji związku podjęły próbę wbicia zniesławienia "Solidarności". W 1982 r. komunistyczna bezpieka szykowała fałszywe dokumenty za powiązanie członków "Solidarności" z organizatorami zamachu zamach na Jana Pawła II. Absurdalne, ale tamten system nie cofał się przed niczym.

Nicią łączącą spisek miała być postać ks. Juana Fernándeza Krohna, hiszpańskiego księdza integrystę który to w 1981 roku przyjechał do Polski i próbował zrobić wywiad z Lechem Wałęsą. Obserwował też pierwszy zjazd Solidarności. Ten sam ksiądz 12 maja 1982 r., podczas wizyty Jana Pawła II w Fatimie, podszedł do papieża i próbował go zasztyletować.

Z prowokacji ostatecznie zrezygnowano prawdopodobnie dlatego, że uznano, iż nikt w nią nie uwierzy. I tu akurat bezpieka miała rację.

Papież w konspiracji

Papież utrzymywał też pośredni kontakt z "Solidarnością" w okresie jej delegalizacji. Znany jest epizod przekazania korespondencji od podziemnych struktur związku za pośrednictwem prof. Jerzego Vetulaniego. List napisał profesor Jerzy Zdrada, historyk, w stanie wojennym organizator spotkań kierownictwa podziemnej Solidarności, organizator posiedzeń Terenowej Komisji Koordynacyjnej w Gdańsku. Ewentualna reakcja Papieża miała wzmocnić morale prześladowanych w stanie wojennym związkowców. List kończył się słowami: „Solidarność będzie czekała na Ciebie, Ojcze Święty, na wszystkich etapach Twojej pielgrzymki do Ojczyzny”.

Profesor Vetulani dotarł do Rzymu, a na środowej audiencji generalnej, w słowie do Polaków Jan Paweł II swoje przesłanie zakończył słowami "„Cieszę się, że spotkam się z Solidarnością na wszystkich etapach mojej pielgrzymki do Ojczyzny”. To był znak, że list dotarł i został przeczytany. To dawało wiarę i siłę. "Bez Jana Pawła II jako podziemie byśmy polegli" – oceniał po latach Zbigniew Bujak, szef mazowieckiej Solidarności tamtych czasów.

Czas próby

Kiedy nastał czas tej próby i narodziła się „Solidarność” Ojciec Święty wiernie towarzyszył swojemu duchowemu dziecku. Był jej wiernymi patronem i promotorem. Wspierał ją materialnie, intelektualnie i duchowo.

Pierwszym dokumentem wielkiej rangi, który Jan Paweł II ogłosił po przełomie w Polsce, była encyklika Dives in Misericordia, sygnowana 30 listopada 1980 r. Jej główny trzon powstał sporo przed wydarzeniami polskiego Sierpnia, ale fragmenty poświęcone solidarności zdawały się być już nimi naznaczone. Komentując słowa modlitwy „odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” Papież pisał: „Trudno wręcz wypowiedzieć, jak głębokie jest znaczenie postawy, którą te słowa wyznaczają sobą i kształtują. Ileż one mówią każdemu człowiekowi o drugim człowieku, a zarazem i o nim samym! Świadomość, że jesteśmy zwykle wzajemnie wobec siebie dłużnikami, idzie w parze z wezwaniem do braterskiej solidarności, której św. Paweł dał wyraz w zwięzłym wezwaniu: „Jeden drugiego brzemiona noście”. (Ga 6,2) Jakaż w tym zawiera się lekcja pokory wobec człowieka – równocześnie bliźniego i siebie samego – jakaż szkoła dobrej woli współżycia na każdy dzień i w różnych warunkach naszego bytowania.” W ten sposób w nauczaniu papieskim skierowanym do Polaków, obok słów „Nie dajcie się zwyciężyć złu, lecz zło dobrem zwyciężajcie”, pojawiły się drugie: „Jeden drugiego brzemiona noście”. Oba sformułowania stały się fundamentem tożsamości ruchu „Solidarności” i jego najgłębszym a zarazem najbardziej prostym pozytywnym programem.


POLONIJNA AGENCJA INFORMACYJNA - KOPIOWANIE ZABRONIONE.
NA PODSTAWIE: Felieton redakcyjny Polonijnej Agencji Informacyjnej z okazji 40-lecia NSZZ "Solidarność"


NAPISZ DO REDAKCJI - PODZIEL SIĘ WIADOMOŚCIĄ



Kopiowanie materiału z portalu PAI jest zabronione

Wyjątkiem jest uzyskanie indywidualnej zgodny redakcji, wówczas zgodnie z prawem autorskim należy podać źródło:
Polonijna Agencja Informacyjna, autora - jeżeli jest wymieniony i pełny adres internetowy artykułu
wraz z aktywnym linkiem do strony z artykułem oraz informacje o licencji.



SZUKAJ INNYCH WIADOMOŚCI POLONIJNYCH



PORTAL WYŚWIETLONO 15 258 213 RAZY





Projekt w 2023 roku dofinansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów
w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023

Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów





×